środa, 13 stycznia 2021

Nowa przygoda z morsowaniem

 Dnia 13 grudnia, cztery dni po moich 50 urodzinach zdecydowałam się na morsowanie. W zasadzie było to moje urodzinowe marzenie. Już od kilku lat myślałam o tym morsowaniu, ale by zacząć brakowało okoliczności. I tak oto pewnego dnia spotkałam na przystanku koleżankę, a którą chodziłam przed laty na piesze pielgrzymki, poznałam ją, gdyż miała zsuniętą maseczkę. Zosia ma 75 lat i już od 14 lat morsuje. O morsowaniu powiedziała od razu, zaraz wzięłam jej numer telefonu i tak oto odświeżyłam starą dobrą znajomość i umówiłam się na morsowanie.


Pierwszy raz był cudowny, fakt, że na 10 minutowej rozgrzewce dostałam nieco zadyszki, bo kondycja już nie ta co była, to sygnał że trzeba będzie nad nią popracować. Powiedzieli mi jako pierwszakowi, że mam wejść, zanurzyć się po szyję, posiedzieć trochę, wyjść, przebiec się za ludźmi 50, 60 metrów po plaży i wejść drugi raz, kiedy mi już będzie całkiem dobrze. Trochę byłam zestresowana i przypływ adrenalinki się poczuło, bałam się, że lodowatość mnie cofnie i wejdę tylko po kolana. Kiedy jedna zaczęłam wchodzić do wody, wydała mi się ona ciepłą i już na początku wiedziałam, że się zanurzę. Zanurzyłam się, przebiegłam po plaży i weszłam drugi raz było super, czułam ciepło rozlewające się po całym ciele od serca.

Potem chodziłam już co niedzielę na morsowanie a ostatnio byłam też nawet w sobotę, bo wtedy też można.  W soboty jest bardziej kameralnie, grupa 12 osobowa, a w niedzielę przychodzi 40-60 morsów.

Wiele jest grup morsów w Trójmieście, ja zapisałam się najbliżej, do Klubu Morsów do Sopotu, bo mam tam tylko2,5 kilometra i jakby się uprzeć można iść na piechotę, ale jeździ autobus.

Byłam pytana o przygotowania, ale ja żadnych takich nie czyniłam poza zakupami w sklepie sportowym, gdzie zaopatrzyłam się w buto-skarpetki z pianki i w piankowe rękawiczki.

Mówią że to dobre dla zdrowia, że to hartuje organizm, ale jak dla mnie morsowanie przede wszystkim dostarcza wiele radości.


Ostatnio jak się kąpiemy woda ma przeważnie 3 stopnie, a powietrze od 0 do 2 stopni. Przy mrozie się jeszcze nie kąpałam, ale Zosia zapewnia, że to najlepsze, sprawdziła to w Finlandii kąpiąc się przy -20 stopniach, bo Klub Morsów organizuje normalnie różne zloty i wycieczki, zahamowane teraz przez pandemię. W sobotę i w niedzielę znów idę morsować. Każdego kto może i ma takie możliwości serdecznie zachęcam do morsowania, czuje się chłód, ale nie marznie się, tylko przybywa endorfin.

Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie

zadowolona Ewelina

8 komentarzy:

  1. Jestem pełna podziwu. Kąpiele w lodowatej wodzie, to dla mnie sport ekstremalny. Raczej nie skuszę się! Chociaż?
    Prawdopodobnie jest to doskonała forma krioterapii ogólnoustrojowej.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie czy się nie skusisz. Jak mówią: nigdy nie mów nigdy.

      Usuń
  2. Gratuluję odwagi, może faktycznie nie jest tak źle jak się myśli. Coraz więcej osób się decyduje na zimne kąpiele i nie słyszałem, by ktoś się skarżył. Opór jest tylko w sferze mentalnej, czasem trudno ją jednak przezwyciężyć. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grunt to myśleć pozytywnie. Morsowanie jest bardzo pozytywne.

      Usuń
  3. Podziwiam! Słyszałam, że morsowanie jest świetne, ale jakoś nie mogę się przemóc :D Ja jestem takim zmarźlakiem, że mi nawet w zimówce jest zimno :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też kocham ciepełko, ale to wchodzenie do zimnej wody jest bardzo orzeźwiające.

      Usuń
  4. Zimno hartuje, morsowanie jest świetne do tego celu i naprawdę dodaje animuszu. Nie próbowałam, myślałam o tym, podobnie odbieram inne rozrywki zimowe, praktycznie cały czas jestem aktywna poza domem i to mi dodaje mnóstwo witalności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem bardzo zadowolona z tego, że zaczęłam morsowac dodaje mi to energii. Trzeba być aktywnym.

      Usuń

Bardzo dziękuję za pozostawione komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...