poniedziałek, 27 stycznia 2014

Malowane anioły



Naoglądałam się pięknych malowanych i dekupażowanych aniołów na waszych blogach, latem na jarmarku, a w czasie wakacyjnych podróży w przeróżnych uroczych miejscach wypełnionych małymi dziełami sztuki i rękodziełem. Pamiętam, jak bardzo zachwyciły mnie postacie anielskie malowane na deskach, które oglądałam będąc w małej kameralnej galerii w Kazimierzu Dolnym. Uciekając przed obfitym deszczem, a raczej nagłą i niespodziewaną pompą, która raptem poleciała z nieba, wbiegłam do niezwykłej galerii i oto znalazłam się pośród niezliczonych „zastępów” anielskich wymalowanych na małych i dużych deskach, na płótnach, szkatułkach, wazonach i pamięcią już nie sięgam na czym jeszcze. Aniołowie są wszędzie, gdzie tylko pojawia się rękodzieło, czy pamiątki. Są kolorowe, pastelowe, białe, pstrokate, wesołe albo poważne i zamyślone, rozmodlone albo figlarne. W stylu bywają super nowoczesne, niemal skłaniające się ku jakimś formom futuryzmu, inne nawiązują do tych, które w średniowieczu wyszły spod pędzla Giotto. Moda malowanych postaci anielskich też stanowi szerokie pole manewru, jeśli chodzi o podkreślenie ich różnorodności : jedne mają dostojne, błyszczące i fantazyjne suknie, inne proste tuniki, a jeszcze inne najzwyczajniej przyodziano w dżinsy. Anioły są  z pewnością najpiękniejszym tematem do wymalowania a zarazem też najwdzięczniejszym  dla każdego, kto odkrywa w sobie choćby najmniejsze zakusy do sięgania po farby i pędzel. 



Mnie też trudno było wybronić się przed inspiracją, czego zresztą wcale nie usiłowałam robić. Zaopatrzyłam się w deski i zabrałam się za swój pierwszy tego rodzaju malarski wyczyn. Swoje anioły namalowałam farbami akrylowymi na deskach wcześniej wybejcowanych. Motywy ozdobiłam złotą konturówką, suknie przyozdobiłam kwiatami lawendy wyciętymi z serwetek a całość zostanie jeszcze zabezpieczona lakierem. Malując anioła w zielonej sukni chciałam, aby przede wszystkim jak najwyraźniej nawiązywał do wiosny. Jest dość wysoki, długość deski wynosi 48 centymetrów, przy szerokości zaledwie 10 cm. Drugiego anioła namalowałam na małej deszczułce 10x20 centymetrów. Anioł w białej sukni  przypomina nieco malowidła ze starożytnego Egiptu, ale czyż starożytnej sztuce można zarzucić brak elegancji?

niedziela, 26 stycznia 2014

Oblodzone molo




Nadeszła zima z tęgim mrozem a mnie dopadł czas zwolnionych obrotów z natchnieniem na siedzenie w wygodnym fotelu z kubkiem gorącej herbatki. Jednym słowem coś na kształt  totalnego lenistwa,  a żeby nie brzmiało prozaicznie, można to też nazwać  deficytem motywacji do działania. Rano zabrałam się co prawda za malowanie aniołów na deskach, ale czas mijał błyskawicznie i  trzeba było odstawić  farby i wyłaniające się na deskach postacie anielskie na rzecz wszelakich ceremonii obiadowych. Myślę, że aniołkami skromnie się pochwalę w ciągu tygodnia, kiedy już będą całkiem gotowe. A dzisiaj znowu mam kilka zdjęć z zimowymi widoczkami z plaży. Tym razem poszłam obejrzeć oblodzone molo. Mróz szczypał potwornie, nawet trzymanie aparatu bez rękawiczek już po krótkiej chwili okazało się strasznie trudne i nieprzyjemne. No, ale schwytałam obiektywem co nieco a wiatr cały czas smagał bezlitośnie. W rezultacie wróciłam z tak intensywnymi czerwonymi plackami na twarzy, jakich na pewno nie przystałoby wypędzlować różem do policzków w ramach makijażu, no chyba, że karnawałowego.


 


Więcej zdjęć znajduje się w albumie pt: "Zima"

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...