Witajcie! Byłam pewna, że do pisania powrócę dużo wcześniej niż w drugiej
połowie września. Wiadomo, jednak jak to bywa. Z reguły więcej jest dobrych
chęci niż czasu
i sił na realizację swoich planów, którymi niekiedy chce się
nadmiernie przeładować swój czas, zwłaszcza wtedy kiedy naprawdę potrzeba
odpoczynku.
Ale
mniejsza o to.
Wakacyjne
miesiące były wypełnione intensywną pracą. Jak wiecie jeździłam do Bułgarii. Gdy
zsumowałam odległości przejechanych tras z wszystkich moich wycieczek, okazało
się, że w tym roku pokonałam ponad 44 tysiące kilometrów. Chciałabym zaznaczyć,
że żadnego z odcinków nie pokonywałam samolotem. Pokonałam więc długość równika
z małym zapasem.
Przypadły mi w udziale wyjazdy na Złote Piaski. Mówi się, że słyną z pięknych plaż, przy których koniecznie trzeba spróbować drinka z palemką zasiadając w knajpce przy plaży i odczuć niepowtarzalne egzotyczne klimaty. A turyści chętnie przyjeżdżają na złote plaże. Na wybrzeżu jest wiele pięknych hoteli z basenami, które swoim błękitem wody ożywiają kurort.
W
sklepikach i w kramikach można zaopatrzyć się w wyroby regionalne. Nie jeden
raz zawiesiłam oko na bułgarskiej ceramice, dekorowanej od wieków tymi samymi
wzorami i oczywiście nie obyło się bez zaopatrzenia w pojemniczki na przyprawy,
które teraz są dekoracją kuchni i mają przypominać bułgarskie podróże. A
ceramika prezentuje się tak:
A
tu wyroby drewniane w kocim aspekcie:
Ponieważ
Bułgaria słynie także z doliny róż, które kwitną tu wiosną, a zbierane kwiaty
są wykorzystywane do różnych przetworów, dżemów, miodów, likierów i oczywiście
kosmetyków – tak więc na kramikach nie mogło zabraknąć akcentu różanego. Uprawia
się tam również lawendę i inne zioła, które ciekawie prezentują się w
słoiczkach i spełniają rolę uniwersalnej przyprawy.
Wszystkie owoce, które widziałam i jadłam w Bułgarii, były nadzwyczaj okazałe i
soczyste…
Turyści chętnie korzystają z przeróżnych atrakcji, umilających pobyt. Chociaż
niektóre z nich są koniecznością po kąpieli w morzu, a mam na myśli na przykład
prysznice – to i te wyglądają ciekawie.
Tak się robi porządek ze zbędnym naskórkiem na stopach. Wkłada się nogi do
akwarium a małe rybki obgryzają naskórek. Zabieg kosmetyczny oczywiście
kosztuje kilkanaście lewów.
Można
tu spotkać roślinność śródziemnomorską – palmy otaczane wyjątkową troską,
rosnące przy hotelowych skwerach, oleandry, tamaryszki, ale też i roślinność
kaukaska nie należy tu do rzadkości. Chociaż do tej pory nie znam nazw wielu
gatunków, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby się nimi zachwycać.
Bułgaria
zaskoczyła mnie nie raz, chociaż tak naprawdę nie miałam okazji, żeby zwiedzić
tam wiele. W przewodnikach turystycznych podkreśla się, że kraj szczyci się
swoją historią sięgającą starożytności i do dziś można oglądać rzymskie
warownie, twierdze bizantyjskie, cerkwie, kościoły chrześcijańskie i tureckie
meczety. Tak więc to nie często spotykana mieszanka wielu kultur, która stanowi
o niepowtarzalnym klimacie Bułgarii. To jedno z najstarszych państw w Europie
środkowej. W starożytności tereny były zamieszkiwane przez wojowniczych Traków.
To
właśnie stąd pochodził Spartakus, będący przywódcą największego powstanie niewolników
w starożytnym Rzymie.
Jak
wiadomo, starożytni Rzymianie w ogóle nie pojmowali, w jaki sposób mogłoby
funkcjonować państwo, gdyby nie było regularnie zasilane dostarczeniem niewolników,
przeznaczonych do pracy. Bez nich
całkowicie załamały by się struktury imperium. Trzeba też pamiętać, że
niewolnicy byli wykorzystywani do przeróżnych rozrywek, mających umilić życie Rzymianom
- uwielbiającym na przykład krwawe walki
gladiatorów.
Tereny Bułgarii wchodziły oczywiście w skład Imperium Rzymskiego i wówczas
były nazywane Tracją i jak już wspomniałam Trakowie byli ludem niezwykle
walecznym, dlatego też do zmagań na rzymskich arenach doskonale się nadawali.W
Złotych Piaskach też znalazłam ślady starożytności…
W
Bułgarii można też odczuć klimaty mitologiczne, jeśli tylko ktoś zechce
odrobinę zagłębić się w temat. Mówi się, że jest ojczyzną Orfeusza. O tym
greckim bogu opowiada jedna z najbardziej wzruszających historii w całej mitologii,
mówiąca o jego wędrówce w zaświaty w poszukiwaniu przepięknej Eurydyki.
Jeśli
ktoś lubi poznawać życie codzienne
mieszkańców w innych krajach i miałby ochotę poczytać pod tym kątem
o Bułgarii, polecam książkę: „Tam gdzie narodził się Orfeusz. Bułgaria,
jakiej nie znacie”, której autorką jest Ałbena Grabowska – Grzyb. Można tam
znaleźć trochę opowieści o życiu codziennym mieszkańców, żyjących w
Rodopach i niemałą dawkę wiedzy o kulturze tego kraju.
To
tak w wielkim skrócie. Chciałabym jeszcze wspomnieć, że w czasie pobytu w
Złotych Piaskach, miałam okazje wybrać się na wycieczkę, do pięknie położonego sklanego
klasztoru Aładża, odległego od kurortu około 7 km.
Tak
więc już dzisiaj zapraszam na tą kolejną blogową wycieczkę.
Wspaniała podróż, piękna opowieść, świetne zdjęcia, dziękuję za ten wspólny wypad;-)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że tak szybko się wybrałaś na tą bułgarską blogową wycieczkę. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia z wakacji, Bułgaria to ciekawy kraj. :)
OdpowiedzUsuńTak jak każdy inny, nam obcy, ma to egzotyczne, ciekawe "coś":))
UsuńOj to z Ciebie obieżyświat, ale wynik 44 tys.km!! Bułgaria widze piękna, fajne zdjęcia i relacja. A pochwale sie, ze mam cermikę bułgarską, jak na jednym ze zdjęc;))
OdpowiedzUsuńTak się w tym roku złożyło :) tempo w pewnym etapie niesamowite. I oczywiście udaję się do Ciebie, w poszukiwaniu bułgarskiej ceramiki:))
OdpowiedzUsuń