piątek, 5 października 2012

WYPRAWA DO OPACTWA BENEDYKTYNÓW W TYŃCU

Przy okazji letniego pobytu w Krakowie w żadnym razie nie mogłam pominąć wyjazdu do Opactwa Benedyktynów w niedalekim Tyńcu. Decyzja zapadła spontanicznie, pośród wielkiego entuzjazmu i z przekonaniem, że to najlepszy wybór w upalne letnie południe. Pojechałyśmy tam autobusem z centrum miasta. Przeszłyśmy przez wioskę a zbliżając się do Opactwa mijałyśmy wysoki mur klasztorny, za którym z pewnością skrywa się od wieków ogród klasztorny, gdyż reguła benedyktyńska nakazywała mnichom utrzymywanie się pracy własnych rąk. 


wtorek, 2 października 2012

Wyniki leśnych spacerów


W ostatni ciepły weekend wybrałam się do pobliskiego lasu – najpierw wczesnym rankiem na chodzenie z kijkami a później na rower. Na drzewkach czarnego bzu ciągle jeszcze wisiały duże baldachy ciemnych jagód. Szkoda byłoby nie zaczerpnąć z darów przyrody, do nich też trzeba podchodzić praktycznie. Nazbierałam dwie reklamówki owoców czarnego bzu, do domu wróciłam  z pełnym plecaczkiem i zabrałam się za przetwory.
Zanim zrobiłam sok, znalazłam różne przepisy a ten, który wybrałam znajduje się tutaj.   
Na czas przeziębieniowo – grypowy przygotowałam obydwie „opcje” soków z czarnego bzu. Czerwcową z intensywnie pachnących białych kwiatów i tą jesienną z owoców. To już ostatnie dni na nazbieranie mocno dojrzałych owoców, zanim zaczną wysychać. Naprawdę warto!



niedziela, 30 września 2012

WAKACYJNY SPACER PO KRAKOWIE


Powracam blogowo na szlak spacerów po Krakowie, które za każdym razem są wyjątkowe. To jedno z miast, które lubię najbardziej. Gdy tylko przyjechałam, zaraz z samego rana poszłyśmy na Rynek Główny a konkretnie do Kościoła Mariackiego.

 

sobota, 29 września 2012

Kafejkowy motyw

Udało mi się dzisiaj ozdobić puszkę a ponieważ były na niej wypukłe napisy rozprowadziłam trochę pasty do decoupage, aby zakryć niepotrzebne wypukłości. Kafejkowy motyw we włoskich klimatach wpadł mi w oko od razu. 


niedziela, 23 września 2012

Miska z oliwkami


No i rozsypała się mała seria postów o wytworach z dekupażu. Szklaną miseczkę z oliwkami zrobiłam już jakiś czas temu, a okazje, aby ją pokazać jakoś  przemykały chyłkiem.
Chociaż posty mi się piętrzą w głowie i na liście blogowych zamiarów, to nie za bardzo mogę się za to teraz zabrać i nie powiem, żebym była z tego powodu zadowolona. Myślę, że pod koniec października już będę mogła pisać więcej, niż raz w tygodniu. Jak  to zwykle bywa potrzebny mi teraz czas na poukładanie pewnych myśli, priorytetów i zamiarów. Nagromadziło mi się też trochę obowiązków. Nie, żebym tonęła w zaległościach, teraz mam na pewno więcej pracy. Postanowiłam też zrobić kilka wyjątkowo czasochłonnych wytworów z dekupażem, które bez dwóch zdań muszą być zrobione. Jedno właśnie schnie, na razie nie powiem co, bo to tajemnica:) Niektórymi ozdobionymi przedmiotami w swoim czasie pochwalę się też na blogu.  




czwartek, 20 września 2012

Druga wersja szufladek



Dopadł mnie - na pewno – najzwyklejszy w świecie brak czasu. Jest zupełnie tak, jakby wszystkie istniejące jednostki czasu uległy nagłemu skurczeniu:). Wszystko, na co mi właśnie teraz tegoż czasu brakuje czeka sobie na sprzyjające okoliczności. Na szczęście coś tam mi idzie do przodu.  Ostatnio udało mi się ozdobić  szufladki z przeznaczeniem na drobiazgi do łazienki. To ta sama mini komódka, którą ozdabiałam rok temu, jako jeden z moich pierwszych wytworów. Szufladki od nowa  pomalowałam i zdekupażowałam. Zamalowałam białą farbą wzory z niebieskimi kwiatami i oczywiście wszystko zrobiłam od początku.  Maki pasują zdecydowanie lepiej i bez dwóch zdań jest bardziej kolorowo. A skoro już rozłożyłam się z pracą przy szufladkach to przy okazji polakierowałam też osłonkę do kwiatów.



Wczoraj, zamiast napisać przynajmniej jeden post, wyrwałam z końcówki dnia godzinkę (też z pewnością skurczoną) i poszłam pochodzić z kijkami. Wyszło mi to na dobre, bo porządnie doładowałam energię:)  A trzeba było. Hmm… czeka tyle wyzwań. Małych i dużych. Jedne mogą sobie leżeć i leżeć… a innych za nic w świecie nie można położyć.

piątek, 7 września 2012

Butelka na orzechówkę


Wczoraj polakierowałam butelkę, którą zdekupażowałam z przeznaczeniem na nalewkę orzechową. Trwało to dość długo a myślałam, że szybciej mi pójdzie. Cały czas chodził mi po głowie motyw z orzechami laskowymi, długo szukałam takiego wzoru, ale nie trafiłam na właściwy, taki który pasowałby idealnie. A zatem właśnie dlatego  na butelce pojawiła się wiewiórka, bo przecież  jak najbardziej z orzechami się kojarzy. 


Orzechy na nalewkę zbierałam wyjątkowo późno i sama byłam zdziwiona, że w drugiej połowie lipca jeszcze się do tego nadawały, ale grunt, że się jeszcze udało. 

Czeka mnie też lakierowanie kilku zdekupażowanych przedmiotów, gdyż zaczęłam dość systematycznie odkładać tę ostatnią fazę na tzw. „potem”, kiedy już trochę rzeczy uzbieram, aby polakierować je wszystkie razem. Tym sposobem uzbierałam już małą „galerię rękodzieł” i czas urządzić wielkie lakierowanie.
Jutro czeka mnie ogromna frajda. Znowu wybieram się na szkolenie z decoupage, chyba już niestety jedno z ostatnich. Tym razem będę zgłębiać tajniki ozdabiania mebli. Na pewno znów będzie twórczo, wesoło i pięknie i oczywiście jak zwykle nie mogę się doczekać.

Korzystając z okazji pięknie dziękuję moim blogowym Gościom za wszystkie komentarze, jest mi bardzo miło, że ktoś tu zagląda. Witam też nowego obserwatora – Niebieską, która wczoraj dołączyła do grona Miłych Gości i oczywiście zapraszam serdecznie też innych!

Jutro zaraz po kursie szybko pomknę do lasu po czarny bez, aby jeszcze zrobić trochę pożywnego soku, który pewno będzie spełniał rolę „mikstury”:) uodparniającej na zimowe infekcje. Później  zabiorę się za wpis o tym wszystkim co to latem widziałam w Krakowie i w Tyńcu. To akurat nie idzie mi prędko, bo chciałabym, aby wpisy o tych wszystkich pięknych miejscach były wyjątkowo staranne!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...