poniedziałek, 10 lutego 2014

Doładowanie optymizmu

Wiele rzeczy dzieje się zgodnie z teorią, wyrażoną w znanym cytacie, który nie bez powodu prawie, że stał się przysłowiem: „Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, powiedz Mu o swoich planach na przyszłość”. Nie pierwszy raz, ani na pewno nie ostatni, sama się o tym przekonałam. Otóż między innymi, to co miałam w blogowych planach na wtorek, jak na razie przepadło i do wtorku napisać się nie da. Miałam wziąć udział w wykładzie w muzeum i z tej okazji poczytałam sobie nieco, żeby być jak najbardziej na bieżąco w temacie, a wykładu nie było. Ale, co się odwlecze… być może trafi na dogodniejszy czas:)

Wczoraj, w kolejny piękny zimowy dzień pojechałam do Sopotu a konkretnie na molo, które tak jak w czasie letniego sezonu było pełne ludzi.





Zimowe pejzaże zmieniają się z dnia na dzień. Topnieją oblodzone pale, tu i ówdzie pływają małe skrawki lodu, a w powietrzu przy samym brzegu unosi się słonawy zapach, przypominający wszelkiego rodzaju frutti di mare. Molo jest przede wszystkim piękne,  ma swój niepowtarzalny klimat i zawsze można tu odnaleźć atmosferę wszystkich pór roku jednocześnie. Nawet w czasie mroźnej zimy odczuwa się tu poniekąd pogodny i słoneczny nastrój upalnego lata. To miejsce wyjątkowo doskonale ładuje pozytywną energią. Wystarczy się przespacerować tam i z powrotem. Kiedy stamtąd wracam, czuję się co najmniej wewnętrznie uśmiechnięta od ucha do ucha. A oto właśnie dowód na ewidentną obecność „pierwiastków” wszystkich pór roku równocześnie. A zresztą nie wiem czy wszystkich, bo jakoś słabo widzę tu wiosnę… może powinna wystarczyć ta, którą czuje się w powietrzu?



Pięknie wyglądało duże stado łabędzi przy brzegu, a okruszki z niedzielnego obiadu przyniesione przez spacerowiczów smakowały im wyśmienicie.



Przystań jachtowa jeszcze całkiem pusta a przez to całkiem inna, niż chociażby jesienią. Za to ławeczka do zbliżania ludzi funkcjonuje przez cały rok, także w sezonie zimowym i z tego co widać, działa bez zarzutu.



I jeszcze przez chwilę podziwiałam zachód słońca, a po powrocie w pierwszej kolejności złapałam za kubek gorącej czekolady i pleśniaka, który wyszedł tym razem wyjątkowo smaczny i dlatego już dzisiaj będzie na blogu „Ołówkowe notatki kulinarne”.



Witam serdecznie wszystkich nowych obserwatorów i spontanicznych gości, których chyba mam coraz więcej. Dziękuję również za wszystkie miłe i pogodne komentarze pełne dobrych słów, które jak zwykle przynoszą radość. Życzę już od poniedziałku pogodnego tygodnia!


6 komentarzy:

  1. Zazdroszcze ci,ze masz tak blisko morze i podziwiasz je o każdej porze roku:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Mieszkając na drugim końcu Polski, z przyjemnością oglądam morskie zimowe pejzaże. U nas bardziej wiosenne widoki. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście ruch jak w sezonie Oo A takie ławki co zbliżają, mamy też w Łodzi, ciekawy pomysł ^_^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A byłam latem w Łodzi:) myślę, że z przyjemnością wrócę tam chociaż blogowo...

      Usuń

Bardzo dziękuję za pozostawione komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...