Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Monte San't Angelo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Monte San't Angelo. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 19 maja 2014

Niebiańska Bazylika, białe uliczki i uroki Gargano

W Monte San Angelo, położonym w Apulii znajduje się słynne sanktuarium św. Archanioła Michała. Wiele miejsc już określiłam słowem: niezwykle – i tak właśnie jest, bo każde z nich ma swój niepowtarzalny klimat, tworzony przez jedyne w swoim rodzaju zdarzenia składające się na osobliwą aurę, której mogą posmakować ci, którzy tam przyjeżdżają. 
To samo chcę powiedzieć o sanktuarium w Monte San’t Angelo. Jest urocze i niezwykłe. Jest tak za sprawą historii opowiadającej o zdarzeniach nadprzyrodzonych, które zadecydowały o usytuowaniu sanktuarium właśnie tam, a po drugie to miejsce swój „rajski” klimat zawdzięcza też pięknemu położeniu i śródziemnomorskim krajobrazom podziwianym po drodze przez zmierzających tu przybyszów. 
Jeden i drugi aspekt decyduje o obecnej tam osobliwej magii miejsca, wyzwalającej w przybywających przede wszystkim radość, zachwyt i wdzięczność. Tak to przynajmniej wygląda na podstawie moich własnych obserwacji i wrażeń.




Z historią powstania sanktuarium są związane trzy objawienia św. Archanioła Michała, które miały miejsce w V wieku, a 12 wieków później, biskup tego miejsca miał jeszcze jedną wizję Archanioła. Wszystkie historie są bardzo długie, dlatego wspomnę tylko jedną, mówiącą o założeniu i poświęceniu Niebiańskiej Bazyliki, a jeśli ktoś z Was chciałby szczegółowo poznać wszystkie opowieści, polecam odwiedzenie strony internetowej sanktuarium.

O poświęceniu tego miejsca przez samego św. Archanioła Michała opowiada objawienie, które jest datowane na dzień 29 września 493 roku i trzecim objawieniem się Archanioła.
Historia przywołująca kontekst sytuacyjny ukazania się Archanioła mówi, że po odniesionym zwycięstwie w bitwie wojsk chrześcijańskich z Gotami, będącym zasługą cudownej interwencji św. Michała Archanioła, biskup tego miejsca św. Wawrzyniec, postanowił poświęcić grotę wybraną przez św. Michała Archanioła, na miejsce święte. 
Otóż w nocy, we śnie Archanioł objawił się temu właśnie biskupowi, oznajmiając, że poświęcenie bazyliki nie jest jego zadaniem, bo miejsce już jest poświęcone i chronione przez Niego samego. Wtedy biskup Wawrzyniec wraz z innymi siedmioma  biskupami Apulii, z księżmi i ludnością wybrał się z procesją do groty na Górze Gargano. Po przybyciu na miejsce wszyscy usłyszeli wydobywające się z groty cudowne anielskie śpiewy. Kiedy weszli do środka, zastali ołtarz przykryty szkarłatnym suknem, a nad nim kryształowy krzyż. Od tego dnia grota na Monte Gargano nosi tytuł Niebiańskiej Bazyliki, bo jako jedyna świątynia na świecie nie została poświęcona ręką ludzką.
Do bazyliki wchodzi się schodami prowadzącymi w dół, które prowadzą do niewielkiej nawy z której wchodzi się do groty w skale. To miejsce, jak każde inne wypełnione było tłumami pielgrzymów i pod jakimś tajemniczym wpływem tych okoliczności sanktuarium eksponowało przede wszystkim przygodę pielgrzymowania. To miejsce od wieków jest miejscem licznych pielgrzymek, różnych ludzi, a wszelkie inne aspekty – takie jak zwiedzanie i skupianie się na architekturze oraz działach sztuki – za sprawą rzeszy ludzi pozostającej pod wrażeniem miejsca niejako umykały w cień.



Ciekawostką jest, że znajdujące się w Europie trzy sanktuaria poświęcone św. Archaniołowi Michałowi łączy linia prosta. Legenda mówi, że szlak pielgrzymkowy został wyznaczony przez miecz samego Archanioła w walce z szatanem. Wzdłuż linii przebiega niewidzialna nić łączącą trzy bazyliki. Są to sanktuaria: w San Michele w Normandii, San Michele in Val di Suse oraz Monte San’t Angelo na Półwyspie Gargano, położone w ostrodze włoskiego buta.



Rozpoczynając przechadzkę po miasteczku najpierw obfotografowałam ośmioboczną wieżę dzwonniczą, zbudowaną w XIII wieku, stojącą w sąsiedztwie sanktuarium. Wnosi się na wysokość 27 metrów, ale to wystarczy, aby przy niskiej zabudowie miasteczka była widoczna z wielu miejsc.



Spacer pośród wąskich i stromych uliczek, na których nie brakuje schodów, biegnących pomiędzy pobielonymi wapnem niskimi domkami, należy do prawdziwych przyjemności. Uliczki biegną wzdłuż i w poprzek stoku wzgórza, niektóre też jakoś po skosie i zgrabnie zakręcają pod różnym kątem, co rusz zmieniając poziom i jeśli biegną stromo w dół, to tylko po to, aby za zakrętem znów piąć się ku górze. 
Są takie, które ciągną się daleko i cieszą oko pięknym widokiem w perspektywie, a inne mają zaledwie kilka metrów. Cisza i spokój nie wyklucza tu zdumienia nad skomplikowanym układem i różnorodnością domków. 
Co kilkanaście metrów dociera się niespodziewanie do tajemniczo cichych zaułków i placyków ukrytych tam, gdzie najmniej się można tego spodziewać. Wokół jest tak cicho i spokojnie, jakby całe życie się zatrzymało, całkiem jak po naciśnięciu pauzy na pilocie. 
Nie pamiętam też, czy kiedyś widziałam miejsce bardziej skomplikowane topograficznie, przebogate w ślepe uliczki, którego czar i fenomen polega na tym, że pomimo kluczenia, jak po labiryncie, tam najzwyczajniej nie da się zgubić!








Uwagę przykuwają też osobliwe szczegóły.



Nie zaglądając wścibsko w toczące się spokojnie życie mieszkańców, dostrzec można piękno codzienności, która sama wchodzi w pole widzenia. Dzięki niebanalnemu i świeżemu urokowi otoczenia, zdecydowanie nabiera posmaku egzotycznej atrakcji. W takiej oprawie nawet wietrzenie i suszenie prania skupia uwagę turysty, nie w mniejszym stopniu niż wiekowy zabytek.



W wielu miejscach, zwłaszcza nad bramami i na ścianach domów widnieją niewielkie figurki, albo płaskorzeźby przedstawiające św. Archanioła Michała.



Poszukując szybkiej przekąski trafiłam do piekarni. Oczywiście tego, co chciałam nie było. Kupowanie „chlebka” na cały tydzień nie pasowało co prawda do moich planów zaopatrzeniowych, ale czemuż by się nim nie zachwycić? W końcu to też wyrób regionalny.



 Odwiedziłam też kościół Santa Maria Maggiore, zbudowany w XI wieku. Długo oglądałam portal ozdobiony płaskorzeźbą przedstawiającą Maryję z Dzieciątkiem, otoczoną misternie rzeźbionymi motywami roślinnymi umieszczonymi na głowicach pilastrów i wzorami, którymi Longobardowie lubili ozdabiać wejścia.



Wnętrze tonie w półmroku a na filarach dzielących kościół na trzy nawy widnieją stare malowidła w stylu bizantyjskim, przedstawiające wizerunki aniołów i świętych. Wyglądają na przetarte, wyblakłe i w wielu miejscach nadgryzione zębem czasu i doskonale przywołuję atmosferę surowego średniowiecza.



A okolica Monte Sant’Angelo? Tak jak wspomniałam na początku, urzeka mocno pięknem krajobrazów i przyrody. Część Apulii rozciągająca się w okolicach półwyspu Gargano jest terenem bardzo atrakcyjnym pod względem widokowym. 
W krajobrazie dominują oczywiście gaje oliwne i pola uprawne, ale też skały, urwiska i wąskie kręte drogi biegnące na krawędziach skalistych gór. Stamtąd rozciągają się piękne widoki na Morze Adriatyckie, albo na Zatokę Manfredońską – w zależności, od wyboru trasy. 



Życie  codzienne mieszkańców okolicznych wsi, też dostarcza spontanicznych turystycznych atrakcji. Po drodze mogą się przydarzyć i takie urocze sytuacje, wymuszające zatrzymanie się i podziwianie tego, co na drodze.



To na nich tak się skupiłam, że zupełnie zapomniałam o sfotografowaniu drzew w parku narodowym, przez który wiodła trasa. A trzeba było uwiecznić ich pnie, charakterystycznie porośnięte wielkimi i puszystymi kępami jasno zielonego mchu, które opatulały je aż w połowie szerokości i na całej wysokości drzewa. Powiem tylko, że wyglądały imponująco, całkiem jak potężne zielone kolumny:) z liściastą koroną. 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...