Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kazimierz Dolny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kazimierz Dolny. Pokaż wszystkie posty

sobota, 1 września 2012

W Kazimierzu Dolnym

Kazimierz Dolny jest położony wśród zalesionych wzgórz, które otaczają miasteczko z trzech stron. Kiedy już dojechaliśmy na miejsce, najpierw poszliśmy promenadą wzdłuż Wisły. Rzuciliśmy okiem na stare okręty cumujące przy nabrzeżu, mijaliśmy  turystów delektujących się pięknem okolicy a z wielu stron docierały rozmowy w obcych językach. 

Krótki pobyt w słynnym i pięknym miasteczku w większej części  polegał  na takim „luźnym” spacerowaniu, niż na zwiedzaniu. Owszem, na pewno nie pominęliśmy kilku najważniejszych miejsc, ale cały czas mam jednak spory niedosyt. Pocieszam się  jednak, że ma to swoje plusy, bo przecież najpierw trzeba było „uchwycić  aurę” miasteczka – i to udało mi się na pewno, potem koniecznie tam jeszcze wrócić i zacząć zwiedzanie „tematycznie” skupiając się na kulturze, otaczającej przyrodzie, historii i sztuce. Kazimierz Dolny ma w sobie to „Coś”, co gwarantuje, przynajmniej w moim odczuciu odkrywanie ciągle czegoś nowego, w trakcie kolejnych pobytów.
Malownicze położenie miasteczka zachwyca od razu i na pewno nie chwilowo 
i powierzchownie –  ale tylko i wyłącznie do głębi. Uroki Kazimierza Dolnego w pewnym stopniu nasuwają skojarzenia z górskim kurortem, ale też w wyjątkowy sposób wprowadzają w klimat minionych epok, które tu zatrzymały się, zachowując swoje perły wielu zakątkach.

Idąc wąskimi uliczkami, przy których stały małe drewniane domki dotarliśmy nareszcie do Rynku. Tutaj dopiero mi się spodobało! Później gdy realizowaliśmy obmyślone naprędce szlaki zwiedzania, prawie za każdym razem wracaliśmy na Rynek, żeby po prostu najzwyczajniej pobyć w tej najpiękniejszej części miasta. Chociaż pogoda regularnie się psuła i pokapywało co jakiś czas, skutecznie utrudniając zwiedzanie, jednak nie sprzyjająca pogoda wcale nas nie pokonała i nie daliśmy się zniechęcić. Po deszczu też było ładnie, wzgórza sobie lekko parowały, ”na wzór” tych z wysokogórskich okolic. 

Rynek w Kazimierzu Dolnym

Najsłynniejszymi kamienicami w Rynku – są kamienice braci Przybyłów bogato ozdobione rzeźbami i płaskorzeźbami, zwieńczone wysokimi attykami.

Kamienice braci Przybyłów
Spacerując po Rynku odwiedziliśmy też galerie i sklepy. W sklepie z eleganckim i fantazyjnym asortymentem z Prowansji mogłabym spędzić mnóstwo czasu.

W Rynku
Na obiad wstąpiliśmy do pizzerii. Nikt nie dałby rady mi wmówić, że mam tam siedzieć i czekać na pizzę. W międzyczasie poszłam do jednej z wielu galerii, pełnej kolorowych pamiątek, ceramiki, pięknie ozdobionych naczyń i obrazów. Olbrzymia ilość przedmiotów i ogromny ich wybór sprawiły, że po jakimś czasie już nie wiedziałam w którą stronę patrzeć. A więc trudno, skoro tak – to idę dalej. Wtedy pospacerowałam sobie po uroczych uliczkach, wstąpiłam też do kilku innych galerii. 

Ul. Senatorska
Średnia humoru podskoczyła mi w dużym stopniu , kiedy trafiłam na stoisko z ręcznie wykonanymi konewkami, garnkami i osłonkami do kwiatów. Kupiłam sobie pamiątkę, bo jakże by inaczej, małą osłonkę do kwiatów wykonaną z blachy, w kształcie garnka z dwoma uchwytami. Taki zwyczajny, w stylu raczej „surowym” niż „słodkim”, jak to sklasyfikowałam: rustykalnym i od razu przypadł mi do gustu. 

 
Poszliśmy też na Wzgórze Trzech Krzyży, które postawiono w tym miejscu w 1708, aby upamiętnić ofiary zarazy morowej, panującej niegdyś na tych terenach.  

Na Wzgórzu Trzech Krzyży
Martwiłam się, że wspinaczka kiepsko mi pójdzie, gdyż po deszczu droga prowadząca na górę była bardzo śliska a ja się wybrałam w sandałach z cieniutkim spodem. Przestraszono mnie mnie też, że „będzie mnie to kosztowało:)”. Przygotowałam się więc duchowo na wielkie trudy i poszłam, bo przecież nie można pominąć ważnego miejsca podczas zwiedzania. Okazało się, że na drodze pod górę są schody. Poręcze też wykorzystałam do maximum i właściwie już po kilkunastu minutach byliśmy na szczycie. Tam też przy samym wejściu wyjaśniła się sprawa „kosztów”. Zobaczyłam budkę w której trzeba było zapłacić 1 zł za widok. Ze Wzgórza Trzech Krzyży rozpościera się piękna panorama miasta i Wisły. Staliśmy dłuższą chwilę, rozglądając się w każdą stronę i ulegaliśmy zachwytowi, aż szkoda było schodzić!

Panorama ze Wzgórza trzech Krzyży

Kolejnym celem był zamek. Zamek zobaczyliśmy tylko z zewnątrz, bo w tym dniu droga do ruin była niestety zamknięta. Dowiedzieliśmy się, że  zamek pochodzi z XIVw., a  dwieście lat później doczekał się przebudowy w stylu renesansu włoskiego i z pewnością wyglądał wtedy pięknie, jednak niedługo potem został zniszczony w czasie Potopu szwedzkiego. Gdy zamek odbudowano, znów miało miejsce tragiczne wydarzenie- tym razem pożar. Potem planowano kolejną odbudowę zamku w stylu pałacowym, jednak złożone i nie sprzyjające okoliczności w dziejach zadecydowały o losach zamku. Zamek nie doczekał się odbudowy. Ta dostojna, potężna budowla, chociaż pozostaje w stanie ruiny trwałej jest nadal piękna i wcale nie słabo kusi swoim urokiem. Widok jest bardzo imponujący a zamek osadzony na wzniesieniu zachwyca swoją monumentalnością.

Zamek

Niedaleko zamku pośród zieleni stoi śnieżnobiała, z pewnością świeżo odrestaurowana baszta obronna, nosząca też nazwę „Wieży Łokietka”. Stoi sobie dostojnie, wychylając się ponad wzgórze otulone zielenią liściastego lasu. Baszta wygląda malowniczo również od strony promenady nad Wisłą. 

Baszta w Kazimierzu Dolnym

Pod koniec naszej wycieczki deszcz zapędził nas do kawiarni. Tam też nagle zjawili się wszyscy turyści z Rynku, zrobiło się tłoczno i gwarno, powiedziałabym nawet, że poniekąd egzotycznie.

Obowiązkową pamiątką z Kazimierza Dolnego jest Kogut z ciasta. A więc taki kogut oczywiście, jak najbardziej został kupiony i zjedzony na poczekaniu od razu gdy tylko przyjechaliśmy. Nie można było jednak wrócić bez obowiązkowej pamiątki. Zależało mi też, żeby kogut był trwały i nie zagrożony zjedzeniem. W ostatniej chwili wybrałam gliniany kubeczek. Tak sobie myślę, że też będzie się nadawał jako „doniczka” na małą roślinkę. A po koguta z ciasta na pewno jeszcze się wybiorę:)



Tak właściwie, to wcale nie miałam ochoty stamtąd wyjeżdżać!






W KAZIMIERZU DOLNYM

Kazimierz Dolny jest położony wśród zalesionych wzgórz, które otaczają miasteczko z trzech stron. Kiedy już dojechaliśmy na miejsce, najpierw poszliśmy promenadą wzdłuż Wisły. Rzuciliśmy okiem na stare okręty cumujące przy nabrzeżu, mijaliśmy  turystów delektujących się pięknem okolicy a z wielu stron docierały rozmowy w obcych językach. 

Krótki pobyt w słynnym i pięknym miasteczku w większej części  polegał  na takim „luźnym” spacerowaniu, niż na zwiedzaniu. Owszem, na pewno nie pominęliśmy kilku najważniejszych miejsc, ale cały czas mam jednak spory niedosyt. Pocieszam się  jednak, że ma to swoje plusy, bo przecież najpierw trzeba było „uchwycić  aurę” miasteczka – i to udało mi się na pewno, potem koniecznie tam jeszcze wrócić i zacząć zwiedzanie „tematycznie” skupiając się na kulturze, otaczającej przyrodzie, historii i sztuce. Kazimierz Dolny ma w sobie to „Coś”, co gwarantuje, przynajmniej w moim odczuciu odkrywanie ciągle czegoś nowego, w trakcie kolejnych pobytów.
Malownicze położenie miasteczka zachwyca od razu i na pewno nie chwilowo 
i powierzchownie –  ale tylko i wyłącznie do głębi. Uroki Kazimierza Dolnego w pewnym stopniu nasuwają skojarzenia z górskim kurortem, ale też w wyjątkowy sposób wprowadzają w klimat minionych epok, które tu zatrzymały się, zachowując swoje perły wielu zakątkach. 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...