Nadeszła
zima z tęgim mrozem a mnie dopadł czas zwolnionych obrotów z natchnieniem
na siedzenie w wygodnym fotelu z kubkiem gorącej herbatki. Jednym
słowem coś na kształt totalnego lenistwa, a żeby nie brzmiało
prozaicznie, można to też nazwać deficytem motywacji do działania. Rano
zabrałam się co prawda za malowanie aniołów na deskach, ale czas mijał
błyskawicznie i trzeba było odstawić farby i wyłaniające się na
deskach postacie anielskie na rzecz wszelakich ceremonii obiadowych. Myślę, że
aniołkami skromnie się pochwalę w ciągu tygodnia, kiedy już będą całkiem
gotowe. A dzisiaj znowu mam kilka zdjęć z zimowymi widoczkami z
plaży. Tym razem poszłam obejrzeć oblodzone molo. Mróz szczypał potwornie,
nawet trzymanie aparatu bez rękawiczek już po krótkiej chwili okazało się
strasznie trudne i nieprzyjemne. No, ale schwytałam obiektywem co nieco
a wiatr cały czas smagał bezlitośnie. W rezultacie wróciłam z tak
intensywnymi czerwonymi plackami na twarzy, jakich na pewno nie przystałoby
wypędzlować różem do policzków w ramach makijażu, no chyba, że karnawałowego.
Więcej zdjęć znajduje się w albumie pt: "Zima"
Jak ja lubię Twoje zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa:) Ja bardzo lubię chodzić z aparatem:)
UsuńSwietne zdjecia!pierwszy raz widze takie widoki na Baltyku :) Pozdrowienia z Krakowa
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, widoki są niecodzienne i bardzo nietrwałe, więc dobrze je uchwycić:)
Usuń