Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Morsowanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Morsowanie. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 22 kwietnia 2021

Przywitanie wiosny i zakończenie sezonu morsowego

 Już ponad miesiąc temu bo 21 marca przywitaliśmy wiosnę w naszej morsowej grupie. Z tej okazji poprzebieraliśmy się na kolorowo do morsowania. Było miło i wesoło.

Tymczasem sezon na morsowanie już się zakończył 18 kwietnia - wtedy była ostatnia kąpiel. Teraz do nowego sezonu trzeba będzie czekać kilka miesięcy, bo aż do połowy października. Latem jednak klub morsa nie zamiera, szykują się wycieczki rowerowe po okolicy, a dla tych z lepszą kondycją nawet na Hel - to jest stąd 90 km i powrót statkiem. Zapowiadają się też i letnie kąpiele.






Zaczęłam już sezon rowerowy. Świeżo wyserwisowanym rowerkiem pojechałam na molo do Brzeźna, po drodze w lesie znalazłam wiosenne kwiatuszki.





środa, 13 stycznia 2021

Nowa przygoda z morsowaniem

 Dnia 13 grudnia, cztery dni po moich 50 urodzinach zdecydowałam się na morsowanie. W zasadzie było to moje urodzinowe marzenie. Już od kilku lat myślałam o tym morsowaniu, ale by zacząć brakowało okoliczności. I tak oto pewnego dnia spotkałam na przystanku koleżankę, a którą chodziłam przed laty na piesze pielgrzymki, poznałam ją, gdyż miała zsuniętą maseczkę. Zosia ma 75 lat i już od 14 lat morsuje. O morsowaniu powiedziała od razu, zaraz wzięłam jej numer telefonu i tak oto odświeżyłam starą dobrą znajomość i umówiłam się na morsowanie.


Pierwszy raz był cudowny, fakt, że na 10 minutowej rozgrzewce dostałam nieco zadyszki, bo kondycja już nie ta co była, to sygnał że trzeba będzie nad nią popracować. Powiedzieli mi jako pierwszakowi, że mam wejść, zanurzyć się po szyję, posiedzieć trochę, wyjść, przebiec się za ludźmi 50, 60 metrów po plaży i wejść drugi raz, kiedy mi już będzie całkiem dobrze. Trochę byłam zestresowana i przypływ adrenalinki się poczuło, bałam się, że lodowatość mnie cofnie i wejdę tylko po kolana. Kiedy jedna zaczęłam wchodzić do wody, wydała mi się ona ciepłą i już na początku wiedziałam, że się zanurzę. Zanurzyłam się, przebiegłam po plaży i weszłam drugi raz było super, czułam ciepło rozlewające się po całym ciele od serca.

Potem chodziłam już co niedzielę na morsowanie a ostatnio byłam też nawet w sobotę, bo wtedy też można.  W soboty jest bardziej kameralnie, grupa 12 osobowa, a w niedzielę przychodzi 40-60 morsów.

Wiele jest grup morsów w Trójmieście, ja zapisałam się najbliżej, do Klubu Morsów do Sopotu, bo mam tam tylko2,5 kilometra i jakby się uprzeć można iść na piechotę, ale jeździ autobus.

Byłam pytana o przygotowania, ale ja żadnych takich nie czyniłam poza zakupami w sklepie sportowym, gdzie zaopatrzyłam się w buto-skarpetki z pianki i w piankowe rękawiczki.

Mówią że to dobre dla zdrowia, że to hartuje organizm, ale jak dla mnie morsowanie przede wszystkim dostarcza wiele radości.


Ostatnio jak się kąpiemy woda ma przeważnie 3 stopnie, a powietrze od 0 do 2 stopni. Przy mrozie się jeszcze nie kąpałam, ale Zosia zapewnia, że to najlepsze, sprawdziła to w Finlandii kąpiąc się przy -20 stopniach, bo Klub Morsów organizuje normalnie różne zloty i wycieczki, zahamowane teraz przez pandemię. W sobotę i w niedzielę znów idę morsować. Każdego kto może i ma takie możliwości serdecznie zachęcam do morsowania, czuje się chłód, ale nie marznie się, tylko przybywa endorfin.

Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie

zadowolona Ewelina

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...