piątek, 20 kwietnia 2012

POCZĄTEK WIOSENNEGO WEEKENDU


Weekend zaczął się dla mnie dopiero późnym popołudniem. Po tym dzisiejszym piątku – wyjątkowo pełnym intensywnej pracy, wróciłam do domu i zmęczenie unieruchomiło mnie na całą godzinę. Gdy z grubsza większe bóle wyszły z mięśni, nie mogłam sobie odmówić wiosennego spaceru i oddychania wiosną u progu wyczekiwanego weekendu. Kijki do nornic walking tym razem zostawiłam w domu, bo sama myśl, że jeszcze dzisiaj i to 
w dodatku wieczorem miałabym nimi przebierać, była absolutnie nie do przyjęcia.

Wyszłam z aparatem i dobrze zrobiłam. Był to więc zdecydowanie "fotograficzny" spacer. Wiosna jest coraz piękniejsza, pomimo przedziwnej pogody i skaczącej raz w górę raz 
w dół temperatury.



A oto co widziałam: wiele stworzeń z oczywistych i naturalnych powodów uroczo spaceruje i posiaduje sobie parami.
Spotkałam kilka parek kaczek przesiadujących w niezwykłej ciszy i powadze. To pierwsza parka, którą zobaczyłam:


Kaczki siedziały zazwyczaj spokojnie. Kaczory były bardziej czujne, lękliwe i skłonne do ucieczki. Ten kaczor nawet jakimś sposobem namówił partnerkę do odejścia w inne miejsce, chociaż nie podchodziłam blisko i zdecydowanie nie wykonywałam żadnych gwałtownych ruchów.

Łabędź pięknie pozował i z zainteresowaniem mi się przyglądał, raz nawet zasyczał spontanicznie na wszelki wypadek. Nie połknął jednak ani mnie, ani aparatu.


Na swoim godowym pokazie prezentował piękne skrzydła, paradując tam 
i z powrotem po stawie.


Nieopodal łabędzia wybranka siedziała sobie dostojnie w gnieździe przy łabędzim domku.


Łabędź w pewnej chwili chyba znalazł coś do jedzenia, sięgał coraz głębiej i głębiej – widocznie kolacja musiała być dosyć głęboko.


Parę kroków dalej siedziała druga para kaczek. Kaczorek jednak szybko wstał i zaczął się niespokojnie rozglądać.




Dalej trafiłam na fioletową, choć nie lawendową polankę.


Tu i tam rosły sobie urocze, drobne, wiosenne kwiatuszki.


Tego kosa, zawzięcie szukającego pożywienia pod zeszłorocznymi liśćmi spotkałam już 
w lesie.


Dalej czekała niespodzianka, która zachwyca każdej wiosny na nowo. Zawilce – rozłożone  jak zielony dywan w białe kropki, rozścielony w lesie.


Aż tu nagle ekspresowo przemknęło coś rudego. Zanim przestawiłam aparat po fotografowaniu zawilców, a trwało to może 5 sekund, wiewiórka pomachała mi już tylko puszystym rudym ogonem.


Ale przecież na wiosnę prawie wszystko chodzi parami. Natychmiast przykicała inna, zapozowała do zdjęcia jak modelka i błyskawicznie pomknęła za swoją „drugą połową”.


Podążanie za towarzyszką trochę wolniej szło gawronowi. Co sił w nogach maszerował, żeby tylko dogonić to drugie. Potem musieli jeszcze trochę popracować nad całkowitym skoordynowaniem spacerowego kroku.


A tymczasem plażę zamykała ściana mgły z jednej strony



Z drugiej słońce spadało za drzewa



Pośrodku niebo było błękitne, jak w słoneczne południe. To dopiero pogoda, aż trzy wersje w jednym miejscu.




W drodze powrotnej spotkałam jeszcze jedna parkę. W pierwszej chwili zauważyłam tylko kaczora, który rozsiadł się w pięknej scenerii. Kaczka perfekcyjnie się zamaskowała.




Rozejrzałam się wiosennie, odetchnęłam wiosną i teraz jestem przygotowana na dalszy weekendowy odpoczynek!

2 komentarze:

  1. to się nazywa spacer :)
    pięknie uchwycona wiosna, od razu człowiek odpoczywa :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, pięknie było. Wyszłam z domu totalnie zmęczona, a tu tyle niespodzianek:) i całkiem fajnie się zregenerowałam :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za pozostawione komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...