Pogoda przedziwna, wyczynia takie niespodzianki, że trudno
się na nich nie skupić, choćby przez chwilę. Dopiero grzało a już grzmi, potem robi
się ciemno
w środku dnia a za chwilę znowu grzejące słońce. Czekam na czas urlopu
i nadal się zastanawiam
w którą stronę pojechać. Oczywiście przydałoby się zrealizowanie wszystkich
dostępnych opcji. W międzyczasie bardzo
intensywnie wciska mi się do głowy cała seria moich licznych włoskich podróży.
Powrócę więc do jednego z najbardziej ulubionych miejsc, do Bazyliki Świętego
Franciszka w Asyżu.
W tej wspaniałej świątyni z XIII w. znajduje się kościół górny
i dolny.
Z otoczonego arkadami placu przez renesansowy portyk świątyni wchodzi się do dolnego kościoła. Właśnie w tym dolnym kościele
znajdują się freski, które urzekły mnie
najbardziej. Chodzi o alegorie trzech ślubów – cnót – wpisanych w regułę zakonu
założonego przez św. Franciszka.
Giotto di Bondone namalował je na sklepieniu nad centralnym
ołtarzem dolnego kościoła, pod którym bezpośrednio
znajduje się grób Świętego Franciszka. Bazylikę św. Franciszka będącą centrum
kultu świętego ozdabiają freski, które powstawały między XIII a XV wiekiem.
Wiele z nich jest tematycznie skupionych wokół Starego i Nowego
Testamentu, niektóre przybliżają szczegóły z życia świętych
a jeszcze inne są poświęcone regule
zakonu franciszkańskiego.
Giotto namalował trzy śluby zakonne będące jednocześnie cnotami: ubóstwo, czystość i posłuszeństwo.
Jak wszystkie inne freski , zresztą nie
tylko w tej Bazylice – wszystkie malowidła były w tamtej epoce również formą edukacji teologicznej, ale
niewątpliwie pełni tą rolę aż do czasów dzisiejszych. Nie są to dzieła łatwe
w odbiorze. Ale takie
ogląda się najlepiej. Wszystkim tym, którzy umieli patrzeć, widzieć i słuchać
miały i mają przybliżyć specyfikę
i
głębię a także konsekwencje i rezultaty praktykowania tych cnót.
Alegoria ubóstwa
Na fresku przedstawiono Chrystusa, który błogosławi
zaślubiny św. Franciszka
z Panią Ubóstwo. W tej scenie, jak też w kolejnych
towarzyszą świętemu Aniołowie. Rozgrywa się tu także kilka dramatycznych scen. Na
dole namalowano postacie wręcz rozwydrzonych dzieci, które drwią z Pani
Ubóstwo. Chłopak w czerwonym ubraniu rzuca w Nią kamieniem a drugi uderza
kolczastymi gałęziami po stopach. Jednak ani Pani Ubóstwo ani św. Franciszek
nie zamierzają reagować
i w żaden sposób na to odpowiadać. Rezultatem tej postawy jest cud – kolce zamieniają się w
wieniec z róż zdobiący głowę Pani Ubóstwo, dodając Jej tym samym jeszcze większej
dostojności.
W rogu na dole po lewej stronie Anioł ujmuje za ramię młodzieńca i
zamierza go zaprowadzić do Pani Ubóstwo. Ten oddaje płaszcz ubogiemu i
przyjmuje zaproszenie.
Po drugiej stronie rozgrywa się ta sama sytuacja – anioł
kieruje zaproszenie do trzech osób. Każdy z nich trzyma jednak kurczowo swoje
skarby w sakiewkach.
A więc reakcja zaproszonych jest przeciwna, niż po lewej
stronie. No i jaki stąd wniosek? Że święty nie lubi kurczowo trzymających
swojego kapitału, czymkolwiek miałby on być – jeśli nie służy innym ludziom.
Słychać tu ze strony odwracających się echo buntu: „nie będę służył”. Nie ma tu żadnej pozytywnej odpowiedzi, już nie wspominając o inspiracji na wzór św. Franciszka ważnym Ewangelicznym
Błogosławieństwem: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy
Królestwo Niebieskie”.
Święty Franciszek pomimo licznych ekstremalnych wybryków w
młodości zdecydował się oprzeć właśnie na tym Błogosławieństwie. Zdecydował się
zrezygnować ze wszelkiej zachłanności. Właściwie, to przecież miał sporo ubrań
i nieruchomości ofiarowanych przez ludzi dobrej woli, albo nawet kupionych.
Ale
wszystkim tym SŁUŻYŁ innym.
Alegoria czystości
Mistrz Giotto tworzył swoje dzieło w epoce, która nie znała
jeszcze malarstwa portretowego. Wyprzedzał swoją epokę co najmniej o cały wiek,
jeśli nie więcej. Malując postać św. Franciszka – podobnie jak Cimabue w każdym
swoim przedstawieniu postaci świętego uwzględnił Jego cechy somatyczne. Giotto
znał
z pewnością opis wyglądu zewnętrznego, który sporządził brat Tomasz
z Celano – przyjaciel św. Franciszka. Giotto być może miał też okazję
spotkać osoby, znające wcześniej świętego.
W części środkowej fresku przedstawiającego ślub czystości
Giotto namalował masywną gotycką wieżę. Przez okno widać postać z rozpuszczonymi,
długimi włosami i złożonymi rękami. Po bokach unoszą się dwie anielskie
postacie niosąc jej symbole zwycięstwa: palmę i diadem. Postacie wychylające
się
z murów to Czystość i Potęga.
Święty Franciszek znajduje się na dole i
pomaga zakonnicy, mnichowi i osobie świeckiej we wspinaniu się po niezbyt
stromej, ale nie łatwo przez nich pokonywanej drodze do twierdzy Czystości. Wszystkie postacie są nieco osłabione
dotychczasową wędrówką a tym co z nich emanuje jest bardziej postawa błagalna
wobec św. Franciszka, niż wiara we
własne siły
i rozpierająca energia do życia.
W prawym rogu anioł chyba odpędza pokusy diabelskie, ale
scena ta podobnie jak poprzednia nie zdradza rezultatów prowadzonej
interwencji, bo jakby nie patrzeć nie wszystko zależy od aniołów.
W części środkowej aniołowie kąpią młodzieńca w sadzawce
odrodzenia
a Czystość i Potęga wyciągają ku niemu dłonie. Z pewnością on jest
najbliżej twierdzy Czystości. Scena ta kojarzy mi się z „higieną duchową”.
Młodzieniec nie rozgląda się na to jakie walki i jakie drogi pokonują inni, nie
szuka też kompana który by go poparł, czy zganił, ale całkowicie poddaje się
pod opiekę Aniołów
i tylko na tym koncentruje swoje myśli. Usta ma zamknięte, bo jedyną osobą, która ma
coś do powiedzenia jest właśnie św. Franciszek, gdyż zna wszystkie etapy, sposoby
i drogi prowadzące do twierdzy
Czystości. Swoje szczegółowe objaśnienia kieruje do tych, którym najwięcej
trzeba tłumaczyć.
Alegoria posłuszeństwa
Na pierwszym planie wznosi się budowla, która przypomina mi
Loggettę na Placu San Marco w Wenecji przy dzwonnicy. Konstrukcja
architektoniczna nawiązuje również do rzymskich łuków triumfalnych. Umieszczone
w tej weneckiej Loggeccie postacie pogańskich bogów symbolizują cnoty, których
potrzebowało społeczeństwo, aby prowadzić swoje miasto do rozkwitu. Jest tam
Minerwa – bóg symbolizujący mądrość, Merkury – elokwencję i Apollo – harmonię i
porządek wynikający z dobrze sprawowanej władzy.
Być może dla Giotta, przedstawienie Świętego Posłuszeństwa w
tej budowli miało znaczenie kluczowe. Tak może chciał podkreślić rangę,
wielkość
i dostojność posłuszeństwa. Dlaczego więc wobec tak ważnej osoby i w
takich okolicznościach św. Franciszek pozwala sobie chodzić po dachu? Chyba
dlatego, że tu zilustrowano władzę ziemską. Mało tego, znajduje uznanie
i
poważanie Aniołów. Święty ma na szyi jarzmo – sznur, który trzymają dwie ręce
wyłaniające się z nieba. Jest Posłuszny Najwyższej Mądrości i Elokwencji
i
postępuje według woli Najdoskonalszego Sprawcy Porządku.
Uskrzydlona postać
Świętego Posłuszeństwa siedzi na ławie pomiędzy Świętą Roztropnością i Świętą
Pokorą. Poniżej pewna postać przedstawia Posłuszeństwu dwie osoby a po
prawej Anioł odpędza postać na pół ludzką na pół zwierzęcą – symbolizującą pychę. Już na pierwszy rzut oka widać, że postać ta wprowadza
najwięcej zamieszania. Pycha odczłowiecza najbardziej. Równie dobrze by się
udała artyście Giotto, gdyby namalował pół szympansa, albo piranię, ale na to
drugie nie miał jeszcze szans.
Chwała świętego Franciszka
Fresk przedstawia Świętego Franciszka siedzącego na
drogocennym tronie
a złote tło z odcieniem ochry wskazuje, że również ta scena
jak i poprzednie rozgrywa się w blasku chwały Bożej. Święty ubrany w złotą dalmatykę
trzyma w ręku księgę. Wokół tronu
zgromadzili się święci, którzy w okolicznościach swojego życia naśladowali świętego
Franciszka. Towarzyszą im Aniołowie
w cieniowanych szatach, mieniących się
wielobarwnie od blasku złota. Na twarzach zgromadzonych widać radość, pokój i
pogodę ducha. To tak jak odbicie blasku chwały św. Franciszka.
Korzystałam z książki: "Przewodnik po Asyżu" C. Troiano, A. Pompei
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za pozostawione komentarze.