czwartek, 1 sierpnia 2013

Anielsko piękna okolica i pradawna Barga

Miałam zamiar napisać tylko o Grotta del Vento i miasteczku Barga, ale trasa tego dnia była tak piękna, że koniecznie trzeba o niej wspomnieć, tym bardziej, że był to jedyny dzień, 
w którym w większości oglądaliśmy górskie pejzaże. 


Już sama podróż do krainy Garfagnana i do Groty Wiatrów była okazją aby zobaczyć okolice słynące od wieków z wydobywania kamienia do budowy domów.Mijaliśmy nieczynne już małe kamieniołomy, wzbogacające pejzaż o wyrzeźbione ludzką ręką stoki gór, podobne do potężnych stopni i tarasów. 

 Dowiedzieliśmy się, że w okolice Garfanana przyjeżdżał Michał Anioł, aby osobiście poszukiwać odpowiednich marmurów do swoich prac. Uważał, że tak właściwie to on niczego nie rzeźbi – tylko wydobywa z kamienia to, co już od dawna zostało w nim zamknięte. Wtedy nastrój towarzyszący oglądaniu skalnych urwisk w moim odczuciu od razu się zmienił. Jednym słowem powiało duchem artystów renesansu. Zobaczyłam okolicę, której skały kryły w sobie wielkie renesansowe arcydzieła:)

Droga do Groty Wiatrów wiodła przez Park Naturalny Alp Apuańskich. Pejzaże górskie były bardzo zróżnicowane. Pani przewodniczka mówiła, że to dlatego że w krainie Garfagnana spotykają się dwa pasma górskie: Alpy Apuańskie i Apeniny.



Jechaliśmy wąską i bardzo krętą drogą pośród skalistych stoków niewysokich gór a w dali widać było górujące nad nimi marmurowe szczyty wysokich Alp. Co jakiś czas mijaliśmy niewielkie osady, położone nad małymi rzeczkami płynącymi w dolinach. 

Ciekawostką okazał się malutki kamienny domek po drodze, który na dobrą sprawę nie zwróciłby niczyjej uwagi, gdyby nie opowieść pani przewodniczki, która nieźle wszystkich rozbawiła. Otóż według
historii opowiadanej przez miejscowych, jeden z biskupów epoki renesansu przyjeżdżał na wypoczynek do Garfagnana i tu kupił sobie wspomniany domek. Zatrudnił nie jedną gosposię, tylko trzy. Od razu zaczęły krążyć straszliwe plotki o tym, co się w tym domku dzieje, bo wszystkie gosposie chodziły blade, z podbitymi oczami. W końcu została już tylko jedna gosposia a kiedy biskup umarł, zapisał jej ten domek na własność. 


Dojechaliśmy do naszego pierwszego celu - do Grotta del Vento. W folderze turystycznym przeczytałam, że jaskinię można zwiedzać wybierając jeden z trzech szlaków: jedno-, dwu- i trzygodzinny. W końcu wyszło na to, że wybrano dla nas szlak jednogodzinny. Ten czas i tak był wystarczający, aby zobaczyć i usłyszeć wiele ciekawych rzeczy, chociaż na początku bardzo spodobała mi się propozycja trasy dwugodzinnej, ze względu na podziemną rzekę. Poszliśmy jednak najpiękniejszą trasą a na rzekę i tak udało się nam natknąć na jednym z odcinków.


 
Gdy weszliśmy do groty w szerokim korytarzu powiało intensywnym chłodnym wiatrem. Temperatura wynosiła 10 stopni. Tuż przy wejściu ustawiono gablotkę ze szczątkami znalezionego tu niedźwiedzia a kilka kroków dalej cały niedźwiedzi szkielet, pochodzący z Rosji.


Na trasie podziwialiśmy osobliwe podziemne widoki. Natura zaprezentowała tu w całej okazałości swoje artystyczne wytwory, rzeźbione przez tysiące lat we wszystkich zakątkach groty. Włoska przewodniczka prowadząca nas pośród labiryntu podziemnych korytarzy, wyposażonych w podesty i barierki, w wybranych miejscach odtwarzała nam nagrania z informacjami i objaśnieniami w języku polskim.



Stalaktyty, stalagmity i ciekawie wyrzeźbione przez naturę skamieniałe nacieki wymagają odpowiedniej temperatury i ograniczonego dopływu światła, aby mogły przetrwać jak najdłużej. Dlatego też światło na kolejnych odcinkach korytarzy było włączane tylko wtedy, gdy przechodziła grupa turystów. Kiedy zatrzymywaliśmy się przy kolejnych punktach, korzystając z okazji zrobiłam kilka zdjęć.


Okoliczności odkrycia tej jaskini były dosyć niezwykłe. Opowiedziała nam o tym włoska pani przewodnik właściwie już po zakończeniu zwiedzania. Otóż Grotta del Vento była otwarta dla zwiedzających turystów dopiero w roku 1967. Wcześniej wejście było niemal w całości zasypane głazami i skałami a z wąskiej szczeliny wydobywał się strumień bardzo zimnego powietrza nawiewającego niczym klimatyzator. Przy szczelinie zbudowano więc szopę przeznaczoną do przechowywania żywności. Po jakimś czasie ktoś z okolicznych mieszkańców słusznie zauważył, że należałoby zbadać źródło pochodzenia zimnego powietrza. Szczelina była tak wąska, że nie mieściła się w nią żadna dorosła osoba, przewiązano więc liną czteroletnią dziewczynkę, aby weszła do środka i jakby nie było - odkryła ogromną jaskinię. 



Po drodze do Bargi zatrzymaliśmy się w miasteczku Borgo a Mozzano nad rzeką Serchio, przy Moście Magdaleny nazywanym najczęściej diabelskim mostem. Budowla pochodzi z XIV w. i powstała na pozostałościach mostu, który stał w tym miejscu już w wieku XI. Fenomen architektoniczny polega na tym, że najwyższa część mostu nie jest umiejscowiona po środku, ale niesymetrycznie. Okolica Mostu Magdaleny szczyci się również niezwykłymi walorami krajobrazowymi. Weszliśmy na most, a widoki były tak wspaniałe, że mogłabym się zachwycać bez końca.


Z nazwą diabelski most jest związana legenda, opowiadająca o oszukanym diable. Otóż mistrz pracujący przy budowie mostu bardzo się martwił, że nie da rady dokończyć budowy w umówionym terminie. Diabeł okazał się w tej sytuacji bardzo chętny do pomocy i zaproponował mistrzowi, że dokończy most w ciągu jednej nocy, jeśli ten zgodzi się oddać mu duszę pierwszego człowieka, który będzie tędy przechodził. Umowa doszła do skutku, ale trapiony wyrzutami sumienia mistrz, udał się do spowiedzi. Proboszcz wsi obmyślił pułapkę na diabła i jako pierwsze stworzenie puścił przez most świnię. Diabeł wziął świnię i rzucił się w fale rzeki. Takim sposobem dusza potencjalnego nieszczęśliwca została ocalona a most ukończony. 



Wczesnym popołudniem dojechaliśmy do Bargi. Do miasteczka weszliśmy przez kamienną bramę, nad którą od strony miasta widnieje rzeźba barwnie glazurowana, przedstawiająca Maryję z Dzieciątkiem. Została wykonana przez jednego z wybitniejszych artystów renesansu Luca della Robbia, który był wynalzacą tej techniki rzeźbiarskiej.



Później zwiedzając inne miejsca w Toskanii często spotykałam dzieła tego artysty, zwłaszcza w kościołach. Po drodze w stronę katedry oddychałam już pełni toskańskimi klimatami.



Najczęściej odwiedzanym miejscem w Bardze jest właśnie Katedra św. Krzysztofa, położona w najwyższej części miasta.



Plac przed kościołem jest jednocześnie tarasem widokowym. Tam syciłam oko panoramą Apeninów i odległych Alp Apuańskich. To jeden z piękniejszych górskich krajobrazów, jakie widziałam w Toskanii. Niestety z powodu strasznego tłoku przy naszej pięciominutowej sesji zdjęciowej zdjęcie panoramy mam tylko jedno - z moją osobą na pierwszym planie.



W dali, pomiędzy górskimi grzbietami wypatrzyliśmy Dziurawą Górę, jak się okazało - znów osnutą dość mroczną legendą. Otóż przed pewnym mnichem stanął diabeł, aby nieustępliwie i natrętnie kusić go do grzechu nieczystości. Ów mnich straszliwie się zdenerwował i z wielkim impetem kopnął diabła tak mocno, że ten lecąc w dal wybił dziurę w górze i więcej się nie pojawił.


Przyszedł czas na zwiedzenie kościoła.Wnętrze katedry zrobiło na mnie wrażenie podobne jak w Fiesole. Również i tutaj w tej romańskiej świątyni, której początki sięgają XI w. wszelkie dekoracje rzeźbiarskie i malarskie były obecne w niewielkich ilościach.



W katedrze znajduje się jednak perełka sztuki rzeźbiarskiej. Jest to 5 metrowa ambona wsparta na czterech filarach o bogato zdobionych głowicach. Przy podstawach dwóch filarów z przodu ambony, przedstawiono sylwety lwów, z których jeden pożera człowieka, a drugi jakieś dzikie zwierze. Dwa filary z tyłu wyglądają zupełnie inaczej. Przy jednym znajduje się sylweta postaci ludzkiej, przedstawionej w sposób karykaturalny a drugi tylni filar pozostawiono bez ozdób i przedstawień postaci.



Czaszę ambony ozdobiono płaskorzeźbami , których treścią są sceny z Pisma Świętego. 



Resztę czasu w Bardze spędziłyśmy spacerując kamiennymi uliczkami z naszymi aparatami fotograficznymi. Zdjęcia z każdego miejsca stopniowo zamieszczam w galerii a link do udostępnionych albumów znajdziecie na pasku bocznym. Znalazłam też biuro informacji turystycznej, tam dostałam mapkę Bargi, z której na dobrą sprawę wcale nie korzystałyśmy 
i mały folderek z krótko opisaną historią.

Barga widok na Katedrę św. Krzysztofa

W kolejny dzień czekała nas wycieczka do urzekającego miasteczka, licznie odwiedzanego zarówno obecnie, jak i w odległym średniowieczu. Tam dopiero odczułam intensywne toskańskie klimaty, które w każdym miejscu tego przepięknego regionu mają inne odcienie, pejzaże i uroki.

2 komentarze:

  1. Twoja wiedza w połączeniu z fotografiami sprawia, że podróżujemy z Tobą!
    A jaskinie piękne, u nas taka fantastyczna to Jaskinia Niedźwiedzia w Kletnie.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) miło mi, że zabieracie się ze mną w podróże:) właśnie o to mi chodziło :))
      i muszę przyznać, że Jaskini Niedźwiedziej nie widziałam:(

      Usuń

Bardzo dziękuję za pozostawione komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...