Cały tydzień minął bardzo szybko, ale na szczęście przygotowania
do Świąt nie wessały mnie bez reszty i
nie zamieniłam się w ceremonialnego robota. Lubię, kiedy czas oczekiwania na
Święta mija bardzo spokojnie, bez nadnaturalnego podkreślania aktywności wokół
całej oprawy i zasobów kulinarnych, aczkolwiek nie chcę powiedzieć, że nie
są ważne. Nie znoszę podkręcania tempa i gorączkowego biegania w rytmie świątecznych przebojów. Nie chciałam też pisać, bo mam wrażenie, że to zbyt powszednie zajęcie jak na ten czas. A skoro jest
spokojnie, czemuż nie podarować sobie przy okazji wrażeń estetycznych? Wybrałam
się na Jarmark Bożonarodzeniowy, rozstawiony na Targu Węglowym. Nie, nie po
prezenty, te już mam od września, ale nie ma wątpliwości, że to dobra okazja,
aby wlepić oczy w cudne świecidełka, rękodzieło artystyczne i świąteczne
iluminacje.
Ponieważ do świąt zostało jeszcze kilka dni, to dlaczego by nie
ulepić aniołów? Nie pamiętam już, kiedy
ostatnio cokolwiek lepiłam. Zrobiłam masę solną, zupełnie pomijając farbowanie
ciasta, wymodelowane aniołki włożyłam do piekarnika, żeby przyspieszyć suszenie
a później ozdobiłam serwetkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za pozostawione komentarze.