Dopadł mnie - na pewno – najzwyklejszy w świecie brak czasu. Jest zupełnie tak, jakby wszystkie istniejące jednostki czasu uległy nagłemu skurczeniu:). Wszystko, na co mi właśnie teraz tegoż czasu brakuje czeka sobie na sprzyjające okoliczności. Na szczęście coś tam mi idzie do przodu. Ostatnio udało mi się ozdobić szufladki z przeznaczeniem na drobiazgi do łazienki. To ta sama mini komódka, którą ozdabiałam rok temu, jako jeden z moich pierwszych wytworów. Szufladki od nowa pomalowałam i zdekupażowałam. Zamalowałam białą farbą wzory z niebieskimi kwiatami i oczywiście wszystko zrobiłam od początku. Maki pasują zdecydowanie lepiej i bez dwóch zdań jest bardziej kolorowo. A skoro już rozłożyłam się z pracą przy szufladkach to przy okazji polakierowałam też osłonkę do kwiatów.
Wczoraj, zamiast napisać przynajmniej jeden post, wyrwałam z końcówki dnia godzinkę (też z pewnością skurczoną) i poszłam pochodzić z kijkami. Wyszło mi to na dobre, bo porządnie doładowałam energię:) A trzeba było. Hmm… czeka tyle wyzwań. Małych i dużych. Jedne mogą sobie leżeć i leżeć… a innych za nic w świecie nie można położyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za pozostawione komentarze.