sobota, 8 października 2011

OPARCIE POŚRÓD CHAOSU

 Bywa coraz częściej, że człowiekowi na co dzień towarzyszy niepohamowany pęd pośród wydarzeń, presja płynących z różnych stron argumentów i ideologii narzucanych nierzadko w sposób bardzo natrętny a nawet agresywny. 


Padają mniejsze i większe oskarżenia, mające na celu formowanie często iluzorycznych opinii na ten czy inny temat, które mają doprowadzić do zrealizowania egoistycznych interesów i zamierzeń konkretnej osoby, bądź grupy osób.

Istnieją problemy i konflikty z powodu decyzji i działań nie tylko nie opartych na prawdzie, nie sprzyjających ludziom, ale wprost destrukcyjne dla ich życia, osobowości, siejące zamęt, godzące w samą istotę człowieczeństwa i co najgorsze sprzeczne z wolą Stwórcy. 



Nierzadko są podejmowane przez osoby od których oczekiwałoby się czegoś diametralnie przeciwnego niż hołdowania złu na różne sposoby, które w sposób szczególny powinny poczuwać się do odpowiedzialności za życie zgodnie ze Słowem Bożym – a to jednak mówi o stopniu świadomości albo raczej nieświadomości istoty własnej roli pełnionej w otaczającym świecie. Potrzebne nam jest wyciszenie, skupienie na fundamencie dającym siłę. Co jednak daje nam siłę, oparcie, szeroko pojmowane poczucie bezpieczeństwa, właściwie rozumianą pewność siebie? W tym kluczowym dla ochrony człowieka przed chaosem i zamieszaniem fundamencie znalazłam trzy aspekty. 




WIARA. Znaczenie wiary w Boga – jako Stwórcy człowieka i Jego pomoc w zmaganiu się człowieka z chaosem świata to nic nowego. Prawie trzy tysiące lat temu prorok Izajasz pisał: „Jeżeli nie uwierzycie, nie ostoicie się” (Iz 7,9b). Nie wiadomo jak ludzie czasów proroka znosili ten swój chaos i jak sobie z nim radzili, ale wiemy, że też go doświadczali a ci, którzy kierowali się wiarą dążyli do uporania się nim przede wszystkim z pomocą Stwórcy, aby osiągnąć pokój serca.

Nikt nie zna człowieka lepiej niż Bóg, nie ma też nikogo, kto pragnąłby dla człowieka zbawienia, szczęścia i pokoju bardziej od Stwórcy. Nikt też nie zna też lepszego sposobu, niż sam Bóg na osiągnięcie tego dobra – chociaż to słowo z pewnością jest zbyt ubogie aby oddać istotę wszystkich zamierzeń Boga względem ludzi.

Człowiek więc jako najdoskonalsze dzieło Stwórcy, noszący w sobie Jego obraz a więc i zdolność oraz zobowiązanie do życia zgodnie z Jego wolą może żyć pełnią życia pomimo tego, że żyje na świecie pośród chaosu próbującego wkraczać w różne aspekty ludzkiego życia.

Każdy chce bezpiecznie chronić swoje życie przed wpływem chaosu, nieładu i zamieszania potrzebuje więc więzi ze Stwórcą, która musi być nieustannie budowana , umacniana i chroniona. To oznacza odnoszenie wszystkiego, co się dzieje w  życiu do samego Stwórcy i Jego Słowa. Wiara jest więc nieustannym kształtowaniem umiejętności spojrzenia na swoje własne życie, na życie innych ludzi, na wszystkie wydarzenia oczyma Stwórcy, jest dokonywaniem korekt w naszym własnym życiu tylko po Jego myśli, nawet jeśli to kosztuje długą i przeważnie trudną pracę nad samym sobą.


„Życie duchowe potrzebuje milczenia i wewnętrznej bliskości z Chrystusem, 
aby mogło się rozwijać” 
( Jan Paweł II). 
Musimy tylko wyjść na spotkanie Stwórcy. W odpowiedziach Boga na pytania, dylematy i problemy formułowane przez różne okoliczności życia, odnajdujemy mocny fundament, dający silne i bezpieczne oparcie. Dla umacniania więzi ze Stwórcą musimy stworzyć sobie odpowiednie warunki; trzeba niejako postarać się wyjść całkowicie z otaczającego chaosu, wyciszyć się i zdystansować. Zobaczyć wszystko w całości, nie tylko z jednego punktu widzenia i to spośród >bałaganu< w który sami niepostrzeżenie weszlismy, albo zostaliśmy w jakikolwiek sposób wepchnięci przez innych ludzi, czy okoliczności. W tej więzi z Bogiem odnajdziemy i odczytamy Boże spojrzenie na swoje życie i dostrzeżemy właśnie w tym konkretnym momencie, najlepszy kierunek dla własnego życia na kolejnym etapie. 




CISZA MOJEGO WNĘTRZA. Pokój wewnętrzny i harmonia różnych aspektów życia, ochrona przed chaosem w samym człowieku, to druga część silnego fundamentu.

Akceptacja samego siebie, jest tym, co daje stabilność i silne oparcie. Aby ta część fundamentu nie runęła, musimy często dokonywać >wglądu< w samego siebie. Nie tylko pod kątem podziału na dokonane przez człowieka dobre i złe uczynki – choć takie spojrzenie jest niezbędne.

Wszystko, co dzieje się wokół, inni ludzie, sposób postrzegania przez nich różnych spraw, ich słowa i reakcje mają wpływ także na mnie i na to co dokonuje się wewnątrz mnie. Nie wiemy, jak daleko sięgają skutki naszego i czyjegoś działania.

Trzeba więc zatrzymać się, wyciszyć i spojrzeć >wewnątrz< i zdiagnozować SIEBIE, nie INNYCH: Z czego czerpię, że tak myślę i właśnie taki a nie inny wybieram kierunek moich działań?; Jakie słowa i wydarzenia odcisnęły we mnie najgłębszy i najtrwalszy ślad? ; Czego to wszystko we mnie dokonuje? – czy wnosi we mnie pokój i ład, czy podtrzymuje chaos? 


Nie muszę ciągle i bezkrytycznie dostosowywać się do innych i ich opinii. Jestem sobą – nie kimś innym. Akceptuję, że inni postępują tak czy inaczej, nie oznacza to jednak, że ze wszystkim się zgadzam i  przyjmuję narzucane ideologie i opinie jako >dogmatyczną scenografię< WŁASNEGO życia.

Jeśli akceptuję samego siebie, takim jaki jest naprawdę, jeśli żyję w zgodzie z własnym sumieniem i trzymam się mocno więzi z Bogiem, wtedy nie zamęczy mnie fakt, że niekiedy muszę żyć pośród chaosu kreującego różnorodne natrętne wizje, problemy, konflikty i zamęt. Wtedy mam silne oparcie gdyż jestem świadoma siły dobra, które tkwi we mnie, dobra pochodzącego od Stwórcy.


LUDZIE DAJĄCY OPARCIE. W artykule "Wdzięczność energia dla umysłu i duszy" pisałam, że „Są ludzie, którzy podnoszą innych ze zniechęcenia w ciągu zaledwie kilku minut. Bez komplementów i przedstawiania złudnych ale radosnych wizji, aby pocieszyć powierzchownie w odniesieniu do danego wydarzenia, czy sytuacji. Sięgają głębiej, do zasobów swojej duszy i umysłu, gdyż sami opanowali doskonale cenną umiejętność wdzięczności we własnym życiu”.

Można powiedzieć, że to prawie anioły. Spotkanie z nimi, to dar Boga, to Jego działanie w świecie, dla nas. Każdy na pewno spotkał takie osoby, które dały nam poczucie oparcia w chaosie. Każdy też na pewno był takim >aniołem< dla kogoś innego.

Dobrze jest jednak spojrzeć na znaczenie i sposób oddziaływania oparcia, które dają nam ludzie. Ono również jest stałe, ale działa w naszym życiu w okrojonym wymiarze. Te nasze >anioły< z ludzkich względów nie mogą nam towarzyszyć nieustannie. Tak samo zmagają się z chaosem, który w mniejszym czy większym stopniu również ich otacza. Mamy jednak w nich oparcie poprzez ich nastawienie do życia, przykład ich życia, ich słowa i sposób reagowania, który jest nastawiony na pociągnięcie na wzwyż, ponad zamieszanie i chaos. Niekiedy niejako >popychają< nas ku niebu, powodują, że kierujemy się do Stwórcy i w rezultacie natrafiamy na Niego – jako na ostateczny fundament.

Takie >anioły< swoim postępowaniem nie wzbudzają w nas poczucia oparcia wyłącznie na ich akceptacji, potwierdzeniach, pochwałach, czy pomocy. Chociaż więzi z takimi osobami są dla każdego człowieka bardzo cenne, one zawsze pozostają w pewnym sensie z boku i starają się z nami dostrzegać zawsze najlepsze rozwiązania, pomagają nam zauważyć w naszym życiu nieprzebrane bogactwo darów Bożych, ale to nie wszystko!

Gdy zadbam o to, aby mocno stać na tym >potrójnym fundamencie< wiem, jak te wszystkie dary przyjąć i rozwijać. Ma wtedy silne oparcie pośród każdego rodzaju chaosu.

czwartek, 15 września 2011

BŁOGOSŁAWIENI CISI...

"Kazanie na Górze" Carl H. Bloch
Błogosławieństwa wskazują, jak ma wyglądać życie chrześcijanina, jego sposób myślenia, traktowania innych. Określają kierunek formowania własnego sumienia i osobowości, wytyczają drogę przejścia przez życie z sensem, wskazują właściwe postawy wobec innych ludzi, sposoby postępowania w sytuacjach, które przynosi codzienność.

Wskazują zgodne z Bożym zamiarem rozwiązania trudnych spraw, które stają przed ludźmi jako dylematy moralne.

Pragnieniem Jezusa było, aby ta kluczowa „recepta” na szczęście i pokój serca, którą są Błogosławieństwa była dostępna dla wszystkich, którzy Go słuchają. Wypowiedział je w Kazaniu na Górze do zebranych tłumów. Nie była to potajemnie przekazana informacja zastrzeżona dla wybranych.


Ludzie żyjący w czasach Jezusa otoczeni diametralnie odmienną rzeczywistością, przyzwyczajeni do zupełnie innej kultury, zmagający się z całkiem inną sytuacją społeczno – polityczną, innymi obowiązkami mieli jednak w tym swoim świecie to samo pragnienie. Dotyczyło ono umiejętnego przejścia przez wszystkie zmagania tak, aby doświadczyć wewnętrznego pokoju – było to więc to samo pragnienie, które ogarnia ludzi żyjących w XXI wieku.

Jezus w ośmiu Błogosławieństwach podał aż osiem sposobów na osiągnięcie pokoju serca, pokoju, radości i na czyste sumienie. Jezus bardzo dokładnie określił, jak człowiek ma postępować, aby był Błogosławiony, szczęśliwy.

Każde z tych Błogosławieństw jest bezcenne, nie ma więc w nich nic do powierzchownego potraktowania. Określają wszystkie aspekty życia ludzkiego, kto żyje zgodnie z Błogosławieństwami – przestrzega też całego Dekalogu. Zawierają więc bardzo obszerną naukę, dlatego w tym rozważaniu zatrzymam się tylko nad jednym z nich: 



„Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię”

Zło istniejące na świecie perfekcyjnie kamufluje się we wszelkiego rodzaju chaosie w szeroko pojętym bałaganie dotyczącym różnych sfer życia i relacji, bo przecież tylko w takich warunkach może istnieć i się mnożyć.

W Kazaniu na Górze Jezus powiedział: „Błogosławieni cisi…” O jaka CISZĘ więc chodzi Jezusowi i jaki trud wiąże się z drogą tu wskazaną?

Ludzie cisi – to nie ci, którzy pchają się przez życie „łokciami” rozgłaszając własną chwałę. Ludzie cisi nie nazywają potępiania zła „mową nienawiści” – choć to bardzo dobrze brzmi, a nawet tchnie pozorami wielkości i szlachetności. Wiedzą, jak łatwo rozpoznać prawdziwą nienawiść.

„Ludzie cisi cierpią z powodu kłótni, zazdrości, rywalizacji, które pojawiają się w rodzinach, pośród ludzi sobie bliskich. Nie akceptują biernie przejawów niesprawiedliwości. Są dokładnie przeciwieństwem ludzi obojętnych. Nie odpowiadają przemocą na przemoc na przemoc, nienawiścią na nienawiść.” 

( Jan Paweł II, Przemówienie do młodzieży, Strasburg 8.X.1988)

To bardzo szczegółowa charakterystyka ludzi cichych z Jezusowego Kazania na Górze. Wszelkie zło, destrukcyjne emocje, reagowanie gniewem, oburzeniem, obrazą nie zawsze łączy się ze spektakularnymi awanturniczymi scenami i podniesionym głosem. Zło też potrafi być „ciche” a Nawe przykuwać uwagę wyjątkowo »zrównoważoną« pozą zewnętrzną zyskując tym samym jeszcze większy destrukcyjny wpływ na otoczenie – tak wkraczając w życie stwarza ogromne zagrożenie dla człowieka.

Ale Jezus wyraźnie określił skutki podeptania Jego nauki i skutki przybierania takiego sposobu na życie. Takich ludzi napomina: Biada wam! Nie mówi: „bądźcie ostrożni”; „nie przeginajcie zanadto”; „zostaniecie ukarani za egoistyczne dążenie do realizacji swoich interesów”. Mówi: BIADA WAM! Odejście od drogi wskazanej w Kazaniu na Górze łączy się więc ze straszliwymi skutkami od których ciemiężyciel nie znajdzie drogi ucieczki. To kara, która nie będzie mieć końca.

piątek, 9 września 2011

RAFAEL SANTI - PRZEMIENIENIE



http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/51/Transfiguration_Raphael.jpg




W Bazylice Świętego Piotra, na filarze św. Andrzeja znajduje się słynne dzieło Rafaela Santiego Przemienienie, określane również łacińską nazwą Transfiguratio.

Obraz powstał w latach 1517 -1520 na zamówienie kardynała Giulio de’Medici. Rafael jednak nie dokończył swojego wspaniałego dzieła, gdyż zmarł przedwcześnie w wieku 37 lat w Wielki Piątek 6. IV.1520 r. W trakcie pogrzebu artysty, obraz niesiono w kondukcie żałobnym do Panteonu.

Dzieło Rafaela dokończyli Giulio Romano i Francesco Giovanni Penni. Oryginał o wymiarach 410x279 cm znajduje się w Pinakotece Watykańskiej. W Bazylice świętego Piotra umieszczono kopię obrazu, która jest znacznie większa od oryginału i wykonana w mozaice, nad którą prace trwały osiem lat i zostały ukończone w 1767 r. 


Treścią obrazu jest moment Przemienienia Pańskiego opisany w Ewangelii. (Łk 9, 28-43; Mt 17, 1-9; 14-21 Mk 9, 1-29). Chrystus w śnieżnobiałej szacie unosi się w górę a przez obłoki przebija się oślepiająca jasność. Jezusowi towarzyszą Mojżesz i Eliasz a delikatny podmuch wiatru rozwiewa ich dostojne szaty. Apostołowie; Piotr, Jakub i Jan, których Jezus zabrał ze sobą na Górę Przemienienia wystraszeni leżą na ziemi i zasłaniają twarze wylewającą się z nieba jasnością, nie wiedząc co się dzieje.

U stóp góry pozostałych dziewięciu Apostołów oczekuje powrotu Jezusa, nie widza oni jednak tego co właśnie dzieje się na górze – ani Przemienienia Jezusa, ani towarzyszących Mu osób i swoistych anomalii przyrody. Gesty apostołów wskazują na głębokie zaangażowanie w rozmowę. Otóż stojący po prawej stronie starzec przyprowadza chłopca, szuka Jezusa i chce Go prosić o uwolnienie młodzieńca od złego ducha. Kobieta wskazująca ręką na cierpiącego wstawia się za nim i rozmawia z Apostołami spodziewając się po nich pomocy. Twarze Apostołów wyrażają szczere współczucie, zapewne chcą, aby starzec wraz z nimi czekał na powrót Jezusa.

piątek, 26 sierpnia 2011

SIERPNIOWY PORANEK

Wybrałam się wcześnie na poranny "rozruch" z kijkami do nordic walking. Skończyło się jednak na noszeniu ich pod pachą. Niecodzienna, poranna mgła, malowniczo rozmywająca pejzaż aż się prosiła o utrwalenie na zdjęciach. Zrobiłam je więc... komórką.




środa, 24 sierpnia 2011

DECOUPAGE


Techniką decoupage „zaraziłam się” w sieci. Oglądałam mnóstwo pięknie ozdobionych przedmiotów używanych na co dzień. Udało mi się wreszcie zabrać za to, co miałam zamiar zrobić od dawna. Podobno jak na debiuty w tej technice, nawet w miarę wyszło:) 


MINI KOMODA






 WIESZAK KUCHENNY 


DONICZKA

sobota, 20 sierpnia 2011

WARTOŚĆ INNYCH LUDZI

Ludzie różnymi „miarami” odmierzają wartość innych. Jedni są świadomi nietykalnej wartości i godności drugiego człowieka i doskonale zdają sobie sprawę, że w tym tkwi źródło pewnego rodzaju informacji na temat zdolności do poszanowania ludzi w ogóle.

Drudzy natomiast wartość drugiej osoby utożsamiają z szeroko pojętymi korzyściami płynącymi ze związku z daną osobą.

Dla człowieka wierzącego właściwą postawą jest szacunek dla godności innych. Sposób podejścia do tej godności zawsze świadczy o osobistej wartości człowieka. Jest wielu ludzi, którzy we wszelkich formach zaangażowania za najwyższy priorytet uznają godność innych ludzi i ich dobro. Sposób w jaki postrzegają wartość innych nie pozwala im na wyrokowania, ani oceny, czy ta osoba na to dobro zasługuje, czy nie. Szanują innych i samo to czyni ich wartościowymi. 



Niektórzy jednak wartość człowieka mierzą tylko i wyłącznie według korzyści płynących z danej znajomości. Według nich człowiek, którego nie mogą wykorzystać do realizacji własnych celów, który nie wynosi ich na piedestał po szczeblach kariery, uznania, czy nawet dobrego samopoczucia poprzez nieustanne przyznawanie racji nawet wtedy gdy działają łamiąc wszelkie normy postępowania, dla nich będzie bez wartości.


Zdarza się, że brak możliwości czerpania tego rodzaju korzyści z drugiego człowieka staje się przyczyną poniżania go. Niekiedy można zauważyć sytuacje, w których ktoś wykorzystuje dobro płynące z drugiego i w chwili, gdy uznaje, że nie potrzebuje już niczego więcej, albo gdy dana osoba nie może już przynieść żadnej korzyści również stwierdza jej bezwartościowość i nieużyteczność. Wcześniej oczywiście przywłaszcza sobie otrzymane korzyści w taki sposób jakby sam wszystko zdobył i były one jego odwieczną własnością.

Do takiej sytuacji dochodzi wtedy, gdy człowiek za wszelką cenę dąży do poprawienia poczucia własnej wartości i uważa, że na drodze porównywania z innymi ukazując kogoś jako osobę bez wartości osiągnie swój cel. Jest to jednak błędne, gdyż wartość i godność człowieka nie jest jakąś stałą – przechodnią, którą można z jakiegoś powodu odebrać czy zakwestionować. Sposób postrzegania wartości innych jest wskaźnikiem własnej wartości. Godność człowieka wynika z tego, że jego życie pochodzi od Boga. Człowiek jednak swoimi decyzjami może albo ją szanować, albo uniżać – albo jest jej świadomy, albo nierzadko niszczy ją i nie zdając sobie z tego sprawy na własne życzenie sam się od niej oddala – godząc tak naprawdę - właśnie w samego siebie.

środa, 17 sierpnia 2011

POKORA - »CZAS« NA WIELKOŚĆ







W czasie kiedy dążenie do sukcesu dla samego sukcesu, 


konkurencyjność, sztuka prezentowania własnych walorów i formowanie przekonania o bardzo wysokiej wartości – nie zawsze w oparciu o istniejące zalety i umiejętności, w czasie dążenia do panowania nad innymi i na bycie ponad innych, pokora może wydawać się czymś archaicznym, co gorsza wpychającym człowieka w małość, i nieporadność. W cenie jest dobra autoreklama i postawa zdobywcy, który nierzadko rości sobie prawo do posiadania i nadużywania władzy nawet daleko poza obszarami własnych kompetencji. 

Autor Psalmu 8, pełen zdumienia stawia samemu Bogu pytanie: 



 „Kim jest człowiek, że Ty o nim pamiętasz? 
(…) złożyłeś wszystko pod jego stopy.”

Człowiek jest więc kimś niezwykle ważnym w oczach Bożych. Jest kimś wielkim – gdyż jest stworzony na Jego obraz. Jednak człowiek czasami bardzo chętnie zamienia wielkość, do której ma dążyć na wyniosłość, gdyż jest bardziej efektowna nawet wizualnie. Przekonanie o własnej wartości, dążenie do celu i sięganie po nowe, coraz lepsze możliwości we wszelkich aspektach życia samo w sobie nie jest przecież czymś złym. Więcej – człowiek powinien dążyć coraz wyżej i jest to całkowicie zgodne z Bożym zamiarem.



Ale nie jest możliwe, aby człowiek żył bez pokory. 
Nie będzie to nigdy życie pełnią człowieczeństwa.


Człowiek pokorny nie będzie orzekał o czyjejś wartości, oceniał ani traktował nikogo z pozycji wyższości. Do tych postaw może prowadzić jedynie lęk, który z reguły wynika z poczucia niższej wartości, albo z przekonania o zagrożeniu ze strony innych, którym coś udaje się lepiej. Tymczasem każdy ma swoja drogę życia. Postawa nacechowana tego rodzaju lękiem ma swoje początki właśnie toksycznych źródłach pychy, a ta nigdy nie jest wyborem świadomym i odpowiedzialnym.


Prawdziwa pokora nie nakazuje też człowiekowi pomniejszania swoich wartości ani nie wymaga zgody na uniżanie przez innych. Człowiek ze spuszczoną głową, godzący się na wszystko, czego wymagają inni nawet jeśli to wpływa na jego szkodę, nie ma nic wspólnego z prawdziwą pokorą . Człowiek pokorny to nie taki, który milczy i twierdzi, że „da sobie radę, bo „ma nadzieję w Bogu, bo Pan jest wielki” Taką postawę trzeba byłoby nazwać obłudą, gdyż wiadomo, że akceptacja takiego stanu rzeczy jak poniżanie przez innych zdecydowanie odbiega od natury człowieka. Oczywiście człowiek pokorny zawsze ma nadzieję w Bogu, ale nie ujmuje tej decyzji i postawy zaufania Wszechmocnemu jako narzędzia rekompensaty na płaszczyźnie duchowej za swoje duchowe i intelektualne lenistwo, gdzie Bóg ma niejako „nadrobić” coś za człowieka i z tytułu tego zaufania wynieść go ponad innych. To dopiero niebezpieczny rodzaj pychy i zazwyczaj szczelnie skrywany pod zasłoną krystalicznej pobożności, całkowite zniekształcenie relacji z Bogiem. Zaufanie Bogu jest autentyczne, jeśli zostaje poparte konkretnym postępowaniem i decyzjami. 
  
Pokora nigdy nie popycha człowieka do szukania odpowiedzi na pytanie: „Kto jest najważniejszy?” itp. gdy przychodzi do rozstrzygających kwestii w relacjach z innymi ludźmi. W pokorze nie ma miejsca na porównywanie, ani na umniejszanie innych poprzez podważanie ich umiejętności, kompetencji czy wręcz zaprzeczanie autentyczności ich pozytywnych cech czy osiągnięć. Pokora nie posuwa się do tupetu w walce o uznanie w społeczeństwie – za wszelką cenę, czyli za cenę niszczenia innych. Akceptuje innych ludzi, ich drogę życia – gdyż nie skupia się na wyszukiwaniu grzechów w innych, ani na krytykanctwie ale motywuje człowieka do doskonalenia samego siebie we wszelkich aspektach osoby. Wtedy nie ma miejsca na tuszowanie własnych braków i niedoskonałości ani na wymaganie od innych małości i podporządkowania tej opinii. Pokora nigdy nie odłącza się od prawdy i nie wymaga od innych akceptowania zafałszowanego nieistniejącymi cnotami i walorami obrazu konkretnego człowieka. Dąży do ukazania rzeczywistości zgodnie z prawdą. Pokora nie jest cechą zdobytą raz na zawsze. Jest dynamicznym wskaźnikiem umiejętności uczciwego życia wśród innych. Może się też doskonale sprawdzić jako wskaźnik prawdziwej własnej wartości, gdyż doskonale sprzyja poznaniu samego siebie. Pomaga »promować się« w prawdzie – a to daje człowiekowi niezwykle budującą świadomość, tego że jego wysoka wartość nie jest reklamowym blefem. Nawet więcej, pozwala na stały i regularny proces dążenia coraz wyżej – bez lęku, bez nerwów, że kłamstwo zostanie odkryte, bez fałszywej skromności. 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...