Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Siena. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Siena. Pokaż wszystkie posty

piątek, 15 listopada 2013

SIENA - ŚW. BERNARD I PIAZZA DEL CAMPO


W poprzedniej wędrówce po Sienie, we wpisie „Koronkowa katedra, contrady i Palio - czyli o urokach Sieny” , napomknęłam tylko o ogromnym Piazza del Campo, w kontekście wyścigów Palio. To zbyt mało, gdyż to jest miejsce wyjątkowe – główny plac najstarszej części miasta i niemożliwy do pominięcia w Sienie punkt programu turystycznego. Piazza del Campo, urzeka swoją architekturą, której odpowiednika próżno szukać gdziekolwiek. Został zaprojektowany na planie elipsy – a właściwie muszli, o płaszczyźnie lekko pochyłej na kształt amfiteatru. Nie trudno się domyślać, że plac zbudowano na stoku wzgórza. Całą krawędź tej „ muszli” zamykają kamienice i pałace w intensywnych barwach ceglanej sieneńskiej czerwieni, wzbogaconej różnorodnością jej odcieni. Te barwy również niejako charakteryzują spontaniczną atmosferę zarówno samego placu, jak i otaczających go kafejkowych ogródków. Pamiętam, że ciepłe powietrze porządnie pachniało czekoladą i kawą, a takie zapachy dają szansę jedynie na to, aby umilić sobie podziwianie placu również smakowo. Bo inaczej ten aromat potrafi kusząco drażnić, dekoncentrować i grozi nawet uszczerbkiem na wrażeniach, mających płynąć ze zwiedzania. Ale nie to jest najważniejsze, chociaż w Sienie na pewno obowiązkowe.

W części placu, położonej najniżej wznosi się znany sieneński ratusz, będący wizytówką i ikoną rozpoznawczą miasta. Monumentalna budowla z wieżą sięgającą blisko stu metrów góruje i dominuje nad całym placem i wszystkimi budynkami. Jak w każdym mieście, sięgającym początkami przynajmniej do średniowiecza, tak i w Sienie plac stanowił centrum życia miejskiego. W średniowieczu i później, obywatele miasta gromadzili się tu, aby być świadkami i uczestnikami egzekucji, walk, meczów, festynów i Palio. Ale w Sienie działo się nie tylko to. Otóż na fasadzie Palazzo Pubblico, obok wilczycy symbolizującej założenie miasta przez synów Remusa, znajduje się też inne godło. Jest nim monogram Chrystusa – IHS, a umieszczenie tegoż monogramu, jako herbu na miejskim ratuszu jest związane z gorliwą działalnością św. Bernarda. Monogramu na białym okręgu można się dopatrzeć na górze, tuż pod krenelażem.

To właśnie tu, na Piazza del Campo św. Bernard głosił swoje kazania a udawało Mu się to tak fantastycznie, że został mianowany przez przełożonych kaznodzieją na całą Italię. W biografii św. Bernarda odnotowano, że na homilie świętego, w których nawoływał do pokuty i zmiany życia, przybywały tak wielkie tłumy wiernych i słuchaczy, że mogły się zmieścić wyłącznie na największym placu. Święty miał niezwykły dar docierania do ludzkich umysłów, a pod wpływem jego słów wielu ludzi radykalnie decydowało się na całkowitą zmianę życia, odstępując od dotychczasowej mentalności opartej na szeroko rozumianym egoizmie. Święty Bernard potrafił doprowadzać ludzi do decyzji dążenia w kierunku zgody i uczciwości, a w średniowieczu nie było to sprawą łatwą. Sława św. Bernarda była wówczas duża i szerzyła się ze względu na dokonywane cuda. Święty głosił kazania mając przed sobą, albo trzymając w ręku właśnie monogram Chrystusa – IHS. Ponieważ Piazza del Campo stał się niejako widownią tych wydarzeń i miejscem kojarzonym w średniowieczu z osobą św. Bernarda, dlatego też wierzący sieneńczycy umieścili monogram na ratuszu.
W budynku Palazzo Pubblico znajduje się muzeum, w którym można oglądać znakomite dzieła sztuki i freski ( np. Alegorie dobrych i złych rządów, namalowane przez Ambrogia Lorenzettiego), ale niestety nie dałam rady zdążyć wszędzie.
Od placu rozchodzą się ulice, wzdłuż których wznoszono pałace i banki. Zatrzymaliśmy się przy Palazzo Salimbeni, zbudowanym w stylu gotyku sieneńskiego.

Pałac Salimbeni

Podane wiadomości zapamiętałam tu bardzo ogólnie, a to ze względu na otaczający gwar dochodziło do mnie co któreś słowo naszej przewodniczki. Usłyszałam, że pałac był siedzibą czegoś w rodzaju stowarzyszenia, zajmującego się ograniczaniem praktykowania lichwy. Dowiedziałam się, że właśnie w Sienie po raz pierwszy zaczęto wydawać dokumenty potwierdzające wpłaty pieniędzy, które można było później za okazaniem tegoż dokumentu wypłacić w innym mieście. W ten sposób starano się o podniesienie standardów bezpieczeństwa przeprowadzanych transakcji handlowych i tym samym wymyślono pierwszy przelew bankowy.
Na Piazza del Campo znajduje się również  Fonte Gaia – śliczna i okazała fontanna, którą oddano do użytku sieneńczykom w 1346 r. Oryginalne elementy są wykonane z marmuru sieneńskiego, który w XVIII wieku powoli zaczął przegrywać walkę z upływającym czasem i trzeba było je ocalić od całkowitego zniszczenia. Zostały więc przeniesione do Museo di Santa Marta del Scala i tam są eksponowane. A na placu znajduje się kopia. W upalne popołudnie fontanna była oblężona przez turystów szukających tu ochłody, a za sprawą lekkiego wiatru można było też liczyć na orzeźwiający prysznic.


Nadal sporo jeszcze mi pozostało cennych sfotografowanych detali– również i ze Sieny, pośród których są i takie które opatrzyłam notkami. Tak jak już kiedyś napomknęłam – pewnie je jeszcze nieraz nadarzy się dobra okazja, aby do nich powrócić.

czwartek, 19 września 2013

Koronkowa katedra, św.Katarzyna, contrady i Palio - czyli o urokach Sieny

Do Sieny dojechaliśmy starą autostradą w dolinie Chiana, biegnącą pośród wzgórz, winnic i pól obsianych słonecznikami. Wiekowa Siena, której uroku dodają leciwe i obdrapane mury, w blasku porannego słońca prezentowała się atrakcyjnie i świeżo. 
W trakcie zwiedzania działo się tak dużo, że właściwie nie wiem od czego zacząć. Od katedry? Od średniowiecznych uliczek? Czy od rozległych bądź ciasnych placyków z pomnikami i okazałymi pałacami? 
Nic dziwnego w tym przecież nie ma, gdyż pośród zabytków Sieny prowadziła nas miejscowa pani przewodnik, słynąca z tego, że w Sienie mieszka już 200 lat:) Bez wytchnienia sięgała do zasobów swojej nieprzeciętnej wiedzy, zasypując nas przeogromną lawiną wiadomości o mieście. 
Wiem tylko, że na pewno nie da się opowiedzieć o Sienie wszystkiego w jednym artykule, chociaż moje zwiedzanie trwało zaledwie kilka godzin.

Panorama katedry w Sienie

Zupełnie tak samo jak Rzym, Sienę zbudowano na 7 wzgórzach. Miasto założyli Rzymianie jako swoją kolonię w czasie panowania cesarza Oktawiana Augusta, a w Sienie  do chwili obecnej zachował się starożytny układ ulic. 
Istnieją też niezbite dowody na to, że życie społeczne rozkwitało tu jeszcze wcześniej, bo to właściwie Etruskowie jako pierwsi założyli w tym miejscu swoją osadę a wykopaliska archeologiczne odsłoniły więcej pozostałości etruskich, niż rzymskich. 
Symbolem Sieny od wieków pozostaje wilczyca z dwoma bliźniętami.

Wilczyca z bliźniętami

Zwiedzanie Sieny zaczęło się od bazyliki, w której znajdują się relikwie św. Katarzyny. Dokładna nazwa świątyni brzmi dość nietypowo – Basilica Cateriniana di San Domenico (Bazylika św. Katarzyny świętego Dominika). 

Kościół Dominikanów nie ma wejścia głównego, tam gdzie powinien znajdować się portal świątyni, zgodnie z normami architektury gotyckiej. W miejscu portalu znajduje się kaplica, w której św. Katarzyna przyjęła śluby zakonne. Dlatego też w trakcie rozbudowy kościoła nie było mowy o przeróbce, oznaczającej w praktyce likwidację kaplicy na rzecz fasady i wejścia, toteż wejście do bazyliki znajduje się z boku. 
W gruncie rzeczy, bazylikę mogę pokazać tylko z zewnątrz, gdyż w środku obowiązuje całkowity zakaz fotografowania.

Bazylika św. Katarzyny i św. Dominika

W jednej z kaplic bazyliki znajdują się relikwie – głowa św. Katarzyny. Zaraz po śmierci mistyczki ze Sieny jej ciało złożono w kaplicy dominikanów w Rzymie, w kościele Santa Maria Sopra  Minerva i tam też wybudowano okazały grobowiec. Sieneńczycy jednak uważali, że to właśnie im należy się najcenniejsza relikwia – głowa, gdyż posiadanie tej relikwii miało świadczyć przede wszystkim o potędze miasta i przewadze nad ówczesnymi rywalami. 
Sieneńczycy zdobyli więc głowę mistyczki. Zanim wystawiono relikwie na widok publiczny, aby mogły oficjalnie stać się przedmiotem kultu, najpierw weryfikowano je i odpowiednio przygotowywano zgodnie z obowiązującymi wówczas procedurami, które były przerażająco drastyczne. 
W średniowieczu, kiedy zdobyto głowę jakiegoś świętego, obgotowywano ją w ziołach, aby symbolicznie pozbyć się tego co ziemskie, bo uważano że zniszczalne ciało, które przemija nie ma aż tak wielkiego znaczenia, a najważniejsza jest czaszka. Jednak w przypadku głowy św. Katarzyny odstąpiono od tego toku postępowania. 
Gdyby ktoś miał ochotę całkiem zanurzyć się w barwnym i żywiołowym średniowieczu oraz poznać fakty z życia św. Katarzyny, to gorąco polecam znakomitą powieść „Katarzyna ze Sieny, niepokorna święta”, napisaną przez Don Brophy. Rewelacja! 

Pomnik św. Katarzyny

Znaleźliśmy się przed katedrą Santa Maria Assunta, zaprojektowaną przez toskańskiego rzeźbiarza Giovanniego Pisana, którą zbudowano w 1215 r. Przewodniczka opowiedziała nam całe mnóstwo ciekawostek związanych z historią budowy świątyni, że w pewnym momencie najzwyczajniej przestałam je kodować. 

Sieneńczycy chcieli wybudować katedrę wspanialszą niż ta, która była we Florencji, aby była naocznym dowodem potęgi i blasku bogactwa Sieny. Zabrali się do dzieła, ale zdołali wybudować tylko ścianę, w której miało być wejście główne. W orientacji do obecnie istniejącej katedry nawa główna byłaby przedłużeniem prawego transeptu.

Fragmenty murów katedry wzniesionych przed epidemią dżumy
Prace przy budowie monumentalnej katedry wstrzymano i nigdy więcej nie podjęto ich ponownie, kiedy to w 1348 r. wybuchła epidemia dżumy. Stało się to w czasie, gdy Siena zaliczała się do najbogatszych miast Europy, a swoją wielkością – pod każdym względem mogła równać się wówczas z Paryżem. Czarna śmierć panująca tu przez kilka miesięcy, zabiła aż 2/3 ludności.

W tym ciężkim czasie bardzo dobrze zaczęły funkcjonować szpitale. Właściciele szpitali bogacili się nabywając liczne posiadłości ziemskie i folwarki. Ludzie chcąc ocalić swoje życie od śmierci w czasie zarazy, wraz z błagalnymi modłami składali swoje wota błagalne – właśnie w postaci całych majątków, które zapisywali na rzecz szpitala. Budynek szpitala znajduje się naprzeciwko katedry, wprawdzie szpitala nie zwiedzaliśmy wewnątrz, niemniej jednak przewodniczka mówiła, że znajdują się tam kości i szkielety ofiar średniowiecznej epidemii.

Szpital średniowieczny
Fasada katedry olśniewa prezentując mistrzostwo artystów, którzy wydobyli z gotyku to co najpiękniejsze. Ozdobiona licznymi postaciami świętych trzymających swoje atrybuty, a także sylwetami patriarchów, filozofów i proroków – pochłania swoim urokiem bez reszty. Pośród ornamentów i koronkowych pinakli, dodających majestatu fasadzie, dopatrzyłam się też wielu płaskorzeźb przedstawiających sceny biblijne. Rozeta z witrażem usytuowana w części centralnej fasady rzeczywiście -  jak ażurowa róża zdobi portal, podsycając wrażenie, że całość jest przystrojona wykutą w kamieniu koronką.

Katedra Wniebowzięcia NMP

Detale rzeźbiarskie na fasadzie katedry

Zwiedzając wnętrze katedry, właściwie nie wiadomo, w którą stronę patrzeć najpierw. Inkrustowane sceny przykuwają wzrok z niesłychaną mocą. Właściwie to wystarczyłoby chodzić cały czas z nosem przy ziemi i patrzeć tylko na posadzkę, żeby wyjść z katedry w pełni zadowolonym z wrażeń estetycznych. Posadzka jest odsłonięta 2 miesiące w roku i zabezpieczona tak, aby po niej nie chodzić. Odkrywa się ją tylko wtedy, gdy w mieście odbywa się Palio.

Posadzka w katedrze

Zatrzymaliśmy się przed amboną Pisana, którą ozdabia 307 postaci ludzkich i 70 zwierząt. Artysta dążył do uzyskania ekspresji emocjonalnej na twarzach przedstawianych osób. Rzeźbił uczucia ludzkie.

Ambona - dzieło Giovanniego Pisano

Zajrzałam również do Biblioteki Piccolomini, którą dobudowano do katedry z zamiarem umieszczenia tam księgozbioru papieża Piusa II, którego w efekcie nie zrealizowano. Tłumy ludzi przespacerowujące bibliotekę dookoła, co prawda przesympatycznie ożywiały kaplicę, ale też skutecznie wykluczały jakąkolwiek możliwość bardziej uważnego przyjrzenia się gigantycznym, ręcznie pisanym księgom i malowidłom Pinturicchia. Na szczęście udało mi się na chwilę opuścić tą gromadną karawanę i usytuować się z boku a co najważniejsze pozbyć się przynajmniej wrażenia oczopląsu, spowodowanego mnóstwem fresków o bardzo intensywnych kolorach i pobłyskujących złotem.

Libreria Piccolomini

Spacerując po Sienie, słuchaliśmy także opowieści o charakterystycznych tylko dla Sieny contradach. Sieneńskie contrady, to zarówno dzielnice miasta jak i wspólnoty rodzin. Podział na contrady ma swoje korzenie w średniowieczu, kiedy to stanowiły one o przynależności do wspólnot wykonujących poszczególne rzemiosła i zawody. 
Każda contrada ma swój herb, a w herbach dominują sylwety zwierząt symbolizujących jakiś konkretny fach, profesję, czy rzemiosło i tym samym określają, czym zajmowały się  poszczególne contrady  (np. gąsienica oznacza, że rodziny zajmowały się hodowlą jedwabników i produkcją jedwabiu). 

Podział na contrady nie stanowi w Sienie jedynie jakiejś minionej i na wpół martwej tradycji średniowiecznej. Przynależność do contrady, zostaje określona w momencie narodzin i pozostaje cały czas bardzo istotnym elementem życia towarzyskiego. 
Każda contrada ma swój kościół, dom kultury i muzeum a rodziny z rozmysłem decydują, w której contradzie ochrzcić kolejne dziecko, zwłaszcza gdy rodzice wywodzą się z dwóch różnych contrad.  

Również w swoich contradach rodzice mogą znaleźć pomoc, gdy np. potrzebują opieki dla dziecka przedszkolnego, bo zajęcia w przedszkolu kończą się w południe, a po południu dzieci mogą być otoczone opieką na świetlicy w swojej contradzie.

Sienę zwiedzałam zaledwie kilka dni po wyścigach Palio, a na czas tego wyjątkowego festynu w każdej dzielnicy odświętnie przystraja się całe ulice. Contrada, która zwycięży Palio ma dodatkowe prawo, aby udekorować swoją dzielnicę flagami.

Flagi kontrady Gęsi i dekoracje miasta z okazji festynu Palio
Wyścigi konne Palio, z których Siena słynie mają bardzo obszerny i skomplikowany regulamin. Przede wszystkim przed Palio konia trzeba porządnie pilnować, dzień i noc, ponieważ wszystkie chwyty są dozwolone. Przeciwnik może konia zatruć, albo w inny sposób spowodować, aby zwierzę doznało rozchwiania zdrowia.

Torem wyścigowym na czas zawodów staje się Piazza del Campo przed ratuszem miejskim, który wcześniej odpowiednio się przygotowuje. Przywozi się wtedy grubą warstwę piasku, aby konie mogły bezpiecznie biec. Okrążenie wynosi 330 m, a trzy okrążenia trwają 1,5 minuty. 
Jeden z zakrętów – zakręt św. Marcina zabezpiecza się specjalną potężną, miękką bandą, gdyż w tym miejscu istnieje największe niebezpieczeństwo, że konie wypadną z toru. 
Regulamin mówi też, że wyścigi może wygrać koń bez jeźdźca. Jeśli jeździec uzna, że w pewnym momencie lepiej zsunąć się z konia, bo sam (koń) pobiegnie szybciej i ma szanse na wygraną, to może to zrobić.

Rywalizacji contrad kibicujących swoim zawodnikom towarzyszy wręcz fanatyzm, całkowicie nie znany w innych częściach Włoch, nie wspominając już o obcokrajowcach. Chociaż wyścigi są uznawane za największą atrakcję turystyczną, to ze względu na specyfikę imprezy, mającej głębokie zakorzenienie w tradycji, którą może nasiąknąć wyłącznie sieneńczyk - Palio na pewno nie jest dla turystów. 
Trudno do końca zrozumieć bezgranicznie żywiołowe i fanatyczne reakcje, oraz niebywale silne zjednoczenie w kręgach contrad kibicujących swoim jeźdźcom. Sieneńczycy żyją zawodami na długo przed Palio i długo po wyścigach. 
Przynajmniej ja tego nie rozumiem, bo to nie jest tylko kibicowanie swoim i na pewno nie zostałabym fanką Palio a już zupełnie nie pojmuję, jak się to dzieje, że cały festyn odbywa się na cześć Matki Boskiej. Trzeba być sieneńczykiem z krwi i kości.

Piazza del Campo

Siena jest jednym wielkim muzeum pod gołym niebem. Wcale nie trzeba wchodzić do muzeów, aby zachwycać się sztuką i architekturą gotycką. Wszystko wygląda tu prawie że nietknięte i niezmienne od czasu, kiedy wzniesiono majestatyczne i monumentalne budowle. No i na pewno najlepiej spędzić tu kilka dni, bo kilkugodzinny pobyt nie daje żadnych szans na wczucie się w atmosferę tego bardzo dynamicznie żyjącego miasta, wypełnionego mnóstwem zwiedzającego narodu.


Trzeba by się tu na dłużej dostojnie rozsiąść, aby dobrze poczuć klimat Toskanii w eksplodującej energią Sienie. W każdym razie, blogowo do Sieny na pewno jeszcze powrócę, bo byłoby wielką szkodą, aby wiele jeszcze innych wspomnień i zdjęć nie ujrzało światła dziennego.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...