Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tyniec. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tyniec. Pokaż wszystkie posty

piątek, 5 października 2012

WYPRAWA DO OPACTWA BENEDYKTYNÓW W TYŃCU

Przy okazji letniego pobytu w Krakowie w żadnym razie nie mogłam pominąć wyjazdu do Opactwa Benedyktynów w niedalekim Tyńcu. Decyzja zapadła spontanicznie, pośród wielkiego entuzjazmu i z przekonaniem, że to najlepszy wybór w upalne letnie południe. Pojechałyśmy tam autobusem z centrum miasta. Przeszłyśmy przez wioskę a zbliżając się do Opactwa mijałyśmy wysoki mur klasztorny, za którym z pewnością skrywa się od wieków ogród klasztorny, gdyż reguła benedyktyńska nakazywała mnichom utrzymywanie się pracy własnych rąk. 


niedziela, 24 lipca 2011

BENEDYKTYŃSKIE SMAKI

Codziennie patrzymy na klasztor Benedyktynów w Tyńcu oddalony o kilkaset metrów od naszego kampusu szkoleniowego. Sędziwą budowlę oddziela od nas gęsto porośnięty drzewami ogród za murem i Wisła. Wybieramy się do Tyńca, ale jedziemy naokoło, kilkanaście kilometrów krętymi wiejskimi dróżkami i autostradą, bo nie ma w naszej okolicy mostu. Jest co prawda jakiś prom, ale pływa tylko tam i z powrotem wzdłuż tego samego brzegu. Zupełnie nie pojmuję po co płynąć tam gdzie się wsiadło.

Przynajmniej jest okazja, żeby zobaczyć starusieńkie wiejskie domki, którym udało się przetrwać w perfekcyjnej kondycji przez stulecia. Wchodzimy niezbyt stromymi kamiennymi schodami, aby po chwili wejść na teren XI wiecznego opactwa, pierwszego klasztoru założonego na ziemiach Polski. 



Po "strawie duchowej" w klasztornym kościele przychodzi czas na strawę dla podniebienia. Na tarasie kawiarenki z panoramą na przepływającą w dole Wisłę jemy wyjątkowo słodkie lody, gdyż na dnie pucharków znalazł się płynny miód z bakaliami. Po szybkich zakupach w sklepiku z produktami benedyktyńskimi, pełnymi smakowitych specjałów usiłuję znaleźć jakiś mały zbiór myśli benedyktyńskich w klasztornej księgarni. Z braku czasu składam sobie uroczyste postanowienie, że zakupy książkowe zrobię przez Internet. 

Wchodzimy do klasztornego muzeum. Przy wejściu do każdej sali znajdujemy bileciki z cytatami i krótkimi historyjkami z życia mnichów. Urzekające, kamienne, kilkusetletnie wnętrza emanują dostojeństwem, surowością i głębokim  spokojem. Pozwalamy sobie na szaloną sesję zdjęciową wśród kamiennych antyków. Taki mały wypad z aparatem fotograficznym w średniowiecze.

Ale całkiem zinformatyzowane średniowiecze. Historię klasztoru przybliża program multimedialny z którego można korzystać w jednej z sal. Nam jednak dzieje klasztoru w Tyńcu przybliża Opat pełniący funkcję przewodnika, przy którym żadne komputery wcale nie są potrzebne.
Piórko św. Hildegardy wiszące na cienkiej żyłce przy wejściu do sali, gdzie przedstawiono jej wizję okazało się z różnych względów uchwytne tylko dla jednego obiektywu. Może dlatego, że ktoś powiedział, że było z ogona :) – moim zdaniem z łabędziego brzuszka :) 


 






















 Co jakiś czas podziwiamy z okien klasztoru panoramę z każdej strony inną. W jednej z sal widzimy ornat bł. Jana Pawła II – w jednej chwili wycisza nas to „spotkanie” z relikwiami naszego Ojca Świętego. 
Powracamy z mnóstwem wrażeń, zdjęć i pamiątek. Co tu dużo mówić. Nie od dzisiaj lubię tego benedyktyńskiego ducha:

 
Śmiech i wyciszenie  
Skupienie i energia do życia  
Odprężenie i koncentracja
Więzi i dystans  
Słuchanie i cisza  
Milczenie i słowa  
Modlitwa i praca. 

To nie dysonanse, to najczystsze dźwięki w osobowości człowieka, które zatopione w świeżości benedyktyńskiej  myśli, współbrzmią idealnie.
  
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...