Do Montepulciano jechaliśmy pośród łagodnych wzgórz,
porośniętych krzewami winorośli, które w tym rejonie wyjątkowo bogato
przystrajały krajobraz soczystą zielenią. Czar toskańskich widoków potrafi
przyprawić o zawrót głowy, zwłaszcza gdy w krótkim czasie odwiedza
się tak wiele nowych miejsc i syci oczy licznymi dziełami sztuki.
Montepulciano, otoczone imponującymi murami, wniesionymi w XVI w.
przez wybitnego architekta Antonio da Sangallo Starszego, może się poszczycić wieloma renesansowymi
budowlami i kościołami wzniesionymi przez tegoż budowniczego. W Montepulciano
znajduje się najwybitniejsze dzieło Antonio da Sangallo, kościół Madonna di San
Biagio. Budowla wznosi się poza murami miasta, jest malowniczo i oryginalnie
wkomponowana w kontekst krajobrazowy. Co prawda nie udało mi się zwiedzić
kościoła, bo na spacer w obie strony zapewne potrzebna byłaby dodatkowa
godzina, ale w czasie spaceru po mieście uchwyciłam z daleka słynną
budowlę.
Najpierw weszliśmy do kościoła San Agostino. Renesansowa
fasada nie zdradzała, że w środku zobaczymy barok i rokoko. Uwagę
przykuwało też dość rzadko spotykane rozwiązanie architektoniczne, a mianowicie
usytuowanie piszczałek organowych tam, gdzie z reguły znajdują się rzeźby,
albo obrazy zdobiące ołtarz główny.
Kiedy „dostaliśmy” pięć minut na zdjęcia, zauważyłam, że w jednym
z bocznych ołtarzy znajduje się szklana trumna. We włoskich kościołach to
widok często spotykany. Tu akurat spoczywały szczątki doczesne błogosławionego
Bartolommeo Pucci – Franceschi.
Błogosławiony żył w XIII wieku, w Montepulciano.
Wywodził się ze szlachetnej i zamożnej rodziny, która zwłaszcza w czasach
głodu z rzadko spotykanym zaangażowaniem i hojnością otaczała troską
biednych. Gdy jego dzieci osiągnęły pełnoletniość Błogosławiony Bartolommeo,
otrzymał łaskę powołania zakonnego i wstąpił do franciszkańskiego zakonu Braci
Mniejszych. Błogosławionego Bartolomeo przyciągał sposób życia świętego
Franciszka i za Jego przykładem stał się ubogim a to stało się przyczyną
wielu obelg. Rezygnując z wygodnej pozycji społecznej postanowił swoje
życie zakonne poświęcić modlitwie. W sposób szczególny dostrzegał kruchość
i przelotność życia ziemskiego, a modlitwą, wyrzeczeniami i doskonaleniem
cnót chrześcijańskich chciał zasłużyć na nagrodę w wieczności, w gronie
błogosławionych. Podczas modlitwy miał
wizje Matki Boskiej i Aniołów, dlatego też został uznany przez współbraci
zakonnych za duszę szczególnie wyróżnioną przez Boga. Swoim przykładem pokazał,
że w rzeczywistości życia można pogodzić różne powołania człowieka. Za
jego przykładem poszła też małżonka przyszłego błogosławionego, składając ślub
czystości.
Przed kościołem św. Augustyna wznosi się wieża zegarowa Pulcinella.
Postać na szczycie wybija godziny, a wieża, chociaż jest nie wiele wyższa
od sąsiadujących budynków, to usytuowanie jej w miejscu, w którym zbiegają się
ulice sprawia, że jest widoczna z daleka.
Idąc w kierunku katedry, rzuciło się okiem tu i tam na ceramiczne
i gliniane figurki i drobiazgi, ręcznie pomalowane w toskańskie
pejzaże, albo kolorami charakterystycznymi dla toskańskiego lata.
Przyszła pora na zwiedzenie katedry Santa Maria Assunta,
położonej przy największym placu w mieście – Piazza Grande. Katedrę
zbudowano na przełomie XVI i XVII wieku. Surowa fasada katedry przypomniała mi nieco kościół San Lorenzo we
Florencji. A w środku, potężne i masywne filary, podtrzymujące
kolebkowe sklepienia, jeszcze bardziej dobitnie podkreślają imponującą wielkość
katedry.
Najważniejszym dziełem sztuki jest tryptyk Wniebowzięcia
NMP, nad ołtarzem głównym, pochodzący z 1401 roku. Przedstawia kilka
najważniejszych scen z życia Matki Boskiej. W części środkowej Maryja została
przedstawiona na tronie w otoczeniu aniołów, powyżej widać scenę koronacji
NMP, a na panelach bocznych przedstawiono Apostołów i Doktorów Kościoła
adorujących NMP.
Na placu w sąsiedztwie katedry wznosi się gotycki
ratusz z XIII wieku. I ta budowla ozdobiona krenelażem przypomina słynny,
florencki Palazzo Vecchio, a wzorując się tej budowli architekt Michelozzo
dodał wieżę.
Wracając ze spaceru wstąpiłyśmy jeszcze do kościoła Sant’
Agnese. Kościół pochodzi z XIV wieku i z tego też czasu pochodzi
fasada, później został przebudowany przez architekta Antonio da Sangallo,
a inne elementy dekoracyjne, przede wszystkim we wnętrzu, powstały w XX
wieku. Nad ołtarzem głównym znajduje się grób świętej Agnieszki, do którego
pielgrzymowała również święta Katarzyna ze Sieny, 30 lat po śmierci świętej,
gdyż uznała św. Agnieszkę za wzór do
naśladowania.
Ponieważ dla naszej
przewodniczki polski, był językiem obcym, opowiadając o świętej Agnieszce,
chciała jednym słowem określić charakter i doskonałość świętej.
Wynaleziony na gorąco neologizm okazał się bardzo trafny: święta Agnieszka niezgrzeszona!
Mieszkała w Montepulciano, przyszła na świat w 1268
roku a w wieku dziewięciu lat rodzice oddali ją na wychowanie do
klasztoru dominikanek. Przyszła święta już w wieku lat czternastu wstąpiła
do zakonu, a ponieważ wyróżniała się mądrością, doskonałością chrześcijańską
i wyjątkową dojrzałością, za pozwoleniem papieża, mając zaledwie piętnaście lat stanęła na czele grupy
zakonnic i została przełożoną klasztoru. W życiorysie świętej odnotowano,
że miała liczne wizje, dar proroctwa i inne dary nadprzyrodzone,
które zadecydowały o tym, iż do jej klasztoru zgłaszały się liczne
kandydatki. W ikonografii święta
Agnieszka posiada dwa atrybuty. W jednej ręce trzyma białą lilię a w drugiej
założony przez siebie klasztor.
Montepulciano słynie też z win. Powstaje tu jedno z
najstarszych win we Włoszech, którego historia sięga VIII wieku. Jest to Vino
Nobile di Montepulciano. Powstaje z winogron o nazwie Sangiovese i ma
kolor czerwony. Każdy rodzaj winorośli ma swoją strefę upraw, a to
zdecydowanie podkreśla ich niepowtarzalność.
Atrakcją turystyczną, pozwalającą na pobieżne dotknięcie
tematu tradycji winiarskich, była nasza wizyta w enotece, na degustacji
czerwonych win produkowanych w okolicach Montepulciano. A do tego
toskański chleb bez soli, polany świeżą oliwą smakował jak najbardziej
wyszukany rarytas!
Ciekawe miejsce warte odwiedzenia. Ma się dwa w jednym, do zobaczenia interesujące miejsce z bogatą historią, a przy okazji można posmakować smacznych win toskańskich.
OdpowiedzUsuńTak, rzeczywiście dwa w jednym, a przy dłuższym pobycie atrakcji znalazłoby się o wiele węcej.
UsuńWspaniała podróż, dziękuję za ogrom wiedzy...
OdpowiedzUsuńTrudno się nie podzielić takim pięknym skrawkiem świata...
UsuńPodróże kształcą i w tym jest prawda prawda. Dziękuję za ogromny zastrzyk historii tego regionu. Pozdrawiam!
UsuńPoczułam się jak obiecujący dziennikarz podróżniczy ;)
Usuń