poniedziałek, 31 października 2011

ŚWIĘTOŚĆ - NAJLEPSZA DROGA DLA WSZYSTKICH

Nadchodzi jedno z najpiękniejszych świąt. Zaciera granicę nieba i ziemi, życia i śmierci. W szczególny sposób odczuwamy obecność bliskich, którzy są już w świetle chwały Stwórcy. 1 listopada obchodzimy święto Wszystkich Świętych. Przeszło ich przez ziemię tysiące, miliony. Jedni mają ołtarze inni nie mają swojego święta w kalendarzu. Żyli szukając sprawiedliwości, troszcząc się o pokrzywdzonych i słabszych, oczekując prawdy i pokoju. Jedni cieszyli się poważaniem inni cierpieli z powodu drwin i prześladowań.
Są wśród nich biedni i bogaci, sędziwi, młodzi i dzieci. Żyli w każdym czasie. Może też w naszych rodzinach. Jest wielu, którzy mogli ich spotkać i dotknąć, patrzeć na nich, słuchać i odczytać przesłanie ich życia i śmierci.
Teraz wszyscy, spośród wieczności i nieskończonej radości przesyłają nam zaproszenie do podążania w tym samym kierunku. Przecież dążenie do świętości nie polega na powtarzaniu od czasu do czasu jakichś wzniosłych i starannie wyreżyserowanych dla określonej publiczności aktów dobroci – jest po prostu najzwyklejszym, codziennym »stylem« życia. 




Święci żyją wśród nas. Odczuwamy dobro płynące z ich serca i duszy, stanowczość w obronie dobra, odczuwamy działanie ich mocnych słów prawdy 
w obronie krzywdzonych.

Błogosławiony Jan Paweł II takimi słowami mówił o świętości: 

„Święci nie przemijają. Święci żyją świętymi 
i pragną świętości. 

Jeśli dziś mówimy o świętości, o jej pragnieniu i zdobywaniu, to trzeba pytać, w jaki sposób tworzyć właśnie takie środowiska, które sprzyjałyby dążeniu do niej. (…) Potrzeba wreszcie, aby w sercach ludzi wierzących zagościło to pragnienie świętości, które kształtuje nie tylko prywatne życie, ale wpływa na kształt całych społeczności”.


Recepta na osiągnięcie celu jest jedna, zawsze ta sama, sprawdzona, od wieków niezmienna. Podobno od ponad 2000 lat nikt się na niej nie zawiódł:

"Błogosławieni ubodzy w duchu,
albowiem ich jest królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą,
oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi,
albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości,
albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni,
albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca,
albowiem oni Boga oglądać będą
Błogosławieni pokój czyniący,
oni będą nazwani synami Bożymi
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości,
albowiem ich jest królestwo niebieskie.


Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i mówią kłamliwie wszystko złe na was fałszywie na moje konto. Cieszcie się i radujcie, bo wielka jest wasza nagroda w niebie ".



sobota, 29 października 2011

JESIENNA STREFA CISZY

Po szczęśliwym, chociaż nierychłym zakończeniu wszelkich zmagań z zakupami, porządkami i papierami, udało mi się wyrwać godzinkę na beztroskie snucie się po otulonym jesienią Sopocie. Wolne chwile kiedy można oderwać się od presji czasu, spełniania płynących z wielu stron oczekiwań i obowiązków są doskonałą przeciwwagą dla szybkiego tempa aranżowanego przez różne okoliczności. Odpoczynek znowu połączyłam z poszukiwaniem małych i dużych śladów jesieni. W świetle popołudniowego słońca jesienna gama kolorów była jeszcze bardziej intensywna. Udało mi się znaleźć kilka uroczych widoków i szczegółów.
hostgator coupon code

środa, 26 października 2011

JAK OSIĄGNĄĆ PRAWDZIWY SUKCES


Mówimy, że sukces osiągamy wtedy gdy się coś udaje a wysiłki i starania doprowadzają nas do osiągnięcia pozytywnego wyniku, gdy ktoś cieszy się powodzeniem z jakiegoś względu itp. Sukcesem jest osiągnięcie wyznaczonego celu, może też odnosić się do wpływu, jak mam na innych ludzi.

W zależności od dziedziny, w której ludzie odnoszą sukcesy – są one weryfikowane przez różne kryteria: zyski, ilość słuchaczy, czytelników, widzów, wyniki, pozycje w rankingach itd.

Zauważamy też że istnieje sukces długotrwały i krótkotrwały – mający krótkie nogi. Prawdziwy, naturalny i »pędzony sztucznie«. Ogólne kryteria obydwu rodzajów sukcesu są te same: powodzenie, pomyślny rezultat, osiągnięcie celu. Zdarza się, że na pierwszy rzut oka jeden nie różni się niczym od drugiego. 


Różnice jednak są kolosalne a w przypadku sukcesu »pędzonego sztucznie« pociągają za sobą skutki, które będą oddziaływać w przyszłości. Prędzej, czy później człowiek »sztucznego sukcesu« nie będzie w stanie ich ograniczyć ani nad nimi zapanować.

Prawdziwego sukcesu nigdy nie osiąga się przez manipulację innymi – zgodnie z zasadą: „Mój sukces = porażka innych”. Ludzie tak myślący doczekują chwili, gdy tworzenie wrogiej atmosfery wokół innych – »wrogów, rywali« – obraca się przeciwko nim samym. Każdy sukces w oparciu o zasadę przewagi »siły« a nie »dobra« w rezultacie runie. Czy droga zła i podstępu w ogóle może prowadzić do stabilności i radości?

Ludzie prawdziwego sukcesu nie dostosowują się do zasady »siły« ani: „Mój sukces = porażka innych”. Przypomina to raczej teorię Darwina o przetrwaniu najsilniejszych a odnoszącą się – jakby nie było – do … zwierząt:) Ludzie sukcesu nie dostosowują się do spekulacji i działań bez skrupułów. Wiedzą, że wartości zawsze będą stabilnym gruntem długofalowego sukcesu. Wiedzą, że drogą do prawdziwego sukcesu, jest wyłącznie dobro. 

Prawdziwy sukces:
  • Wymaga zdrowych postaw 
  • Nie jest zdobywany kosztem innych - jest rezultatem własnej pracy 
  • Potrzebuje uczciwych więzi z innymi ludźmi


sobota, 22 października 2011

BARWY JESIENI

Niebo oddycha sobie całkiem klarownym błękitem a cichy wiatr spokojnie przesuwa biało-szare obłoczki. Promienie południowego słońca padają na lekko pozłocone korony drzew. Ciepłe barwy jesieni jakoś po swojemu potrafią uroczyście potęgować klimaty sobotniego relaksu i zachwyt kolorami przyrody. Znalazłam sporo śladów jesieni w skali mikro i makro:)

niedziela, 16 października 2011

WDZIĘCZNOŚĆ ŹRÓDŁEM RADOŚCI

Każdy człowiek ma wiele powodów do wdzięczności a płynąca z niej radość też może być udziałem każdego człowieka. Radość i wdzięczność są nierozłączne, wzajemnie się podtrzymują i »napędzają«. Tak jak dobry humor, uśmiech i pogoda ducha są poniekąd zaraźliwe. Mogą wzrastać w człowieku i ogarnąć jego życie.

Austriacka pisarka Marie von Ebner-Eschenbach znalazła sposób na pomnażanie i na samą naukę wdzięczności: „Za nic nie jesteśmy wdzięczni tak jak za wdzięczność”. Stwierdza jednak, że nie wszystkich ludzi stać na wdzięczność, ale to nie przyczyny zewnętrzne blokują drogę do wdzięczności, ale decyzja płynąca z ich woli. Blokada na okazywanie wdzięczności tkwi w samym człowieku: „Uczucie wdzięczności jest ciężarem, który mogą znieść tylko silne charaktery”. 




Niektórzy ludzie odrzucają wdzięczność z różnych powodów, skrupulatnie segregują innych według własnych egoistycznych i interesownych kryteriów, dzieląc na tych, którym ewentualnie wdzięczność można okazać i na tych, którzy według ich mniemania na wdzięczność nie zasługują.

U źródeł takiej »segregacji« może tkwić jedynie pycha, lęk i małostkowość, totalna blokada drogi do prawdziwego człowieczeństwa.

Takiego rodzaju myślenie zauważył już w starożytności Tacyt: „Dobrodziejstwo zachowuje swoją wartość, póki jesteśmy przekonani, że możemy się za nie wypłacić: gdy zbytnio przekracza miarę, na miejsce wdzięczności wchodzi nienawiść”.

Dobrodziejstwa bardzo często będą przekraczać miarę, zwłaszcza te niematerialne, płynące z innych ludzi, bo ich Dawcą jest sam Stwórca, który chce obdarowywać nas dobrem przekraczającym wszystkie ludzkie miary. Nie możemy więc wcisnąć Pana Boga w jakąś swoją miarkę, nakazać Mu że innym ma dać tyle, byleby nie mieli więcej od nas. No, wtedy stojąc wyżej, na cokole wyniosłości owszem, będziemy dziękować – tylko komu i tak naprawdę za co, tak ze »wzrokiem« skierowanym w dół?

Gdy dostrzegamy dobrodziejstwa, podziwiamy dzieła, zdolności i dary w które Bóg wyposażył ludzi, różniące się od tych, które my sami posiadamy, kiedy jesteśmy wdzięczni, że postawił ich przy nas – wtedy uwalniamy się od zazdrości i chorej rywalizacji. Nie wejdziemy na poniżającą nas samych drogę pomniejszania czyjejś wartości. Akceptujemy wolę Boga, który obdarowuje każdego człowieka według własnego upodobania.

Wdzięczność umożliwia udział w radości i prowadzi nas do osiągnięcia pokoju serca.

sobota, 15 października 2011

KONTROLA WŁASNEGO MYŚLENIA

Na pewno każdy rozsądnie myślący człowiek potwierdzi, że kieruje się własną wolną wolę. Człowiek wierzący jest przekonany, że został nią obdarowany przez Stwórcę . Każdy więc posiada zdolność formowania własnej mentalności, ale jak wiadomo, jedni z tej zdolności korzystają inni nie. Mówi się o istnieniu takiej czy innej mentalności. Mentalność, to nic innego jak sposób myślenia i ogólne nastawienie do własnego życia, różnych ideologii, do podejmowanych zadań i obowiązków a także do innych ludzi. Własna mentalność formowana – według myśli Stwórcy, to zupełnie inna sprawa, niż ukierunkowywanie swojego myślenia i nastawienia do rzeczywistości zgodnie z tym, co myślą i jak postępują »wszyscy« wokół mnie. Takie przekonanie należałoby nazwać raczej podatnością na manipulację. KAŻDY KTO NIE OPIERA SWOICH DECYZJI NA FUNDAMENCIE SŁOWA BOŻEGO ULEGA ILUZJI – FORMUJE MENTALNOŚĆ FAŁSZUJĄCĄ RZECZYWISTOŚĆ.



Potrzebujemy więc samodzielności w kontroli własnego myślenia i postrzegania rzeczywistości wokół nas. Jest sposób, aby nie dać się »zmanipulować«. Otóż każdy człowiek powinien zastanowić się, czy jego własne myślenie odpowiada rzeczywistości, czy też nadaje jej interpretacje dopasowane do realizacji małostkowych interesów jednostki, czy jakiejś grupy ludzi. Umiejętność zweryfikowania – czy moje własne myślenie odpowiada rzeczywistości, czy też ją zafałszowuje jest doskonałym testem dojrzałości duchowej człowieka, dojrzałości własnej osobowości.

Bardzo często przyjmowanie opinii otoczenia na temat danej sytuacji, ideologii, osoby itd. jest podyktowane patrzeniem na rzeczywistość pod kątem »opłacalności«, która prowadzi do narzucenia sobie i innym odpowiednio zaaranżowanego sposobu postępowania. Istnieje ogromne ryzyko, że tak pojmowana »opłacalność« nie ma nic wspólnego z prawdą i sprawiedliwością, ale dąży do podkreślenia innych wartości, czy wręcz antywartości. »Opłacalność« wyrażania narzuconych opinii w dzisiejszym świecie zyskuje coraz większy wpływ i najczęściej rośnie aż do rangi absolutnej wartości.

Powinniśmy więc kontrolować swój sposób myślenia i zweryfikować, czy rzeczywiście wsłuchuję się w wolę Boga, która prowadzi mnie do pełni życia, czy też wolę kierować się tym, co myślą »wszyscy«, aby przypadkiem nikomu się nie narazić i nie stracić »mentalnie dochodowych układów«, które zapewniają akceptację i „poważanie” w wąskim kręgu osób, za cenę niesprawiedliwości i lekceważenia woli Bożej. Siłą napędową tej nierzadko atrakcyjnej »opłacalności« jest niemal w każdym przypadku degradacja innych ludzi, właśnie dla osiągnięcia małostkowych i »pustych celów«.

Niedawno trafiłam na bardzo głęboką myśl, która tak wyraża ten problem:

„Czasem czyta się jaśniej w tym, który kłamie, niż w tym, który mówi prawdę. Prawda oślepia jak światło. Kłamstwo jest pięknym zmierzchem, przydaje wartości wszystkim przedmiotom”. (Albert Camus)

W dobie kryzysu sumienia każdy jest narażony na wielkie niebezpieczeństwo »kupienia« tanich obietnic szczęścia, akceptacji, sprawiedliwości itd. Antywartości bywają pięknie opakowane, a z zewnątrz wyglądają jak absolutne dobro. Wysokie »statystyki« tych, którzy je kupili usypiają czujność sumienia i nierzadko po omacku, człowiek właśnie »kupuje« ten opłakany mechanizm do automanipulacji wręcz z entuzjazmem.

A ponieważ przyjmowanie myślenia takiego jak »wszyscy« nie wymaga żadnego wysiłku, staje się bardzo atrakcyjne. Człowiek ulega wtedy iluzji a jego myślenie zafałszowuje rzeczywistość. Każda osoba ma wolną wolę a odpowiedzi na dylematy, interpretacje sytuacji i pytania dyktowane przez życie ma szukać u Stwórcy a nie u »wszystkich«, którzy myślą tak samo, gdyż taki wytwór jak »wola stadna« nie istnieje . Własne sumienie i wolną wolę można formować wyłącznie w dialogu ze Stwórcą - jeśli człowiek ma wzrastać duchowo, nie w dialogu ze »wszystkimi«, gdyż to nie oni nas stworzyli.

Ojciec Święty Jan Paweł II mówił o tym, co dzieje się, gdy człowiek odrzuca prawdę.

„Gdy człowiekowi odbierze się prawdę, wszelkie próby wyzwolenia go stają się całkowicie nierealne, ponieważ prawda i wolność albo istnieją razem, albo też razem giną”. (Encyklika Fides et ratio, 90)

Abyśmy trafnie rozpoznali źródła, które formują nasze myślenie i decydują o sposobie postrzegania rzeczywistości, innych, siebie, własnej pracy, potrzeba mądrości. Błogosławiony Jan Paweł II tak o tym mówi:

„Prawdziwa dojrzałość idzie zawsze w parze z prostotą. Prostota nie oznacza spłycenia życia i myśli, nie neguje złożonego charakteru rzeczywistości, ale jest umiejętnością uchwycenia istoty każdego problemu, odkrycia jego zasadniczego sensu i jego związku z całością. Prostota jest mądrością”. Jan Paweł II, W poszukiwaniu oblicza Boga, Homilia, 23.X.1998.  



Czy więc zależy nam na »opłacalności«, czy raczej OPŁACA SIĘ zaangażować dla sprawiedliwości zgodnej z wolą Stwórcy?

piątek, 14 października 2011

WDZIĘCZNOŚĆ - TEST ODWAGI

Wdzięczność jest sztuką łączącą w sobie wiele wartości: sprawiedliwość, miłość bliźniego, zaufanie, siłę ducha, wewnętrzną harmonię. Człowiek umiejący przyjąć z wdzięcznością dobro płynące od innych, ich dar czasu, zaufanie, czy wreszcie najzwyklejszy prezent zawsze będzie osobą pełną radości. Mówi się, że taka osoba „promienieje jak słońce”. 


 
 Za wszelką niewdzięcznością, czy udawaniem wdzięczności może kryć się wyłącznie lęk i nieufność. Sztuka wdzięczności nie pozwala na upatrywanie w gestach drugiej osoby podstępu, interesowności, nie pozwala na jakąkolwiek podejrzliwość, ale interpretuje drugiego człowieka pozytywnie.

Dawid Steindl-Rast tak o tym pisze: „Każda wdzięczność jest wyrazem zaufania. Wszelka nieufność prowadzi do nieuznania daru jako takiego – bo któż mógłby być pewien, czy nie ma w nim przynęty , czegoś będącego próbą przekupienia mnie, czy pułapką? Wdzięczność ma odwagę zaufać i w taki sposób przezwycięża strach”.

Na pewno zaufanie często jest utożsamiane z naiwnością czy łatwowiernością, nawet za często… i właśnie w taki sposób dochodzi do degradacji tej cennej wartości. Człowiek odważny ma świadomość, że może doświadczyć zawodu. Stara się jednak patrzeć na innych na wzór Stwórcy. Widzi w nich dobro, nie stawia na pierwszym miejscu cieniów lęku. Zdolność do prawdziwej wdzięczności świadczy o odwadze i umiejętności przechodzenia przez życie z radością.

niedziela, 9 października 2011

JAN PAWEŁ II - CZŁOWIEK MODLITWY


Błogosławiony Jan Paweł II wiedział, że człowiek nie może być w pełni człowiekiem bez modlitwy. Całe Jego życie było wypełnione modlitwą, dał nam 


doskonały przykład, jak człowiek powinien otwierać się na tajemnicę transcendencji, działanie i obecność samego Stwórcy w swoim codziennym życiu.

Pragnął nam przekazać prawdę, że kiedy w zamęcie codzienności człowiek zapomina o Bogu – zapomina też o samym sobie. Przestaje napełniać się najgłębszą głębią, bez której nie istnieje prawdziwe człowieczeństwo i zaciera się w człowieku obraz Jego Stwórcy.

Błogosławiony Jan Paweł II uczył nas, że modlitwa, nieustający kontakt z Bogiem w życiu chroni człowieka przed utratą kontaktu z jego najgłębszą naturą, przed powierzchownością w traktowaniu własnego człowieczeństwa. W życiu wypełnionym modlitwą nie ma miejsca na pustkę, która prędzej czy później zostałaby wypełniona chaosem. Tylko w nieustającym dialogu z Bogiem człowiek jest zdolny do życia i działania na miarę godności osoby noszącej w sobie obraz samego Boga.


W przeciwnym razie jego człowieczeństwo będzie niekompletne i zafałszowane, człowiek podążałby wtedy w kierunku wykreowania się na zmyślny, inteligentnie reagujący automat, nie posiadający duchowej głębi i nie mający udziału w wieczności, do której został powołany przez Stwórcę.

Błogosławiony Jan Paweł II w ciągu całego swojego życia mówił o modlitwie odkrywając jej znaczenie dla ludzkiego życia, zgodnego z zamiarem Boga.

Jan Paweł II pokazał nam, że prawdziwa i autentyczna modlitwa odsuwa niebezpieczeństwo wybiórczości i powierzchowności relacji człowieka do Słowa Bożego i nauczania katolickiego, a także umacnia każdą osobę pośród codzienności i napełnia jej życie Bożą łaską. 



Błogosławiony Jan Paweł II o modlitwie:


Modlitwa ofiarą złożoną Bogu
Modlitwa odmawiana z sercem czystym i szczerym staje się ofiarą złożoną Bogu. Całe życie modlącej się osoby staje się aktem ofiarnym, jak powie później św. Paweł, wzywając chrześcijan, by oddali swe ciała na ofiarę żywą, świętą i Bogu miłą – to właśnie jest ofiara duchowa, którą On przyjmuje (por. Rz 12,1). Ręce wzniesione do modlitwy służą „komunikacji” z Bogiem, podobnie jak dym, który unosi się jako miła woń ofiary składanej w czasie wieczornego obrzędu.

Katecheza podczas audiencji generalnej, 5. XI. 2003



Modlitwa o pokój  

Modlić się o pokój, znaczy otworzyć ludzkie serce, by mogła je napełnić ożywcza moc Boga (…) Modlić się o pokój oznacza prosić o sprawiedliwość, o zaprowadzenie odpowiedniego porządku wewnątrz państw i w stosunkach pomiędzy nimi; oznacza też prosić o wolność, szczególnie o wolność religijną, która jest fundamentalnym, osobistym i cywilnym prawem każdej osoby. Modlić się o pokój znaczy błagać o łaskę przebaczenia od Boga, a zarazem o wzrost odwagi dla każdego, kto ze swej strony pragnie wybaczać zniewagi, jakich doznał.
Orędzie na XXX Światowy Dzień Pokoju, 1.I. 2002

Źródło modlitwy  

Modlitwę zawsze zaczynamy z myślą, że jest to nasza inicjatywa. Tymczasem jest to zawsze Boża inicjatywa w nas. (…) Pełnię modlitwy osiąga człowiek nie wtedy, kiedy najbardziej wyraża siebie, ale wtedy, gdy w niej najpełniej staje się obecny sam Bóg.
Przekroczyć próg nadziei

Modlić się o wiarę  

Wiara jest przede wszystkim darem, łaską. Nikt nie może jej zdobyć ani na nią zasłużyć własnymi siłami. Można o nią jedynie prosić, wymodlić ją sobie z Wysoka.
Swoim przykładem wzywają nas do świętości ,Homilia, 7.X.2001

 

Następca Błogosławionego Jana Pawła II - 
Ojciec Święty Benedykt XVI o modlitwie:


Nie łudźcie się! Nauczanie katolickie, które jest przedstawiane niekompletnie, jest przeciwne samo w sobie i nie przyniesie owoców w dalszej perspektywie czasu. Głoszenie Królestwa Bożego idzie w parze z wymogiem nawrócenia się i z miłością, która dodaje odwagi, która zna drogę, która uczy rozumieć, że z łaską Boga to co wydaje się niemożliwe, staje się możliwe.

Przemówienie do biskupów Austrii , 5. XI. 2005

 

Im bardziej człowiek ofiarowuje się, tym bardziej odnajduje siebie.

Homilia na uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP, 8.XII. 2005

Teologia i kontemplacja  

Teologia wymaga oczywiście kompetencji naukowych, ale także w nie mniejszym stopniu, ducha wiary i pokory i właściwego temu, kto wie, że Bóg żywy i prawdziwy, będący przedmiotem jego refleksji, nieskończenie przekracza ludzkie możliwości percepcji. Jedynie przez modlitwę i kontemplację można wyrobić sobie poczucie Boga i uległość wobec działania Ducha Świętego.
Przemówienie do członków Międzynarodowej Komisji Teologicznej, 1 XII. 2005

Modlitwa i działanie  

Kto się modli, nie traci czasu, nawet jeśli wszystko wskazuje na potrzebę pilnej interwencji i skłania nas jedynie do działania”.

Encyklika „Deus Caritas Est”, nr 36




sobota, 8 października 2011

OPARCIE POŚRÓD CHAOSU

 Bywa coraz częściej, że człowiekowi na co dzień towarzyszy niepohamowany pęd pośród wydarzeń, presja płynących z różnych stron argumentów i ideologii narzucanych nierzadko w sposób bardzo natrętny a nawet agresywny. 


Padają mniejsze i większe oskarżenia, mające na celu formowanie często iluzorycznych opinii na ten czy inny temat, które mają doprowadzić do zrealizowania egoistycznych interesów i zamierzeń konkretnej osoby, bądź grupy osób.

Istnieją problemy i konflikty z powodu decyzji i działań nie tylko nie opartych na prawdzie, nie sprzyjających ludziom, ale wprost destrukcyjne dla ich życia, osobowości, siejące zamęt, godzące w samą istotę człowieczeństwa i co najgorsze sprzeczne z wolą Stwórcy. 



Nierzadko są podejmowane przez osoby od których oczekiwałoby się czegoś diametralnie przeciwnego niż hołdowania złu na różne sposoby, które w sposób szczególny powinny poczuwać się do odpowiedzialności za życie zgodnie ze Słowem Bożym – a to jednak mówi o stopniu świadomości albo raczej nieświadomości istoty własnej roli pełnionej w otaczającym świecie. Potrzebne nam jest wyciszenie, skupienie na fundamencie dającym siłę. Co jednak daje nam siłę, oparcie, szeroko pojmowane poczucie bezpieczeństwa, właściwie rozumianą pewność siebie? W tym kluczowym dla ochrony człowieka przed chaosem i zamieszaniem fundamencie znalazłam trzy aspekty. 




WIARA. Znaczenie wiary w Boga – jako Stwórcy człowieka i Jego pomoc w zmaganiu się człowieka z chaosem świata to nic nowego. Prawie trzy tysiące lat temu prorok Izajasz pisał: „Jeżeli nie uwierzycie, nie ostoicie się” (Iz 7,9b). Nie wiadomo jak ludzie czasów proroka znosili ten swój chaos i jak sobie z nim radzili, ale wiemy, że też go doświadczali a ci, którzy kierowali się wiarą dążyli do uporania się nim przede wszystkim z pomocą Stwórcy, aby osiągnąć pokój serca.

Nikt nie zna człowieka lepiej niż Bóg, nie ma też nikogo, kto pragnąłby dla człowieka zbawienia, szczęścia i pokoju bardziej od Stwórcy. Nikt też nie zna też lepszego sposobu, niż sam Bóg na osiągnięcie tego dobra – chociaż to słowo z pewnością jest zbyt ubogie aby oddać istotę wszystkich zamierzeń Boga względem ludzi.

Człowiek więc jako najdoskonalsze dzieło Stwórcy, noszący w sobie Jego obraz a więc i zdolność oraz zobowiązanie do życia zgodnie z Jego wolą może żyć pełnią życia pomimo tego, że żyje na świecie pośród chaosu próbującego wkraczać w różne aspekty ludzkiego życia.

Każdy chce bezpiecznie chronić swoje życie przed wpływem chaosu, nieładu i zamieszania potrzebuje więc więzi ze Stwórcą, która musi być nieustannie budowana , umacniana i chroniona. To oznacza odnoszenie wszystkiego, co się dzieje w  życiu do samego Stwórcy i Jego Słowa. Wiara jest więc nieustannym kształtowaniem umiejętności spojrzenia na swoje własne życie, na życie innych ludzi, na wszystkie wydarzenia oczyma Stwórcy, jest dokonywaniem korekt w naszym własnym życiu tylko po Jego myśli, nawet jeśli to kosztuje długą i przeważnie trudną pracę nad samym sobą.


„Życie duchowe potrzebuje milczenia i wewnętrznej bliskości z Chrystusem, 
aby mogło się rozwijać” 
( Jan Paweł II). 
Musimy tylko wyjść na spotkanie Stwórcy. W odpowiedziach Boga na pytania, dylematy i problemy formułowane przez różne okoliczności życia, odnajdujemy mocny fundament, dający silne i bezpieczne oparcie. Dla umacniania więzi ze Stwórcą musimy stworzyć sobie odpowiednie warunki; trzeba niejako postarać się wyjść całkowicie z otaczającego chaosu, wyciszyć się i zdystansować. Zobaczyć wszystko w całości, nie tylko z jednego punktu widzenia i to spośród >bałaganu< w który sami niepostrzeżenie weszlismy, albo zostaliśmy w jakikolwiek sposób wepchnięci przez innych ludzi, czy okoliczności. W tej więzi z Bogiem odnajdziemy i odczytamy Boże spojrzenie na swoje życie i dostrzeżemy właśnie w tym konkretnym momencie, najlepszy kierunek dla własnego życia na kolejnym etapie. 




CISZA MOJEGO WNĘTRZA. Pokój wewnętrzny i harmonia różnych aspektów życia, ochrona przed chaosem w samym człowieku, to druga część silnego fundamentu.

Akceptacja samego siebie, jest tym, co daje stabilność i silne oparcie. Aby ta część fundamentu nie runęła, musimy często dokonywać >wglądu< w samego siebie. Nie tylko pod kątem podziału na dokonane przez człowieka dobre i złe uczynki – choć takie spojrzenie jest niezbędne.

Wszystko, co dzieje się wokół, inni ludzie, sposób postrzegania przez nich różnych spraw, ich słowa i reakcje mają wpływ także na mnie i na to co dokonuje się wewnątrz mnie. Nie wiemy, jak daleko sięgają skutki naszego i czyjegoś działania.

Trzeba więc zatrzymać się, wyciszyć i spojrzeć >wewnątrz< i zdiagnozować SIEBIE, nie INNYCH: Z czego czerpię, że tak myślę i właśnie taki a nie inny wybieram kierunek moich działań?; Jakie słowa i wydarzenia odcisnęły we mnie najgłębszy i najtrwalszy ślad? ; Czego to wszystko we mnie dokonuje? – czy wnosi we mnie pokój i ład, czy podtrzymuje chaos? 


Nie muszę ciągle i bezkrytycznie dostosowywać się do innych i ich opinii. Jestem sobą – nie kimś innym. Akceptuję, że inni postępują tak czy inaczej, nie oznacza to jednak, że ze wszystkim się zgadzam i  przyjmuję narzucane ideologie i opinie jako >dogmatyczną scenografię< WŁASNEGO życia.

Jeśli akceptuję samego siebie, takim jaki jest naprawdę, jeśli żyję w zgodzie z własnym sumieniem i trzymam się mocno więzi z Bogiem, wtedy nie zamęczy mnie fakt, że niekiedy muszę żyć pośród chaosu kreującego różnorodne natrętne wizje, problemy, konflikty i zamęt. Wtedy mam silne oparcie gdyż jestem świadoma siły dobra, które tkwi we mnie, dobra pochodzącego od Stwórcy.


LUDZIE DAJĄCY OPARCIE. W artykule "Wdzięczność energia dla umysłu i duszy" pisałam, że „Są ludzie, którzy podnoszą innych ze zniechęcenia w ciągu zaledwie kilku minut. Bez komplementów i przedstawiania złudnych ale radosnych wizji, aby pocieszyć powierzchownie w odniesieniu do danego wydarzenia, czy sytuacji. Sięgają głębiej, do zasobów swojej duszy i umysłu, gdyż sami opanowali doskonale cenną umiejętność wdzięczności we własnym życiu”.

Można powiedzieć, że to prawie anioły. Spotkanie z nimi, to dar Boga, to Jego działanie w świecie, dla nas. Każdy na pewno spotkał takie osoby, które dały nam poczucie oparcia w chaosie. Każdy też na pewno był takim >aniołem< dla kogoś innego.

Dobrze jest jednak spojrzeć na znaczenie i sposób oddziaływania oparcia, które dają nam ludzie. Ono również jest stałe, ale działa w naszym życiu w okrojonym wymiarze. Te nasze >anioły< z ludzkich względów nie mogą nam towarzyszyć nieustannie. Tak samo zmagają się z chaosem, który w mniejszym czy większym stopniu również ich otacza. Mamy jednak w nich oparcie poprzez ich nastawienie do życia, przykład ich życia, ich słowa i sposób reagowania, który jest nastawiony na pociągnięcie na wzwyż, ponad zamieszanie i chaos. Niekiedy niejako >popychają< nas ku niebu, powodują, że kierujemy się do Stwórcy i w rezultacie natrafiamy na Niego – jako na ostateczny fundament.

Takie >anioły< swoim postępowaniem nie wzbudzają w nas poczucia oparcia wyłącznie na ich akceptacji, potwierdzeniach, pochwałach, czy pomocy. Chociaż więzi z takimi osobami są dla każdego człowieka bardzo cenne, one zawsze pozostają w pewnym sensie z boku i starają się z nami dostrzegać zawsze najlepsze rozwiązania, pomagają nam zauważyć w naszym życiu nieprzebrane bogactwo darów Bożych, ale to nie wszystko!

Gdy zadbam o to, aby mocno stać na tym >potrójnym fundamencie< wiem, jak te wszystkie dary przyjąć i rozwijać. Ma wtedy silne oparcie pośród każdego rodzaju chaosu.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...