Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Odpowiedzialność. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Odpowiedzialność. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 18 marca 2012

KILKA MYŚLI O ŚWIĘTYM JÓZEFIE






Zbliża się Dzień Świętego Józefa, nazywany w liturgii Kościoła uroczystością św. Józefa. Szkoda, że w polskich tradycjach – choć pięknych i bogatych ten dzień nie wiąże się z Dniem Ojca, wielkim świętowaniem, festynami i konkretną dla tego Dnia oprawą kulinarną, jak np. z racuchami św. Józefa – tak jak to jest w przypadku Włoch. Nie chodzi o powielanie tradycji, ale o bardziej wyraziste podkreślenie tego święta. Świętowanie nie pozwala na wtłoczenie wyjątkowości w szarość rozpędzonej codzienności. Przy racuchach ryżowych również się nie upieram, mogłoby być coś innego, np. schabowy ze śliwkami, wiśniami czy pierogi z mięsem. Ulicami miast mogłaby przejść parada ojców z dziećmi – bez względu na ich wiek. Przydałyby się też kolorowe baloniki a kurczaczki do święconki na Wielkanoc kupowałoby się właśnie tego dnia. Na niedzielny deser jadłoby się herbatniczki postne a wieczorem odbywałyby się konferencje na których tłumaczyłoby się niektórym ojcom i tatusiom, co oznacza bycie ojcem, chociaż i tak wiadomo, że zalogowaliby się tylko ci świadomi. Ale może już wystarczy tych optymistycznych fantazji, bo wypada kontynuować temat z powagą i całkowicie zmienić klimat myśli .

Pozostawię też wszelkie informacje o sanktuariach św. Józefa rozsianych po całym świecie, jak również wszystkie szczegóły genealogiczne i hagiograficzne, przekazujące wiedzę o tym najpotężniejszym Świętym Kościoła uniwersalnie i encyklopedycznie, gdyż możemy znaleźć ich całe mnóstwo w literaturze i w Internecie.
Dzisiaj przerzucę kilka moich myśli może nieuczesanych tu i tam mniej lub bardziej, gdzieniegdzie trochę uporządkowanych pod wpływem mądrej i wartościowej literatury, ale mniejsza o to.

Dzień Świętego Józefa nie przypadkiem wypada na wiosnę. Przykład Jego życia motywuje przede wszystkim do rozkwitu człowieczeństwa – otwartego na dobro i piękno - w najgłębszym sensie, do ożywiania wiary i przebudzania duszy.

Św. Józef - niezwykle odważny, mądry i potężny duchem - ze względu na konsekwentnie realizowaną w swoim życiu decyzję posłuszeństwa Bogu na każdym kroku - jest bez wątpienia również geniuszem umysłu – właśnie ze względu na umiejętność stałego zakotwiczenia swojej własnej, ludzkiej woli w planach Stwórcy. To Go zaprowadziło do najpełniejszego w ludzkim, ziemskim życiu przyjęcia daru wiary i przyjęcia Zbawiciela.
 W Ewangeliach nie ma co prawda żadnych rozległych opisów osoby św. Józefa, ani Jego słów – mówią o Nim krótko, ale jednocześnie bardzo wiele.

Święty Józef jest wzorem chrześcijańskiej odwagi. Nie bał się „wziąć do siebie Maryi”, mógł przecież spokojnie trwać w zgodzie ze zwyczajem tamtych czasów, z opinią którą wygłosiłaby większość ludzi pod adresem Maryi, na wieść o poczęciu Dziecka. Mógł postąpić tak jak „jest przyjęte” i dać sobie spokój również z ucieczką do Egiptu, bo w końcu to nie Jego życie było zagrożone. Na wieść o tym, co się dzieje św. Józefa na pewno ogarnęło przerażenie – jednak to nie ono wygrało, bo nie wynikało z bezgranicznego zakorzenienia serca i umysłu w kulturze lęku czy zwyczajowego, miejscowego „folkloru otoczenia” ani egoistycznej, małostkowej walki o swoje. Miał serce otwarte na Boże Słowo, które w żaden sposób i nigdy nie jest równoznaczne z wytwarzanym na bieżące interesowne potrzeby człowieczym dekalogiem, obmyślanym z reguły naprędce, aktualizowanym aneksami do umowy, uwzględniającymi usprawiedliwienie dla podłości, lenistwa i egoizmu ZAWSZE ze względu na „szczególne przypadki” i „trudne położenie” – w obliczu Prawdy - oczywiście. Swoją prawością serca zasłużył na spotkanie z Aniołem we śnie i na słowa otuchy z samego nieba dodające nadludzkiej odwagi w obliczu trudnej sytuacji i wszelkie stwarzane przez ludzi przeszkody zostały strącone pod Jego stopy – niczym nic nie znaczący pył. 




Święty Józef wraz z Maryją szukał z „bólem serca” 12 – letniego Jezusa, który znalazł się w świątyni wśród uczonych. Był świadkiem zdumienia arcykapłanów i przede wszystkim tego, że Jezus „jest w tym, co należy do Ojca”. Tak, św. Józef był świadkiem „zdumienia” arcykapłanów, nie „zachwytu”, czy „potępienia”. A więc „sprawy Ojca” zdumiewały arcykapłanów a św. Józef mógł widzieć z ich strony zarówno zaciekawienie i podziw, jak i to, że niektórzy z nich widzieli w Jezusie jedynie przemądrzałe i zuchwałe dziecko. Święty Józef tak jak Maryja na pewno zachowywał wszystkie te słowa i sprawy w swoim sercu. Ewangelia nie wspomina, że św. Józef się odezwał w tej, czy w jakiejkolwiek innej sytuacji.

Przychodzi mi na myśl pewna niepodważalna prawda: Bóg obdarzył nas wzrokiem, słuchem, wolą, rozumem, talentami, potencjałem twórczym i DAREM WIARY. Tak więc możemy świadczyć o Bogu na tyle, na ile jesteśmy świadomi własnej tożsamości – na tyle na ile dostrzegamy te Boże dary i używamy ich zgodnie z wolą Bożą. Skutki wyborów, cele i sposoby ich używania są widoczne w owocach – wystarczy nazwać efekty własnego działania a dowiemy się – czym karmimy siebie i innych. Jeśli nie przynosimy dobra i miłości innym, ale coś diametralnie przeciwnego – NIE MAMY PRAWA nawet spojrzeć na tego człowieka, ani o nim mówić – inaczej – gdzie tu jest miejsce na wiarę? Wybierane przez nas cele i kierunek w którym dążymy już teraz decyduje o tym, gdzie rezerwujemy sobie miejsce w życiu wiecznym; czy w nieskończonej światłości nieba, czy świadomie i dobrowolnie zapisujemy się na piekielne wieczne umieranie – i pełni samozachwytu słodzimy sobie życie głęboką wiarą w człowieczy dekalog?

Szkoda jednak, że w Ewangelii św. Józef w ogóle się nie odzywa, że nie mówi ani słowa. Nie wyobrażam sobie jednak św. Józefa inaczej jak tylko Świętego o pogodnym charakterze, konkretnego, dobrze zorganizowanego, pewnego siebie, sumiennego i twórczego artystę, człowieka będącego wsparciem i źródłem dobra dla innych.
Święty Józef jest patronem dobrej śmierci. Przypuszcza się, że zakończył życie w obecności Jezusa i Maryi. Całe życie, dzień po dniu wplatał swoją codzienność w Bożą wolę, czy mógłby więc być przy Nim kto inny gdy stanął na progu wieczności? 



„Nie pytaj siebie, czego świat potrzebuje. Zadaj sobie raczej pytanie, co ciebie ożywia i zacznij to robić, gdyż tak naprawdę świat potrzebuje przebudzonych do życia”.

niedziela, 11 grudnia 2011

TRZYMAJCIE SIĘ TEGO, CO DOBRE

W wybranym na III Niedzielę Adwentu fragmencie Listu do Tesaloniczan (1 Tes 5,16-24) odnajdujemy zachętę do trwania w pokoju, radości, wdzięczności, trosce i wyrozumiałości. Przede wszystkim jednak słyszymy o konieczności czynienia dobra wobec wszystkich ludzi.

Trudno byłoby realizować te słowa zachęty i czynić dobro, gdybyśmy sami w sobie nie dostrzegali wartości dziecka Bożego i nie byli świadomi własnej godności wynikającej z podarowanej przez Stwórcę tej nietykalnej wartości. Jaką informację o sobie tak właściwie »przesyłamy« innym ludziom poprzez swoje, postępowanie, sposób myślenia, decyzje podejmowane przez nas a mające wpływ na innych? Czy jesteśmy skłonni do podnoszenia ludzi na duchu, bez własnych pokrętnych egoistycznych kalkulacji – nie mających zresztą nic wspólnego z rozsądkiem nakazującym chronienie się przez ewentualnym wpływem złego działania ze strony innych? Czy raczej na najwyższym szczeblu własnej hierarchii wartości stawiamy pozytywne wyniki małostkowej »opłacalności« kosztem wyrządzenia komuś zła?


 

Dużo zależy od sposobu postrzegania samego siebie i obiektywnej oceny własnego poczucia wartości. Wysoki status materialny, szeroko rozumiane powodzenie ani cała paleta posiadanych umiejętności nie dostarczą nam informacji zwrotnej na ten temat. Cennym i wartościowym czyni człowieka to, że nosi w sobie obraz samego Stwórcy i otrzymania od Boga darów. Właśnie to stanowi o godności każdej osoby. Nikt tej godności nie może stracić przez chorobę, z powodu braku pracy, ani żadnych zewnętrznych ludzkich decyzji, czy opinii. Każdy sam decyduje o poszanowaniu tej godności w sobie i w innych. Szanowanie godności drugiego człowieka jest ważnym elementem w informacji zwrotnej o własnej wartości – jako osoby, chrześcijanina.

Święty Paweł przestrzega przed wyrządzaniem zła komukolwiek a tą myśl łączy z upomnieniem: „Nie gaście Ducha!” Chrześcijanin jest zobowiązany do nieustannego »badania« źródeł własnych decyzji, które zawsze w konkretny sposób będą oddziaływać na innych ludzi. Respektowanie zachęt i upomnień Apostoła wiąże się z nieustannym czuwaniem i troską o jakość, przede wszystkim własnego postępowania. Prawdziwy Boży pokój, radość, wdzięczność, wyrozumiałość nigdy nie pojawia się jako konsekwencja liczenia cudzych grzechów ani orzekania o czyjeś wartości.

To, co o sobie mówimy musi być adekwatne do rzeczywistości. Chrześcijanin nie może trwać w zakłamaniu poprzez wysuwanie nadmiernych oczekiwań względem innych osób. Nie może dokonywać wyborów, których ostatecznym bilansem jest jakakolwiek krzywda innych ludzi. Bóg dał człowiekowi wolną wolę i Dekalog oraz Boże Słowo i to one są głównym punktem odniesienia wszystkich ludzkich decyzji. W oparciu o nie - dobro określamy dobrem a zło – złem a nie – »różnymi poglądami«.

Zdiagnozowanie własnych skłonności w odniesieniu do bliźnich daje nam prawdziwą odpowiedź na pytanie: Kogo reprezentuję? Za kogo się uważam?

Jeśli podejmujemy szczególną służbę we wspólnocie Kościoła, tym bardziej musimy dążyć do uzyskania czytelnej informacji o poczuciu własnej wartości – czy jest adekwatne do stanu faktycznego. Trzeba zdiagnozować na czym skupiamy swój wysiłek w codziennych dążeniach; czy na staraniu o dobro dla wszystkich ludzi, czy też prościej nam „gasić Ducha” i uznać, że pewnych osób się nie zadowoli. Pewno są i takie, tylko czy to stan faktyczny, czy usprawiedliwienie własnego potężnego lenistwa duchowego przy zachowaniu jednak wysokiego poczucia własnej wartości?

Warto też zdiagnozować dlaczego angażujemy się dla dobra innych, czy na pewno ze względu na godność dziecka Bożego i czy to dobro ogarnia wszystkich?

Jednak o tym każdy człowiek decyduje we własnym sercu. Decyduje też o tym, czym karmi dusze bliźnich i co najważniejsze – często nie chce przyjmować do wiadomości , że jest za to odpowiedzialny! Granica między dobrem a złem przecina każde ludzkie serce. Od nas zależy jak duży obszar zostanie ogarnięty dobrem. Niezgoda, krytykanctwo, lekceważenie i poniżanie innych, satysfakcja z czyjegoś niepowodzenia, wewnętrzne zgorzknienie, będą zawsze stanowiły wygodne ogniwa dla budowania zawyżonego poczucia własnej wartości. Wtedy sami w wyniku własnej decyzji niszczymy w nas samych godność dziecka Bożego. Nie pomnażamy wartości prowadzących do pokoju, radości, wdzięczności, wyrozumiałości, ale podążamy w zupełnie odwrotnym kierunku.

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

ODPOWIEDZIALNOŚĆ - SIŁA OSOBOWOŚCI

Nikt nie żyje na bezludnej planecie, gdzie mógłby o wszystkim decydować 
bez żadnego wpływu na kogokolwiek i cokolwiek. To co robimy ma wpływ na kształtowanie rzeczywistości we własnej przestrzeni życiowej, którą stanowią ludzie żyjący wokół nas. Czyny 
i decyzje każdego człowieka przynoszą w rezultacie pozytywne, bądź negatywne skutki dla jego otoczenia.

Zadaniem każdego człowieka jest życie zgodne z sumieniem. Jest ono najgłębszym pokładem każdej osoby, „miejscem” w duszy gdzie spotykamy się ze swoim Stwórcą. Tutaj Bóg dzieli się z człowiekiem swoim spojrzeniem na nasze życie i określa, jakie postępowanie jest właściwe. 
Życie wbrew tej wiedzy powoduje rozdwojenie, dyskomfort psychiczny. Ale jest to głos Boga, który wzywa, abyśmy żyli zgodnie z własną naturą, którą stworzył w niepowtarzalny sposób. Jesteśmy przed Nim odpowiedzialni za to, co robimy. Jeśli pojawia się to „rozdwojenie” natychmiast trzeba je wyeliminować idąc za Głosem sumienia. Inne rozwiązanie, niż słuchanie Głosu Bożego będzie zawsze jakąś misternie skonstruowana iluzją – im bardziej złożoną, tym bardziej zgubną.
Są ludzie, którzy osiągnęli perfekcję w takich „konstrukcjach” – w zagłuszaniu własnego sumienia. Łatwo wtedy nazywają zło dobrem a wady cnotami, gdyż wspaniale potrafią je kamuflować. Nie wiedzą jednak, że inni żyjący wokół nich ludzie z czasem postrzegają ich jako niegodnych zaufania egocentryków.

Człowiek żyjący w zgodzie z własnym sumieniem według zamysłu Stwórcy, jest też odpowiedzialny wobec otaczających ludzi – postępuje wobec nich zgodnie z sumieniem. Każdy jest na tyle człowiekiem autentycznym i uczciwym wobec Boga i innych na ile słucha Głosu sumienia.

Trzeba jednak skupienia w słuchaniu tego Głosu, szczególnie w odniesieniu do ważnych decyzji względem siebie, czy innych ludzi. Powierzchowność wsłuchiwania się we własne sumienie może pokazać, że ulegliśmy złudzeniu. Musimy rozróżnić głos sumienia od np. głosu ambicji, który może nas napędzać nakazując nam coś, albo dyktując argumenty przeciw. Wtedy dochodzi do głosu lęk i wyrzuty sumienia. Jest jeszcze gorzej, gdy człowiek próbuje później upatrywać przyczyn zaistniałego stanu rzeczy w innych, zrzucając na nich własną odpowiedzialność, albo nawet wywołać w kimś nieuzasadnione wyrzuty sumienia. Słuchanie prawdziwego Głosu Bożego zawsze przynosi ulgę i dodaje energii do życia.

Gdy jesteśmy odpowiedzialni przed Bogiem to oznacza, że słuchamy Jego Głosu i pełnimy Jego wolę. Nie uciekamy więc przed przyjęciem Bożego przebaczenia. Jeśli naprawdę Go słuchamy nie uciekamy też przed przyjęciem i ofiarowaniem przebaczenia i zadośćuczynienia innym ludziom. Drugi człowiek jest dla Boga tak samo bezcenny i jeśli w sumieniu rozmawia z Tobą o postępowaniu – to przecież w znaczącej większości w odniesieniu do innych. W tych rozmowach Bóg na pewno nie ma na myśli bezludnej planety…

czwartek, 28 lipca 2011

WDZIĘCZNOŚĆ ENERGIA DLA UMYSŁU I DUSZY



Prawdziwa wdzięczność nie ogranicza się wyłącznie do słów oprawionych uśmiechem. 
Z autentycznej wdzięczności wypływa akceptacja, która sprawia, że ludzie czują się przyjmowani wraz ze wszystkimi wartościami i niedoskonałościami, takimi jacy są. Nie wymaga od nikogo, aby się zmienił, tu i teraz. Są ludzie, którzy podnoszą innych ze zniechęcenia w ciągu zaledwie kilku minut. Bez komplementów i przedstawiania złudnych ale radosnych wizji, aby pocieszyć powierzchownie w odniesieniu do danego wydarzenia, czy sytuacji. Sięgają głębiej, do zasobów swojej duszy i umysłu, gdyż sami opanowali doskonale cenną umiejętność wdzięczności we własnym życiu. 


Wdzięczność często jest źródłem motywacji dla innych, stając się w ten sposób szansa dla ich rozwoju duchowego i osobowościowego. Jest sztuką, ogromną wartością wzbogacającą człowieka, tego, który ją wyraża i tego, który potrafi ją przyjmować.

W codziennym życiu istnieje wiele powodów do wdzięczności. Jeśli potrafimy je dostrzegać na każdym etapie naszego życia – wtedy przeżywamy je bardziej świadomie i szybko zauważamy, że w pewnym sensie wzrasta jego wartość.

Doświadczanie wdzięczności okazuje się wsparciem w trudnych chwilach 

i sprawia, że człowiek czuje się silny w swoich starciach z problemami i zmartwieniami. Każdy z pewnością spotkał w życiu osoby, którym wiele zawdzięcza. Każdy zachwycił się kiedyś pięknym krajobrazem, urzekającym wschodem słońca, czy wspaniałymi wakacjami. To również skłaniało do wyrażania wdzięczności – takiej naturalnej – z potrzeby serca.




Każdy człowiek jest zdolny do wyrażania wdzięczności, ale jest to umiejętność, której trzeba się uczyć.

Wdzięczność całkowicie zmienia postrzeganie otaczającego nas świata, gdyż wtedy człowiek skupia się na tym, co w życiu pozytywne. Życie składa się z drobnych, często prozaicznych spraw i wydarzeń. Jeśli je doceniamy, mamy otwartą drogę do szczęścia. Człowiek dostrzega wtedy nowe, piękniejsze i większe przestrzenie życia. 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...