Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sumienie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sumienie. Pokaż wszystkie posty

środa, 29 czerwca 2011

TOKSYCZNE ŹRÓDŁA FAŁSZU. O GRZECHU PYCHY.



Etna
Co powoduje, że ludzie wchodzą na odrażającą drogę pychy?  
Można zidentyfikować kilka źródeł takiej decyzji. Każde z nich jednak zmierza do wprowadzenia „podziałów, które ranią braterską miłość, przejawów nieumiejętności przebaczenia, pysznego i antyewangelicznego, nieprzejednanego potępienia »innych«, pogardy płynącej z chorobliwej pewności „siebie”. 
(Jan Paweł II, Encyklika Ut unum sint, 15)


 Pierwsze toksyczne źródło. „Egoistyczne dążenie do panowania a nie do służenia”.
( Jan Paweł II, Adhortacja Redemptoris donum, 13). 

Ludzie gubią prawdę o sobie. Zapominają kim są, do kogo należą, nie wiedzą gdzie przebiegają granice ich kompetencji i jakie możliwości i sposoby mogą wykorzystać w postępowaniu z innymi nie łamiąc elementarnych praw moralnych. Całkowity kamuflaż tej postawy często nosi miano dążenia do większego dobra, nie daj Boże, jeśli jeszcze jest wzbogacony przekonaniem o szczególnym wybraństwie Bożym na drodze do zbawienia.

Są ciągle zajęci, bo „mają swoje”, które tak naprawdę w większej części jest bezsensowną bieganiną tu i tam, aby się przekonać, że w każdym miejscu są niezbędni i niezastąpieni, więc nikt inny nie ma prawa wykonywać np. danej funkcji. Przy okazji wszędzie szukają potwierdzenia dla swojej wizji rzeczywistości. Tworzą w fałszywej mentalności swoje wyobrażenia o »innych«, które muszą być podporządkowane celom i pragnieniom „wszechmocnego” egocentryka. Gdy poczują, że jakiekolwiek argumenty prawdy mogą spowodować zachwianie ich wyimaginowanych struktur widzenia rzeczywistości są nawet w stanie wytoczyć zarzut "niezrównoważenia" danej osoby. Dla nich nie istnieje spojrzenie pod kątem wniesienia dobra w zaistniałą sytuację, ale pozostawanie na linii obrony swojej wizji i racji.



Drugie toksyczne źródło. Jest przyczyną myślenia w kategoriach wyłącznej 
i jedynej słusznej racji. Tu „dochodzi do głosu swoista »pycha filozoficzna«, która chciałaby nadać własnej wizji, niedoskonałej i zawężonej przez wybór określonej perspektywy, rangę interpretacji uniwersalnej”.
(Jan Paweł II, Encyklika Fides et ratio, 4).

Kiedy mamy do czynienia z taką postawą, wszystkie argumenty, które mogą nadszarpnąć wizję własnej nieomylności w osądach i zachowaniach są traktowane przez człowieka owładniętego pychą jako kłamstwo a nawet „chore ubzdurzenia”. Osobę która reprezentuje argumenty przeciw postawie pychy natychmiast wyizolowuje, uważając że nie ma tu rozmowy, gdyż ona ma „swoją mądrość”; „swojego Boga” i „swój świat”. Według człowieka pysznego nikt poza nim nie może mieć swojego zdania, gdyż to przecież on ma być autorytetem na piedestale. Jeśli ktoś ma inne zdanie – może je wygłaszać gdziekolwiek tylko nie wobec niego, ani nie w jego otoczeniu. Nie zdobędzie się na wysiłek dialogu.
Czy jest więc większe potwierdzenie owładnięcia pychą?

Trzecie toksyczne źródło. Tworzenie fałszywej wizji rzeczywistości sprzyjającej nadużyciom w sferze wolności drugiego człowieka. Ten rodzaj pychy rości sobie prawo do „samodzielnego decydowania o tym, co dobre, a co złe, prowadzi do braku ufności w mądrość Boga, który przez prawo moralne kieruje człowiekiem”. 
( Jan Paweł II, Encyklika Veritatis splendor, 84).

Uwikłani w skutki płynące z tego toksycznego źródła są przekonani o absolutnej wolności w postępowaniu wobec innych. Uważają, iż wolno im zakwestionować prawdę i tylko oni mogą być sędziami w zakresie kryteriów poznawczych względem rozróżnienia dobra i zła w innych. W swoim mniemaniu są jedynymi diagnostykami 
i kreatorami prawdy.

Jan Paweł II demaskował taki rodzaj zniewalania innych: „niewielki będzie pożytek z mówienia, jeżeli słowo będzie używane nie po to, aby szukać prawdy, wyrażać prawdę i dzielić się nią, ale tylko po to, aby zwyciężać w dyskusji bronić swoje – może właśnie błędne stanowisko. Wielki zamęt wprowadza człowiek w nasz ludzki świat, jeśli prawdę próbuje oddać na służbę kłamstwa. Wielu ludziom trudniej wtedy rozpoznać, że ten świat jest Boży”. (Olsztyn, 6. VI. 1991). 
  
 
Człowiek zawładnięty tym rodzajem pychy będzie tuszował swoje braki. Zamiast nabywać nowe, brakujące umiejętności i kontrolować swoje zachowania, twierdzi, że wolno mu „usunąć przeszkodę”, którą stanowi drugi człowiek pracujący nad rozwijaniem darów Bożych. 
Będzie przekonany o absolutnej wolności w swoim działaniu, gdyż w swoim mniemaniu będzie stawał w obronie swojego wizerunku i może nazwać to posiadaniem godności. Jest przekonany, że wolno mu decydować o innych.

Tymczasem uwolnienie od toksycznego fałszu – źródła wszelkich rodzajów pychy przynosi decyzja 
o dopuszczeniu światła prawdy na każdą sytuację i osobę.

niedziela, 26 czerwca 2011

RÓWNOWAGA LOTNA CECHA CZY POSTAWA. O SZACUNKU DLA INNYCH?

Czy jest możliwe i prawdziwe, aby zrównoważenie 
w reakcjach odnośnie ludzi i sytuacji i równowaga 
w ocenie rzeczywistości była cechą wrodzoną, zdobytą raz na zawsze?

Zachowanie równowagi w relacjach z innymi ludźmi, sztuka spójności i harmonii wymaga odnajdywania wyczucia w każdej nowo zaistniałej sytuacji. Nie jest to umiejętność stała, wynikająca z charakteru, osobowości, stanu, stanowiska.  

Zrównoważenie zachowań w odniesieniu do innych ludzi, decyduje o możliwości zaistnienia szacunku. 
W obie strony. Nie istnieje szacunek jednostronny. 


Potrzebujemy więc umiejętności empatii, akceptacji i postawy otwartości. Jest to niezbędne, aby poznać jakie wartości i poglądy naprawdę reprezentują inni. Niezbędna jest więc odwaga do poznania prawdy zaistniałej w konkretnych sytuacjach i w odniesieniu do osób, które miały w niej udział.

Ludzie, którzy są ślepo i zawzięcie skupieni na domaganiu się postawy szacunku od innych nie widzą często, że odwagę potrzebną do poznania prawdziwego oblicza sytuacji mylą z zuchwałością. Wtedy też można delektować się własną równowagą. Pozostaje ona jednak pozorna, wyimaginowana. Dlaczego? Przecież każdy ma prawo do własnego zdania. Tylko, że wtedy nie będzie ono oparte na prawdziwie istniejące rzeczywistości, ale na wyprodukowanych interpretacjach i wytworach wyobraźni, sprzyjających podtrzymaniu subiektywnej opinii.

Dla uzyskania równowagi w jej postaci autentycznej potrzeba odwagi, która pozwoli rzucić na szalę również tą nie wykrzywioną nadinterpretacjami prawdę o drugiej osobie, jej prawdziwe poglądy i przekonania.

Nadinterpretacja ta polega na przekonaniu, że czyjeś poglądy i wartości, którymi się kieruje inny człowiek można sobie samemu nazwać i przyporządkować tam, gdzie pasuje. Wtedy właśnie można uzyskać tą „swoją” a nie autentyczną równowagę. 

W taki sposób „zrównoważony” w swoich osądach i reakcjach człowiek jest przekonany, że natychmiast musi zadeptać wszystko to, co tylko pojawi się na horyzoncie i może zagrażać jego statycznej równowadze. Dla niego życie jest martwe, nic nie ma prawa się zmienić. W końcu „wypracował” równowagę danej opinii i przyjął ją raz na zawsze niczym dogmat. Powtarza te same argumenty, które w jego oczach podtrzymują ten sztuczny wytwór. 


Dla niektórych nawet dobrym argumentem dla podtrzymania racji okazuje się zajmowane stanowisko, stan, potwierdzenia ze strony innych tkwiących w identycznej sytuacji – gdyż myślą tak samo. Ciekawe. Życie przecież płynie, wszystko się zmienia. Tylko zakurzone sztuczne posągi mogą stać niezmienne i niewzruszone. Ale to kosztuje. Posąg nie jest pogodny (może mieć co najwyżej wyrzeźbiony uśmiech), nie zna radości życia, ma ciągle to samo otoczenie – w szerokim znaczeniu tego pojęcia, obca mu jest empatia a co za tym idzie otwarcie na bogactwa ukryte w innych.

Ta lotna równowaga jednak jest ciągle żywa. Nikt jej nie może zaliczyć do swojej stałej własności. Trzeba ją znajdować w każdej nowej sytuacji. Potrzeba do tego uwagi, skupienia, otwartości i akceptacji dla innych. Wtedy można mówić o istnieniu prawdziwego szacunku, którego - patrząc oczyma zdrowego rozsądku nikt nigdy nie zdobył drogą przymusu i wyegzekwowania tej postawy. Trzeba odwagi, aby przy tym pozostać.

sobota, 18 czerwca 2011

O DZIAŁANIU ZŁEJ SUGESTII

Co tu dużo mówić. Wszystkie troski najpewniej mijają na łonie natury. Wyspacerować można nawet najtrudniejsze sytuacje. Cisza koi duszę. Fale morskie tak jak zdarzenia, jeśli przypływają to na określony czas ogarniają przestrzeń na piasku i rozlewając się odchodzą niby w przeszłość. Potem przychodzą następne jedne piękne, niejako uroczyście napływające 
z daleka, inne leniwie, powoli 
i prawie niezauważalnie. 

Ale ze zdarzeń można przecież pozostawić coś, co nie odejdzie w otchłań przeszłości, ale wzbogaci życie. Czy jednak działanie złej sugestii potrafi odpłynąć? Nie od razu, to gorsza sprawa. 
Może nawet pokryć lodem bezduszności i fałszu najpiękniejsze dzieła i pokazać 
w krzywym zwierciadle karykatury nawet najlepszych ludzi. 
Na własnej skórze można bardzo dotkliwie tego doświadczyć. 

Warto rozszyfrować ten drastycznie okrutny mechanizm. Dla niektórych nawet czyjaś radość życia 
i umiejętności są obelgą i niekończącym się zagrożeniem. 
W imię obrony padają krzywdzące opinie, posądzanie o złą wolę i przewrotność.

Zła sugestia używa pozornie głębokich i przemyślanych sformułowań, które zdają się złudnie mieć oparcie w rzeczywistości. Jeden impuls zawiści i interpretacja przecież już gotowa od dawna.
Nawet posunięcie, się do twierdzenia, że nie liczy się wola działającego, ale to co czują „inni”- może stać się argumentem przekonującym nawet inteligentnych. 
Niezależnie od tego jakie są przyczyny i motywacje odczuć tych „innych”.

Jak płaska i okrutna jest mentalność egoisty. Jako dobro widzi tylko swoją nagrodę jakąkolwiek mogłaby mieć formę i pochwały pod swoim adresem a głównym celem staje się wyeliminowanie każdego, kto mógłby w mniemaniu takiej osoby jej zagrażać. 
W mentalności takiej osoby docenienie drugiego człowieka jest potwarzą najwyższego sortu. 



Jeśli się nie uda egoiście nawet tym sposobem ocalić własnej „przestrzeni życiowej” posuwa się do sarkastycznych porównań. 
Na przykład może nazwać czyjąś radość życia i spontaniczność niespokojnymi emocjami zagrażającymi innym. I wmówić, że dba o atmosferę – dla wszystkich. 



Nie wiem, ile czasu musi minąć aż odpłynie zła sugestia i skończy się jej działanie. 

Ale wiem, że bardziej realistyczne i wiarygodne dla ludzi myślących i sprawiedliwych jest to co wynika dokonanych faktów i działań. 

Podtrzymywanie iluzji, nawet zbiorowych wyrażających przekonanie o szczególnym uprzywilejowaniu – zawsze będzie czytelnym fałszem. Zwłaszcza gdy głównym celem jest ominięcie konsekwencji za krzywdę wyrządzoną drugiemu człowiekowi. 


W przypadku działania złej sugestii NIGDY nie można pozwolić sobie 
na wmówienie bezradności.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...