wtorek, 30 kwietnia 2013

Różane klimaty

Właściwie to cały czas dekupażuję przeróżne drobiazgi. Tak więc niektórymi się nieco pochwalę. Całkiem niedawno na szkoleniu zdekupażowałam duże pudełko z tektury. Jest oklejone papierem ozdobnym. Na pokrywie nakleiłam motywy wycięte z tego samego papieru. Wypukłe wzory, uzyskałam przez nałożenie pasty żelowej. Pierwszy raz eksperymentowałam z pastą żelową i ta technika bardzo przypadła mi do gustu, chociaż do najłatwiejszych nie należy. Efekty, jakie można osiągnąć są rewelacyjne. 

Zabrałam się też za ozdobienie kilku drobiazgów dla koleżanki. Najnowszym „dziełkiem” jest salaterka w róże ozdobiona spękaniami.
 
Wazonik z subtelnym motywem bukietu pastelowych róż uzyskał swój nowy wygląd już w zeszłym tygodniu.
 

Przy okazji pragnę przypomnieć, że konkurs trwa jeszcze tylko dzisiaj i jutro. Czytelniczki, które jeszcze nie wystartowały w rzymskim konkursie, a noszą się z takim zamiarem, zapraszam do udziału w zabawie!

sobota, 27 kwietnia 2013

Bazylika św. Jana na Lateranie

Powrócę jeszcze na chwilę myślami do Rzymu. Na kilka godzin przed wyjazdem odwiedziłam Bazylikę św. Jana na Lateranie. Idąc od przystanku metra po drodze mijałam Bramę Laterańską w Murach Aureliańskich. Z „potworną” siłą przyciągało mnie stoisko z torebkami, kuferkami i walizkami. Zaistniało „zagrożenie”:) dokonania chociaż ślicznego, to jednak zbędnego zakupu. Na wszelki wypadek przyspieszyłam kroku i zajęłam się na dobre Bramą Laterańską i Murami Aureliańskimi, pochodzącymi z III wieku. 

Brama znajduje się, jak wiadomo, bardzo blisko Bazyliki. W średniowieczu ulica wiodąca od tej Bramy była nazywana Via Sacra i wiodła aż do Bazyliki św. Piotra. Ze średniowieczną Via Sacra wiążą się ciekawe wydarzenia. Otóż tą drogą – od Bazyliki św. Jana na Lateranie do bazyliki św. Piotra, przechodził w procesji każdy nowo wybrany papież, nowy biskup Rzymu. Aż do roku 1870 właśnie w Bazylice Laterańskiej koronowano papieży.
 
Bazylika św. Jana jest nazywana „Matką i Głową wszystkich kościołów miasta i świata”. Ta dostojna Świątynia ma dwie fasady: wschodnią i północną. Fasada północna pochodzi z XVI w. i została zaprojektowana przez architekta Domenico Fontanę, który zasłynął  projektowaniem nowych placów. 
Fasada wschodnia, większa z wejściem głównym, pochodzi z XVIII w. Zdobi ją piętnaście posągów, przedstawiających Chrystusa i Doktorów Kościoła. Ogromne postacie są widoczne z daleka. 
Gdy już napatrzyłam się do woli na te potężne figury, byłam gotowa aby wejść w progi tej dostojnej Bazyliki.

Bazylika była wielokrotnie przebudowywana i odbudowywana. Dowiedziałam się, że wnętrze pierwszej Bazyliki laterańskiej, wybudowanej przed 325 r. zostało przedstawione na fresku w kościele San Martino ai Monti. Jak już wiecie, w okolice kościoła S. Martino dotarłam już wcześniej, ale i tak fresku nie widziałam, bo kościół był zamknięty.

Wewnątrz Bazyliki św. Jana spędziłam sporo czasu, oglądałam wspaniałe posągi Apostołów 
i Ewangelistów – arcydzieła, wykonane przez uczniów Berniniego. Potężne postacie umieszczono w niszach przy każdym monumentalnym filarze. Każda postać została przedstawiona z właściwym sobie atrybutem: św. Piotr z kluczem, św. Paweł z mieczem, św. Mateusz z księgą i sakwą rozsypujących się monet. 
Podziwiałam pozłacane drewniane sklepienie, freski i mozaikową posadzkę w stylu Kosmatów z XIII w. (szkoła Kosmatów słynęła w średniowiecznym Rzymie z posadzek wykładanych mozaikami). Wszystko jest tak piękne, że chwilami nie wiadomo było w którą stronę patrzeć. 
W absydzie za gotyckim baldachimem znajduje się olśniewająco piękna mozaika z XIII w. Została wykonana na polecenie papieża Mikołaja V. Postać tego Ojca Świętego została przedstawiona na tej właśnie mozaice, jako najmniejsza osoba obok Matki Boskiej. Inne dwie małe postacie to wykonawcy mozaiki – dwaj franciszkańscy zakonnicy. 

Gdy już wyszłam z Bazyliki poszłam jeszcze do Baptysterium, znajdującego się przy Bazylice i na Święte Schody. Gdy tylko skończyłam zwiedzanie na Lateranie rozpadało się niemiłosiernie. W tym czasie po części siedziałam w pizerii a potem przemknęłam jeszcze do dwóch kościółków na Via Merulana. Tym niezwykłym zabytkom warto poświęcić więcej miejsca, dlatego napiszę o nich innym razem. 

piątek, 26 kwietnia 2013

Kiedy zakwitły magnolie


Wybrałam się na wiosenny spacer do Sopotu.  Wczoraj pogoda była piękna i słoneczna, całkiem wiosenna, a  nawet dająca nieco odczuć przedsmak lata. Było pięknie. W Sopocie place, uliczki i zaułki jeszcze ciche i spokojne, ale już niedługo wypełnią się mnóstwem wycieczek i wczasowiczów.
Park Marii i Lecha Kaczyńskich odwiedzam dosyć często. Można sobie posiedzieć przy fontannie – grzybku inhalacyjnym i dobrze się zrelaksować. Dopływa tu woda ze zdroju św. Wojciecha, mająca właściwości lecznicze. Druga podobna fontanna z solanką, znajdujesię przy Zakładzie Balneologicznym.
 


Park o każdej porze roku wygląda uroczo. Teraz trafiłam na czas, kiedy zakwitły magnolie. Gdy jeszcze zazielenią się drzewa, będzie jak w raju.

Zapach świeżo skoszonej trawy zwiastował  na dobre wiosnę w całej krasie.

Później spacerowałam po Placu Zdrojowym i na molo.

Weszłam też na latarnię morską,  aby ogarnąć wzrokiem cały Sopot i podziwiać  panoramę na Zatokę Gdańską. Widoczność była bardzo dobra a widoki przepiękne. 

źniej spacerowałam uliczkami Sopotu. Bardzo podobają mi się drewniane werandy, będące charakterystycznym elementem architektury w Sopocie . Zatrzymywałam się, aby je podziwiać. Były budowane przy domach i kamienicach w XIX i na początku XX wieku, kiedy to nastała moda na styl szwajcarski. Jest ich wszystkich około trzystu. Drewniane ganki ozdabiane ażurowymi wzorami miały chronić przed zimnem, wiatrem i silnym słońcem.

Okna w niektórych werandach są oryginalnie przyozdobione.
Warto też było porelaksować się i posnuć po wąskich uliczkach, choćby po to, aby zawiesić oko na pięknej architekturze, detalach i szczegółach, które bogato upiększają kamienice.
Straszliwie mnie kusi, aby Sopot „przespacerować” bardzo dokładnie  i zagłębić się w szczegóły związane z historią, zabytkami i architekturą miasta. Zachwycają wieżyczki, domy szachulcowe i płaskorzeźby ozdabiające kamienice.

Odwiedziłam też malowniczy Plac Rybaków. Ponad sto lat temu w tym miejscu, położonym około 200 metrów od morza powstała osada rybacka. Jeszcze kilkanaście lat temu to miejsce wyglądało całkiem inaczej. Teraz jest upiększone, jest cichym i uroczym zakątkiem. Prowadzi w starym miejscu nowe życie, gdyż obecnie znajdują się tu pensjonaty dla wczasowiczów.
 Takie to było słoneczne popołudnie w Sopocie.

Chciałabym jeszcze tylko moim Drogim Zaglądaczkom i Czytelniczkom przypomnieć, że rzymski konkurs trwa. Zapraszam Was do zabawy konkursowej i cały czas czekam na Wasze odpowiedzi.





środa, 24 kwietnia 2013

Rzymska przechadzka

Będąc w Rzymie tylko trzy dni chciałam odwiedzić jak najwięcej miejsc, w których od dawna nie byłam. Zatrzymałam się w Hotelu Giotto, niedaleko parku porośniętego piniami, który był terenem rekreacyjnym dla okolicznych mieszkańców, najczęściej spacerujących tu z pieskami i uprawiających jogging. Wieczorem po powrocie do hotelu planowałam trasę zwiedzania na następny dzień patrząc na starą wysłużoną mapkę, która nie jedno pamięta. W ciągu dnia jak wiadomo, zaplanowana trasa ulegała spontanicznym zmianom. 
Wybrałam się najpierw na Piazza del Popolo. 

niedziela, 21 kwietnia 2013

Konkurs i rzymskie zabytki



Nadszedł czas ogłoszenia pierwszego konkursu na moim blogu:) Już za dwa miesiące minie drugi rok istnienia bloga, więc okazja jest jak najbardziej sprzyjająca.
W konkursie mogą wziąć udział wszyscy Czytelnicy. Będzie mi miło, jeśli ci, których nie ma jeszcze w gronie publicznych obserwatorów do tego grona dołączą. Nie jest to jednak warunkiem udziału w konkursie, bo wiem, że nie wszyscy wiecie jak się zalogować. Wystarczy, jeśli umieścicie informację o konkursie wraz z odnośnikiem (linkiem) do informacji o konkursie na facebooku. Możecie to zrobić klikając ikonkę Facebooka pod tym tekstem a następnie wystarczy zalogować się na swoje konto i postępować zgodnie z „instrukcjami”.
Zadanie konkursowe jest następujące: trzeba rozpoznać rzymskie zabytki przedstawione na zdjęciach, podać ich nazwy i nazwy miejsc (np.placów), w których się znajdują. 


Nagrodzę tę osobę, która „rozszyfruje” najwięcej fotografii i rozpozna najwięcej rzymskich zabytków oraz poda nazwy miejsc, w których te obiekty są zlokalizowane. W przypadku wielu podobnych odpowiedzi - miejsc aexquo - wylosuję zwycięzcę. Konkurs trwa od dzisiaj tj.  21 kwietnia do 1 maja. Wyniki i prawidłowe odpowiedzi opublikuję najpóźniej 3 maja.Odpowiedzi proszę przysyłać na mój adres  meilowy: ewelinam093(@)gmail.com (bez nawiasu oczywiście). Proszę także żeby, nie pisać odpowiedzi na pytania konkursowe w komentarzach.
Nagrodą jest średniej wielkości szkatułka, którą ozdobiłam techniką decoupage. Na wieczku widnieje widoczek przedstawiający Canale La Grande w Wenecji.
 

 Miłej zabawy!

czwartek, 18 kwietnia 2013

CRISTIADA - TEN FILM TRZEBA ZOBACZYĆ



Wczoraj byłam w kinie. Cristiada weszła na ekrany polskich kin już prawie 2 tygodnie temu.  
Film opowiada o wybuchu powstania, nazwanego później Cristiadą, którego uczestnicy walcząc o wolność i prawo do wyznawania wiary katolickiej sprzeciwili się reżimowi dążącemu do unicestwienia wiary katolickiej i krwawym prześladowaniom wyznawców Chrystusa. W opowieść o wydarzeniach z nieznanej nam bliżej historii odległego Meksyku lat 20 -tych wplecione są autentyczne fakty biograficzne postaci z tamtego czasu. 

wtorek, 16 kwietnia 2013

NA INAUGURACJI PONTYFIKATU OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA



We wtorek 19 marca wcześnie rano pojechałam na uroczystą inaugurację pontyfikatu Ojca Świętego Franciszka. Odcinek drogi który, musiałam przejść od przystanku metra na Plac św. Piotra nie był długi, jednak w kierunku Placu od samego rana podążały tłumy ludzi. Wokół panował charakterystyczny dla takiego rodzaju okoliczności rozgardiasz, niezwykłe ożywienie, radość i powaga jednocześnie. Minęłam kilka grup idących niezbyt szybko i po kilkunastu minutach byłam już na Placu św. Piotra.  Nie spodziewałam się, że dojdę aż tak prędko, tym bardziej, że przed wejściem były jeszcze trzy kontrole.  „Zajęłam” sobie miejsce niedaleko Fontanny Świętego Oficjum, znajdującej się po prawej stronie Placu. 
 
Druga fontanna jest usytuowana symetrycznie, po przeciwnej stronie Placu i jest nazywana Fontanną czterech papieży. Obie mają takie same wymiary: 28 metrów średnicy i 8 metrów wysokości. Obie należą do najpiękniejszych w Rzymie. Różnią się umieszczonymi na nich znakami herbowymi papieży, którzy polecili je zbudować i upiększać. Fontannę świętego Oficjum zbudował Carlo Fontana w czasie trwania pontyfikatu papieża Klemensa X. Została więc przyozdobiona herbem tegoż Ojca Świętego, oraz herbem papieża Pawła VI – gdyż w czasie Jego pontyfikatu odnawiano tą fontannę. Na drugiej -  Fontannie Czterech Papieży, zbudowanej przez Carlo Madernę umieszczono herb Pawła V – gdyż fontanna była zbudowana w czasie Jego pontyfikatu (1613 r.) Trzy kolejne herby należą do papieży: Innocentego III, Aleksandra VI i Aleksandra VII, ponieważ w czasie trwania tych pontyfikatów Fontanna była upiększana. 
 
Na Plac Św. Piotra dotarłam dużo wcześniej  przed rozpoczęciem uroczystości.  Pogoda była sprzyjająca i słoneczna, tylko nieliczne białe chmury płynęły po błękitnym niebie. Kilka razy powiał wiatr od strony zachodniej  i z każdym podmuchem należało się spodziewać orzeźwiającego prysznica od fontanny.
Próbowałam znaleźć odpowiednią częstotliwość radiową, żeby skorzystać z transmisji, zanim rozpocznie się Msza św. Inauguracyjna. Znalazłam stację radiową   języku włoskim a to bardzo przydało się później, bo mogłam słuchać relacji w czasie, gdy Ojciec Święty udał się do Bazyliki, kiedy zakończył objazd Placu swoim papamobile.
Jeśli przyjście na Plac 1,5 godziny przed czasem można traktować jako duży „zapas”, to i tak okazał się niewystarczający, żebym mogła przepchnąć się do barierki, przy alejce, którą przejeżdżał papież Franciszek. Patrząc na telebim, mogłam na bieżąco orientować się, w której części Placu znajduje się Ojciec Święty jadący w papamoblie. Gdy papież zbliżał się do alejki, do której miałam najbliżej, zaczęłam się martwić, że wcale Go nie zobaczę. Cóż tam się wtedy zaczęło dziać! Ano właśnie to, co z reguły dzieje się na uroczystościach tak wielkiej rangi. Ludzie wskakiwali „na barana”, podskakiwali, aby lepiej widzieć papieża,  wołali Ojca Świętego i skandowali Jego imię: Francesco! Francesco! W górze wyrósł nagle las tysięcy rąk, trzymających aparaty fotograficzne, cyfrówki, iPady, tablety, smartfony i wszelkie istniejące wynalazki  elektroniczne , które tylko nadawały  się do uwiecznienia tej wyjątkowej chwili.


Otoczona z każdej strony tłumem, pochłonięta całkowicie atmosferą powszechnie panującego wielkiego wzruszenia i podniosłego nastroju wcale nie myślałam o włączeniu w swojej cyfrówce trybu fotografowania seryjnego. Papamoblie jechał bardzo szybko i równie szybko Ojciec Święty trzy razy znikał mi z pola widzenia, to za transparentami, to za flagami, to za tłumem. Byłam jednak bardzo zaskoczona, że odległość od alejki nie jest tak duża, jak wcześniej oszacowałam. Mogło to być  w rzeczywistości około 10 metrów a Ojca Świętego stojącego na podwyższeniu w papamobile widziałam dosyć dobrze. A zdjęcie? No cóż, może się uda następnym razem. Po komunii do samego końca Mszy św. stałam już przy barierce. Odległość od ołtarza była nadal duża, ale widok był dobry. 

Po zakończeniu Mszy św. Ojciec Święty przyjmował w Bazylice Królów, Królowe i Delegacje dostojników państwowych a na telebimach  wciąż jeszcze trwała transmisja z tego wydarzenia. 
  Zaraz, gdy transmisja dobiegła końca, nawet nie wiadomo kiedy ustawiła się duża kolejka ludzi zamierzających  wejść do Bazyliki. Okazało się, że już po chwili Bazylika została otwarta. Tego dnia grób bł. Jana Pawła II i Konfesja św. Piotra były bardzo oblegane przez wiernych i turystów.  Pomimo tłumu i tego unikalnego, uroczystego rozgardiaszu, ludzie byli jednocześnie wyciszeni atmosferą tego wyjątkowego dnia. 
W tak podniosłym nastroju, który panował  nadal, nawet nie pomyślałam, żeby tym razem zwiedzać  Bazylikę. Ulokowałam się w ławce przed „Przemienieniem” Rafaella Santiego,  a następnie kontemplowałam piękno i najwyższej klasy kunszt artystyczny Konfesji św. Piotra.
Gdy wyszłam już z Bazyliki, nadszedł najwyższy czas, aby pomyśleć o obiedzie. Spacerowałam sobie uliczkami w okolicach Placu św. Piotra, zapełnionych uczestnikami uroczystości i wypatrywałam odpowiedniego miejsca. A papież Franciszek spoglądał z plakatów na „wygłodniałych” pielgrzymów, którzy tłumnie rozsiadali się  w restauracyjnych ogródkach i na całe gardło rozprawiali o wspaniałości przeżytej uroczystości i oczywiście o papieżu, który swoim mocnym i ciepłym głosem, u progu swojej drogi Biskupa Rzymu wezwał do troski o przejrzystość wiary chrześcijańskiej na co dzień,  do troski o tych najmniejszych pośród nas i do radości z bogactwa duchowego. 

Po obiedzie pojechałam na Plac Hiszpański a stamtąd jeszcze w wiele innych miejsc, chwila po chwili smakując  klimat Wiecznego Miasta, ale to już temat na kolejny wpis.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...