Do Sieny
dojechaliśmy starą autostradą w dolinie Chiana, biegnącą pośród wzgórz, winnic
i pól obsianych słonecznikami. Wiekowa Siena, której uroku dodają leciwe i obdrapane
mury, w blasku porannego słońca prezentowała się atrakcyjnie i świeżo.
W
trakcie zwiedzania działo się tak dużo, że właściwie nie wiem od czego zacząć.
Od katedry? Od średniowiecznych uliczek? Czy od rozległych bądź ciasnych placyków
z pomnikami i okazałymi pałacami?
Nic dziwnego w tym przecież nie ma, gdyż
pośród zabytków Sieny prowadziła nas miejscowa pani przewodnik, słynąca z tego,
że w Sienie mieszka już 200 lat:) Bez wytchnienia sięgała do zasobów
swojej nieprzeciętnej wiedzy, zasypując nas przeogromną lawiną wiadomości o
mieście.
Wiem tylko, że na pewno nie da się opowiedzieć o Sienie wszystkiego w
jednym artykule, chociaż moje zwiedzanie trwało zaledwie kilka godzin.
Panorama katedry w Sienie |
Zupełnie
tak samo jak Rzym, Sienę zbudowano na 7 wzgórzach. Miasto założyli Rzymianie
jako swoją kolonię w czasie panowania cesarza Oktawiana Augusta, a w
Sienie do chwili obecnej zachował się starożytny
układ ulic.
Istnieją też niezbite dowody na to, że życie społeczne rozkwitało
tu jeszcze wcześniej, bo to właściwie Etruskowie jako pierwsi założyli w tym
miejscu swoją osadę a wykopaliska archeologiczne odsłoniły więcej
pozostałości etruskich, niż rzymskich.
Symbolem Sieny od wieków pozostaje wilczyca
z dwoma bliźniętami.
Wilczyca z bliźniętami |
Zwiedzanie
Sieny zaczęło się od bazyliki, w której znajdują się relikwie św.
Katarzyny. Dokładna nazwa świątyni brzmi dość nietypowo – Basilica Cateriniana
di San Domenico (Bazylika św. Katarzyny świętego Dominika).
Kościół
Dominikanów nie ma wejścia głównego, tam gdzie powinien znajdować się portal
świątyni, zgodnie z normami architektury gotyckiej. W miejscu portalu znajduje
się kaplica, w której św. Katarzyna przyjęła śluby zakonne. Dlatego
też w trakcie rozbudowy kościoła nie było mowy o przeróbce,
oznaczającej w praktyce likwidację kaplicy na rzecz fasady i wejścia,
toteż wejście do bazyliki znajduje się z boku.
W gruncie rzeczy, bazylikę
mogę pokazać tylko z zewnątrz, gdyż w środku obowiązuje całkowity zakaz
fotografowania.
Bazylika św. Katarzyny i św. Dominika |
W jednej
z kaplic bazyliki znajdują się relikwie – głowa św. Katarzyny. Zaraz po śmierci
mistyczki ze Sieny jej ciało złożono w kaplicy dominikanów w Rzymie, w
kościele Santa Maria Sopra Minerva i tam
też wybudowano okazały grobowiec. Sieneńczycy jednak uważali, że to właśnie im należy
się najcenniejsza relikwia – głowa, gdyż posiadanie tej relikwii miało
świadczyć przede wszystkim o potędze miasta i przewadze nad ówczesnymi
rywalami.
Sieneńczycy zdobyli więc głowę mistyczki. Zanim wystawiono relikwie
na widok publiczny, aby mogły oficjalnie stać się przedmiotem kultu, najpierw
weryfikowano je i odpowiednio przygotowywano zgodnie z obowiązującymi wówczas procedurami,
które były przerażająco drastyczne.
W średniowieczu, kiedy zdobyto głowę
jakiegoś świętego, obgotowywano ją w ziołach, aby symbolicznie pozbyć się tego
co ziemskie, bo uważano że zniszczalne ciało, które przemija nie ma aż tak
wielkiego znaczenia, a najważniejsza jest czaszka. Jednak w przypadku
głowy św. Katarzyny odstąpiono od tego toku postępowania.
Gdyby ktoś miał
ochotę całkiem zanurzyć się w barwnym i żywiołowym średniowieczu oraz
poznać fakty z życia św. Katarzyny, to gorąco polecam znakomitą powieść
„Katarzyna ze Sieny, niepokorna święta”, napisaną przez Don Brophy. Rewelacja!
Pomnik św. Katarzyny |
Znaleźliśmy
się przed katedrą Santa Maria Assunta, zaprojektowaną przez toskańskiego rzeźbiarza Giovanniego
Pisana, którą zbudowano w 1215 r. Przewodniczka opowiedziała nam całe mnóstwo
ciekawostek związanych z historią budowy świątyni, że w pewnym momencie
najzwyczajniej przestałam je kodować.
Sieneńczycy chcieli wybudować katedrę
wspanialszą niż ta, która była we Florencji, aby była naocznym dowodem potęgi i
blasku bogactwa Sieny. Zabrali się do dzieła, ale zdołali wybudować tylko
ścianę, w której miało być wejście główne. W orientacji do obecnie istniejącej
katedry nawa główna byłaby przedłużeniem prawego transeptu.
Fragmenty murów katedry wzniesionych przed epidemią dżumy |
Prace
przy budowie monumentalnej katedry wstrzymano i nigdy więcej nie podjęto ich ponownie, kiedy to w 1348 r. wybuchła
epidemia dżumy. Stało się to w czasie, gdy Siena zaliczała się do najbogatszych
miast Europy, a swoją wielkością – pod każdym względem mogła równać się wówczas
z Paryżem. Czarna śmierć panująca tu przez kilka miesięcy, zabiła aż 2/3
ludności.
W tym
ciężkim czasie bardzo dobrze zaczęły funkcjonować szpitale. Właściciele
szpitali bogacili się nabywając liczne posiadłości ziemskie i folwarki. Ludzie
chcąc ocalić swoje życie od śmierci w czasie zarazy, wraz z błagalnymi
modłami składali swoje wota błagalne – właśnie w postaci całych majątków, które
zapisywali na rzecz szpitala. Budynek szpitala znajduje się naprzeciwko
katedry, wprawdzie szpitala nie zwiedzaliśmy wewnątrz, niemniej jednak
przewodniczka mówiła, że znajdują się tam kości i szkielety ofiar średniowiecznej
epidemii.
Szpital średniowieczny |
Fasada katedry
olśniewa prezentując mistrzostwo artystów, którzy wydobyli z gotyku to co
najpiękniejsze. Ozdobiona licznymi postaciami świętych trzymających swoje
atrybuty, a także sylwetami patriarchów, filozofów i proroków – pochłania swoim
urokiem bez reszty. Pośród ornamentów i koronkowych pinakli, dodających
majestatu fasadzie, dopatrzyłam się też wielu płaskorzeźb przedstawiających
sceny biblijne. Rozeta z witrażem usytuowana w części centralnej
fasady rzeczywiście - jak ażurowa róża
zdobi portal, podsycając wrażenie, że całość jest przystrojona wykutą w kamieniu
koronką.
Katedra Wniebowzięcia NMP |
Detale rzeźbiarskie na fasadzie katedry |
Zwiedzając
wnętrze katedry, właściwie nie wiadomo, w którą stronę patrzeć najpierw.
Inkrustowane sceny przykuwają wzrok z niesłychaną mocą. Właściwie to
wystarczyłoby chodzić cały czas z nosem przy ziemi i patrzeć tylko na
posadzkę, żeby wyjść z katedry w pełni zadowolonym z wrażeń
estetycznych. Posadzka jest odsłonięta 2 miesiące w roku i zabezpieczona
tak, aby po niej nie chodzić. Odkrywa się ją tylko wtedy, gdy w mieście odbywa
się Palio.
Posadzka w katedrze |
Zatrzymaliśmy
się przed amboną Pisana, którą ozdabia 307 postaci ludzkich i 70 zwierząt.
Artysta dążył do uzyskania ekspresji emocjonalnej na twarzach przedstawianych
osób. Rzeźbił uczucia ludzkie.
Ambona - dzieło Giovanniego Pisano |
Zajrzałam
również do Biblioteki Piccolomini, którą dobudowano do katedry z zamiarem
umieszczenia tam księgozbioru papieża Piusa II, którego w efekcie nie zrealizowano.
Tłumy ludzi przespacerowujące bibliotekę dookoła, co prawda przesympatycznie
ożywiały kaplicę, ale też skutecznie wykluczały jakąkolwiek możliwość bardziej
uważnego przyjrzenia się gigantycznym, ręcznie pisanym księgom i malowidłom
Pinturicchia. Na szczęście udało mi się na chwilę opuścić tą gromadną karawanę
i usytuować się z boku a co najważniejsze pozbyć się przynajmniej wrażenia
oczopląsu, spowodowanego mnóstwem fresków o bardzo intensywnych kolorach i
pobłyskujących złotem.
Libreria Piccolomini |
Spacerując po Sienie, słuchaliśmy także opowieści o charakterystycznych
tylko dla Sieny contradach. Sieneńskie contrady, to zarówno dzielnice miasta
jak i wspólnoty rodzin. Podział na contrady ma swoje korzenie w średniowieczu, kiedy
to stanowiły one o przynależności do wspólnot wykonujących poszczególne rzemiosła
i zawody.
Każda contrada ma swój herb, a w herbach dominują sylwety zwierząt
symbolizujących jakiś konkretny fach, profesję, czy rzemiosło i tym samym
określają, czym zajmowały się
poszczególne contrady (np.
gąsienica oznacza, że rodziny zajmowały się hodowlą jedwabników i produkcją
jedwabiu).
Podział na contrady nie stanowi w Sienie jedynie jakiejś minionej i
na wpół martwej tradycji średniowiecznej. Przynależność do contrady, zostaje
określona w momencie narodzin i pozostaje cały czas bardzo istotnym elementem
życia towarzyskiego.
Każda contrada ma swój kościół, dom kultury i muzeum a
rodziny z rozmysłem decydują, w której contradzie ochrzcić kolejne dziecko, zwłaszcza
gdy rodzice wywodzą się z dwóch różnych contrad.
Również w swoich contradach rodzice mogą
znaleźć pomoc, gdy np. potrzebują opieki dla dziecka przedszkolnego, bo zajęcia
w przedszkolu kończą się w południe, a po południu dzieci mogą być
otoczone opieką na świetlicy w swojej contradzie.
Sienę
zwiedzałam zaledwie kilka dni po wyścigach Palio, a na czas tego wyjątkowego
festynu w każdej dzielnicy odświętnie przystraja się całe ulice. Contrada,
która zwycięży Palio ma dodatkowe prawo, aby udekorować swoją dzielnicę flagami.
Flagi kontrady Gęsi i dekoracje miasta z okazji festynu Palio |
Wyścigi
konne Palio, z których Siena słynie mają bardzo obszerny i skomplikowany
regulamin. Przede wszystkim przed Palio konia trzeba porządnie pilnować, dzień
i noc, ponieważ wszystkie chwyty są dozwolone. Przeciwnik może konia zatruć,
albo w inny sposób spowodować, aby zwierzę doznało rozchwiania zdrowia.
Torem
wyścigowym na czas zawodów staje się Piazza del Campo przed ratuszem miejskim,
który wcześniej odpowiednio się przygotowuje. Przywozi się wtedy grubą warstwę
piasku, aby konie mogły bezpiecznie biec. Okrążenie wynosi 330 m, a trzy okrążenia
trwają 1,5 minuty.
Jeden z zakrętów – zakręt św. Marcina zabezpiecza się
specjalną potężną, miękką bandą, gdyż w tym miejscu istnieje największe
niebezpieczeństwo, że konie wypadną z toru.
Regulamin mówi też, że wyścigi może
wygrać koń bez jeźdźca. Jeśli jeździec uzna, że w pewnym momencie lepiej
zsunąć się z konia, bo sam (koń) pobiegnie szybciej i ma szanse na wygraną, to
może to zrobić.
Rywalizacji
contrad kibicujących swoim zawodnikom towarzyszy wręcz fanatyzm, całkowicie nie
znany w innych częściach Włoch, nie wspominając już o obcokrajowcach. Chociaż
wyścigi są uznawane za największą atrakcję turystyczną, to ze względu na specyfikę
imprezy, mającej głębokie zakorzenienie w tradycji, którą może nasiąknąć
wyłącznie sieneńczyk - Palio na pewno nie jest dla turystów.
Trudno do końca
zrozumieć bezgranicznie żywiołowe i fanatyczne reakcje, oraz niebywale silne
zjednoczenie w kręgach contrad kibicujących swoim jeźdźcom. Sieneńczycy żyją zawodami
na długo przed Palio i długo po wyścigach.
Przynajmniej ja tego nie
rozumiem, bo to nie jest tylko kibicowanie swoim i na pewno nie zostałabym
fanką Palio a już zupełnie nie pojmuję, jak się to dzieje, że cały festyn
odbywa się na cześć Matki Boskiej. Trzeba być sieneńczykiem z krwi i kości.
Piazza del Campo |
Siena
jest jednym wielkim muzeum pod gołym niebem. Wcale nie trzeba wchodzić do
muzeów, aby zachwycać się sztuką i architekturą gotycką. Wszystko wygląda tu
prawie że nietknięte i niezmienne od czasu, kiedy wzniesiono majestatyczne
i monumentalne budowle. No i na pewno najlepiej spędzić tu kilka dni,
bo kilkugodzinny pobyt nie daje żadnych szans na wczucie się w atmosferę
tego bardzo dynamicznie żyjącego miasta, wypełnionego mnóstwem zwiedzającego
narodu.
Trzeba by
się tu na dłużej dostojnie rozsiąść, aby dobrze poczuć klimat Toskanii w
eksplodującej energią Sienie. W każdym razie, blogowo do Sieny na pewno jeszcze
powrócę, bo byłoby wielką szkodą, aby wiele jeszcze innych wspomnień i zdjęć
nie ujrzało światła dziennego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za pozostawione komentarze.