wtorek, 13 marca 2012

WIOSNA!

Nareszcie czuje wiosnę! Mogę zdecydowanie powiedzieć, że nie tylko w rześkim pachnącym świeżością powietrzu. Wiosnę widać już w coraz bardziej intensywnym błękicie nieba w pogodne dni. W słoneczne poranki coraz częściej słyszę śpiew ptaków, które jak soliści w operze ćwiczą swoje gardełka i po swojemu przymierzają się do porannych letnich koncertów. Wiosna powoli odsłania i zamyka kolejne dni coraz bardziej kolorowymi wschodami i zachodami słońca. Pomarańczowy świt rozprasza szarości coraz mniej mroźnych, albo już całkiem pogodnych nocy. Wieczorami patrzę na pogrążone jeszcze w zimowym śnie drzewa, które na tle różowo – fioletowych obłoczków eksponują dumnie swoje potężne konary i gałęzie tu i tam porośnięte jemiołą. Niedługo wszystkie drzewa obudzą swoje pąki i eksplodują świeżą soczystą zielenią. 


Oczywiście wiosenne porządki, zakupy, sianie nasion kwiatów i ziół to obowiązkowe dla mnie wiosenne „obrzędy”. To też jak najbardziej istotne zwiastuny wiosny i do tego jeszcze bez wątpienia przynoszą dużą radość. Pąki na gałązkach wierzby wstawionych do wazonu wypuszczają powoli i radośnie swoje listki. Czerwone i żółte tulipany ocieplają swoimi intensywnymi barwami cały pokój. Jeszcze kilka dni i będą wschodziły posiane w doniczkach nasionka kwiatów i ziół; bazylii, rozmarynu i lawendy.

Lubię wiosenne porządki w domu, zawsze znajdą się rzeczy, których trzeba się pozbyć, poukładać na nowo – czasami w zupełnie innych miejscach, wyrzucić, albo oddać tam, gdzie mogą się przydać , naprawić albo odświeżyć i oczywiście – to lubię najbardziej: dokupić. No tak, przecież wydaje się, że wszystko jest porządkowane na bieżąco, ale te generalne wiosenne porządki z utartego starego ładu potrafią nawet nie wiadomo jakim cudem wydobyć przynajmniej worek śmieci… Szkoda byłoby uznać, że jest się do nich bezgranicznie przywiązanym… Lubię robić NOWY porządek. W doprowadzanym do ładu mieszkaniu mogę sobie zupełnie inaczej oddychać nowym i świeżym porządkiem, codziennie lepiej i jeszcze bardziej poczuć wiosnę!

Dobrze, że akurat na wiosnę przypada czas Wielkiego Postu. To spojrzenie pozwala na ogromne wzbogacenie duszy i umysłu. Wiosna jest dla mnie bardzo cennym czasem w ciągu całego roku, dla ciała i duszy.

Wiosna zawsze sprzyja też porządkowaniu – nazwę to ogólnie – duszy. Na nowo uporządkowany rytm dnia: wyrzucenie „śmieci” z kalendarza zajmujących niepotrzebnie czas, nowy przynajmniej w jakiejś części sposób na organizowanie każdego dnia, pozbycie się niewiadomo kiedy utartych zimowych, czy starych przyzwyczajeń i „rytuałów”, które nie służą już tak dobrze jak kiedyś - rewelacyjnie odnawia spojrzenie na codzienność. Wiosna sprzyja też trosce o ciało – choćby ze względu na zmianę w menu – jak w moim przypadku – choć wcale nie myślę o żadnej diecie, co więcej nawet nie lubię samego słowa „dieta”. Zupełnie jak pogoda, ta moja codzienność wyłania się z zimowej utartej szarości ku świeżym korzystnym zmianom. Wszystko to, co sprzyjało wcześniej wyznaczonym celom, teraz może okazać się dezorganizujące, albo przynajmniej zbędne. Wiosną wyjątkowo lubię ciszę, która potrzebna jest właśnie do tych wewnętrznych porządków. Wtedy łatwiej poczuć wiosnę i świeży powiew w duszy.


Wiosną jest przede wszystkim 
CZAS NA RZECZY NOWE 
również w tym co dotyczy duszy i ciała. 

sobota, 11 lutego 2012

ŚWIĘTY WALENTY I WALENTYNKI

Święty Walenty jest patronem zakochanych, ale też tych, którzy szczerze życzą miłości innym i wszystkich, którzy potrafią spojrzeć na bliźniego z miłością. Jest więc patronem wszelkich rodzajów i przejawów miłości: amore, agape, caritas. 

Dzień Świętego Walentego to święto każdej miłości. 
Miłość była i jest niewyczerpanym tematem wielu dzieł sztuki: malarstwa, rzeźby, grafiki, literatury, poezji . O miłości opowiada całe mnóstwo filmów, artyści napisali o niej niezliczoną ilość piosenek. 


 Miłość jest najważniejszym celem życia człowieka, ale też darem i drogą. Chrześcijaństwo stawia miłość najwyżej ze wszystkich wartości. W przykazaniu miłości Boga, ludzi i samego siebie nakazuje patrzeć na ludzi wyłącznie przez pryzmat miłości.

Święty Walenty z pewnością był postacią wyjątkową a spośród świętych męczenników starożytności był w gronie otaczanych szczególną czcią. Był biskupem w miejscowości Terni pod Rzymem a w czasie prześladowań chrześcijan wszczętych przez cesarza Klaudiusza II Gota został sprowadzony do Wiecznego Miasta w 269 r. by ponieść męczeńską śmierć. Święty Walenty odmówił odstępstwa od wiary, oskarżono go więc o zapalczywość i wrogość wobec religii obowiązującej w cesarstwie. Co więcej, udowodniono mu łamanie zakazu cesarskiego, który zabraniał wojownikom małżeństwa. Według tyrana żołnierze pozostający w stanie wolnym mieli skuteczniej i z całkowitym oddaniem służyć w armii. Św. Walenty natomiast pobłogosławił licznym wojownikom na nowej drodze życia. Z rozkazu prefekta Placidusa został ścięty i pochowany na cmentarzu przy via Flaminia. Uczniowie św. Walentego zabrali jego ciało z Rzymu do Terni – miasta, któremu św. Walenty przyniósł Dobrą Nowinę. Natomiast żołnierze jako pierwsi mieli świętować dzień śmierci św. Walentego z wdzięczności za usankcjonowanie ich miłości. 


Prawie od razu po wydaniu Edyktu Mediolańskiego w 313r.– papież Juliusz I zadecydował o wybudowaniu bazyliki nad grobem świętego. Od chwili męczeńskiej śmierci św. Walentego chrześcijanie ufnie prosili Go o wstawiennictwo, powierzając rozwikłanie swoich spraw, a kult świętego bardzo szybko stał się powszechny na wszystkich obszarach Europy i świata. Bazyliką w Terni, która była wielokrotnie niszczona i rozbudowywana opiekują się Benedyktyni. 

Bazylika Św. Walentego w Terni


Do Terni przyjeżdżają zakochane pary aby modlić się przed grobem świętego prosząc o ślub w najbliższym roku. 

Śladu św. Walentego nie mogłoby zabraknąć też w Rzymie. W okolicach Forum Boarium, w sąsiedztwie świątyni Herkulesa i monumentalnego Łuku Janusa wznosi się świątynia chrześcijańska – Santa Maria in Cosmedin. Kościół co prawda słynie z Ust Prawdy - okrągłej kamiennej płaskorzeźby będącej częścią dawnej fontanny. 


Kosmedion – w języku greckim oznacza – piękny - i rzeczywiście kościół jest piękny zewnątrz i w środku. Możemy podziwiać wyjątkowe, niepowtarzalne bogactwo walorów – choćby samej kolorowej kamiennej posadzki i antyczne kolumny. Dominuje tu poczucie otoczenia monumentalnym i jednocześnie skromnym pięknem – to nie często spotykany fenomen zrównoważenia stylów i form. Jednak sam kościół kryje jeszcze inną tajemnicę. Pod świątynią znajduje się krypta w której przechowywano szczątki świętych męczenników wydobywane z wielu katakumb i cmentarzy, aby je ocalić i zachować w okolicznościach ataków najeźdźców z różnych stron – nierozłącznych z rabowaniem relikwii. W krypcie znalazła się też czaszka św. Walentego, która jest wystawiana na widok publiczny w bocznej kaplicy, właśnie w dniu świętego patrona – 14 lutego.

Ikonografia przedstawia św. Walentego w stroju biskupa, najczęściej uzdrawiającego chłopca z padaczki, albo też udzielającego chrztu Lucylli, która – według legendy, urodziła się niewidoma i odzyskała wzrok dzięki św. Walentemu. 


Mówi się, że zakochanie to choroba. Poniekąd jest w tym jakaś życiowa mądrość. Zakochany cierpi na zaburzenia apetytu, gorączkuje, miewa kłopoty ze snem, jest rozkojarzony, skłonny do robienia rzeczy irracjonalnych. Z drugiej strony emfatycznie odbiera cały otaczający świat a szałowe uniesienia przenoszą go ponad siódme niebo.


 A to przecież objawy charakterystyczne dla całego pakietu chorób nerwowych. Nikt jednak nie wzywa pogotowia do takiego "chorego", bo i tak najskuteczniejszym "kardiochirurgiem" może być tylko ta jedyna osoba. Święty Walenty doskonale sobie z tym radzi -  i to naprawdę bardzo skutecznie.

niedziela, 5 lutego 2012

Z WYSTAWY W MUZEUM

Niedawno na wystawie czasowej w Muzeum Narodowym w Gdańsku miłośnicy malarstwa mogli oglądać wśród dzieł Tycjana i Veronese również obraz Antonello da Messina „Ukrzyżowanie”.

Na pierwszym planie tego niewielkich rozmiarów dzieła, została przedstawiona scena ukrzyżowania -  w sposób poniekąd niespotykany. Została wzbogacona o  pejzaż w tle, będący nawiązaniem do Jerozolimy, odpowiednie, naturalne ustawienie postaci i starannie dokonany wybór detali, które się tu pojawiają pozwala na wyczerpującą interpretację treści. Dzieło zawiera wszystkie najważniejsze szczegóły ewangelicznego opisu tego wydarzenia.

Najprostsza kontemplacja obrazu prowadzi do spostrzeżenia subtelnie wprowadzonej dynamiki zarówno całej sceny jak i pojedynczych postaci. W tle wyłaniają się dalsze poziome plany; widok Messyny, Cieśniny Messyńskiej i gór. 




Postać ukrzyżowanego Chrystusa prawie w całości została przedstawiona na niebiesko – szarym tle nieba, tylko stopy pozostają na wysokości wyłaniającej się w tle góry. Perspektywiczne przedstawienie krajobrazu było nowatorską metodą w dobie włoskiego renesansu, w pewnym sensie wzbogacającą pierwszy plan o tło, które mogło zawierać treści, pozwalające często na szerszą interpretację przedstawianej sceny. Artysta również i tu przedstawił mnóstwo misternych szczegółów jak np. malutkie ludzkie postacie podążające drogą, zwierzęta, ludzi rozmawiających przy murach masywnej budowli – zwyczajnie toczące się codzienne życie .

Postaciom dwóch ukrzyżowanych z Chrystusem łotrów wyznaczono najmniej miejsca spośród wszystkich przedstawionych osób w tej scenie.

Niewiasty opłakujące Chrystusa są ubrane w gotyckie pofałdowane, miękkie szaty. Przedstawienie tego rodzaju detali, charakterystyczne dla malarstwa flamandzkiego pozwoliło na podkreślenie dużej roli światła które niejako dynamizuje stojące pod krzyżem postacie. Na ziemi u stóp krzyża czaszka, kości i korona (?) mogą być punktem wyjścia do rozszerzenia interpretacji treści.

Obraz Antonello da Messina w którym artysta połączył dwa style, dwie szkoły malarstwa: flamandzką i włoską jest jednym z kilku dzieł tego malarza, w których podejmuje tematykę ukrzyżowania.

sobota, 28 stycznia 2012

MRÓZ!

W zimie zdecydowana większość ludzi dotkliwie odczuwa brak słońca, wydaje mi się, że w tym roku słoneczko pokazuje się wyjątkowo rzadko. Natura wyłącza nam zimową porą na szereg dni ten najważniejszy dystrybutor ładujący energię. Jesteśmy w dużym stopniu „uzależnieni” od słońca – uspokaja nas, nadaje wszystkiemu wokół ciepłych intensywnych barw, rozpraszając szarości. Już starożytni medycy zalecali melancholikom „przeniesienie się do krainy słońca”. Od starożytności już jednak daleko, można więc ten brak po części zrekompensować sobie jakimś „słonecznym” filmem… 
 

Dzisiaj rano słoneczko oblane pomarańczowymi kolorami wyjrzało nieśmiało około ósmej zza horyzontu i nie zrezygnowało z wędrówki po niebie do końca dnia. 


Dzisiejszy wschód słońca


Jak często mi się w sobotnie poranki zdarza, dzisiaj też maszerowałam z kijkami nordic walking po lesie. Ktoś już zapytał mnie podczas takiego sportowego spaceru, czy przypadkiem nie gwizdnęli mi nart, ale dzisiaj przy 10 stopniach mrozu chyba dobrze, że ich nie używam zdecydowanie nie podziałały by rozgrzewająco… Nie wytrzymałam długo w lesie, ciężko było na mrozie, ale najważniejsze, że znów zaświecił na niebie żółty punkcik, który wspaniale zaprezentował się na białym tle krajobrazu. Zdumiewające, jak wschodzące słońce swoim delikatnym blaskiem od razu podładowało energią wszystkich dookoła! 


Wdzięczność za piękno przyrody, czerpanie z niej radości i energii – to bardzo ważne w życiu zagadnienie – powiedziałabym, że nawet jedno z priorytetowych. 


Zima - bardzo wczesnym rankiem

środa, 25 stycznia 2012

NAWRÓCENIE ŚW. PAWŁA

W XXI wieku jesteśmy bardzo dobrze świadomi kryzysu wiary i modlitwy. Dominuje przekonanie, że nasze czasy nie sprzyjają nawróceniu – nie jest ono uznane powszechnie w świecie za decyzję potrzebną, modną czy korzystną. Chętnie podziwiamy odległe „pachnące świętością” epoki, jako kolorową przeszłość bogatą w heroiczne dokonania świętych i fascynujące, niewytłumaczalne naukowo fakty – cuda dokonane w życiu świętych.

Rzeczywistość naszej epoki ukształtowała w nas całkowicie odmienną, niż przed wiekami mentalność. Z jednej strony nie ma w tym nic dziwnego; rozwój, technika, postęp we wszystkich dziedzinach – ta rzeczywistość „zewnętrzna” jest jak najbardziej dla nas korzystna. Jednak co dzieje się w sferze duchowej?

Niezliczone informacje, szybkie tempo życia - terminy itp. wkomponowały nas bez pytania o zgodę w wielki mechanizm świata, stwarzając potężne i realne zagrożenie zatarcia się indywidualności każdego człowieka. Oczywiście – żadnemu mechanizmowi nie potrzeba refleksji, zanurzenia się w siebie i przyjrzenia się temu, co stanowi o jego indywidualności. Cząstka mechanizmu ma tylko spełniać swoje zadanie według zamierzonych ustawień, korzystnych dla całości, i nie ma zamiaru nawet pytać o to w jakim mechanizmie MA UDZIAŁ.

Gdy człowiek zaczyna funkcjonować w taki sposób zawęża przestrzeń własnego myślenia a w dokonywaniu wyborów – również tych dotyczących formowania i chronienia własnego sumienia i osobowości – często kieruje się wpływami zewnętrznymi – wbrew wolnej woli. Nikt nie może jako osoba funkcjonować w oparciu o myślenie i decydowanie zbiorowe – dlatego też pojawia się kryzys świadomości indywidualności – w różnym stopniu, kryzys wiary, modlitwy i dialogu.

W swojej homilii w czasie Świąt Bożego Narodzenia Ojciec Święty Benedykt XVI powiedział: „Musimy zejść z konia naszego oświeconego rozumu”. Nawiązanie do wydarzenia nawrócenia św. Pawła Apostoła jest tu oczywiste – to również bardzo konkretne wezwanie do nawrócenia. 



 




Wydarzenie opisane w Dziejach Apostolskich jest jednocześnie „wstępem” do świadectwa o nawróceniu w którym to Apostoł wytrwał aż do końca oddając swoje życie za Chrystusa i za wiarę. Chwila nawrócenia św. Pawła to najbardziej znane i spektakularne spośród wszystkich nawróceń opisanych w Biblii.



 



„Musimy zejść z konia naszego oświeconego rozumu”. To zdanie jest bardzo precyzyjnie dopasowane do specyfiki czasów, w których żyjemy. W tym wezwaniu do nawrócenia odnajduję kilka myśli.

Po pierwsze – Zatrzymaj się! Żadnemu człowiekowi nie sprzyja „galopowanie” przez obowiązki, sytuacje, sukcesy, porażki, relacje – jednym słowem przez życie. Pędzi od jednych obowiązków do następnych. Umyka spokój, przygasa poczucie bezpieczeństwa. Wcale jednak nie chodzi o to, aby obowiązki zaniedbywać. Potrzebujemy życia w zgodzie z samym sobą. Tylko człowiek rozróżniający pełnię życia od „napędzania się” aktywnością będzie człowiekiem spokojnym. Nie oznacza to, że troski znikną a ilość obowiązków się zmniejszy. Kto „galopuje” przez życie, nie robi nic wartościowego, ani godnego uwagi. Bardzo skutecznie natomiast zwraca na siebie uwagę tworząc zamieszanie i chaos wokół swoich licznych spraw, których połowę zredukowałaby właściwa hierarchia wartości. W rezultacie więc i tak z tej aktywności nic nie wynika. Aby zaistniała szansa na poczucie „stabilnego gruntu” własnej osoby potrzeba „zejść”, aby zyskać „kontakt z ziemią”, gdzie świadomie można stawiać krok po kroku, a co najważniejsze odciąć się od szarpania potrzebami, emocjami, racjami i wpływami.

Po drugie. Zobacz czym się kierujesz. Ojciec Święty użył słów „koń oświeconego rozumu”. Nawet „oświecony rozum” – stanowi zagrożenie dla człowieka wtedy, gdy wykorzystuje go do dążenia w niewłaściwym kierunku. Przerażenie ogarnia na samą myśl; dokąd może zabrnąć człowiek „galopujący” przez życie – na przykład: na „koniu nie oświeconego rozumu”? Nie daj Boże, jeśli jeszcze po drodze wywija lassem… i pociąga za sobą innych. A może wcale nie wszyscy pędzą na „koniu oświeconego rozumu” tylko jeszcze na jakimś innym: pazerności, egoizmu, krytykanctwa, zazdrości, lenistwa czy krzywdy innego człowieka?

Papież Benedykt XVI podsuwa nam cenną myśl, wskazówkę na drodze do nawrócenia. W tym zdaniu odczytuję zachętę, aby nazwać cele i sposoby ich osiągania, do czego i w jaki sposób używamy rozumu, daru Bożego w który Bóg wyposażył tylko jedno stworzenie – Człowieka, którego zaprosił do udziału w życiu wiecznym.

niedziela, 22 stycznia 2012

ASYŻ - MALOWNICZE MIASTO ŚW. FRANCISZKA

Pobyt w Asyżu pozostaje w pamięci na zawsze, nawet jeśli przyjeżdża się tutaj tylko na chwilę. Z wizyty w tym wyjątkowym pod wieloma względami mieście każdy pielgrzym i turysta zabiera ze sobą niezatarte wspomnienia. Chwile spędzone w Asyżu pozostają w pamięci na zawsze, miasto przyciąga z taką siłą, że nie można jej się oprzeć, można natomiast doświadczyć nieodpartego pragnienienia powrotu. Pielgrzymi przeżywają tu ciągle od nowa historię życia św. Franciszka, które było wypełnione wiernością Słowu Bożemu.

Trasa do Asyżu wiodąca przez malownicze góry - Apeniny Umbryjsko – Marchijskie, budzące się rankiem pośród puchowej mgły sprzyja przygotowaniu na spotkanie z duchowym bogactwem miasta św. Franciszka. Klimat refleksji, zachwyt pięknem przyrody doskonale wycisza, pozwalając na skupienie przed prawdziwą ucztą dla ducha i umysłu.

Zachwyca wreszcie wyłaniająca się powoli panorama miasta od południa i od zachodu, skąd biegną do Asyżu główne drogi. Widok średniowiecznego Asyżu z potężną Bazyliką św. Franciszka zawieszoną na samej krawędzi skały, oświetloną pomarańczowym blaskiem słońca potrafi obudzić nieodpartą ochotę na to, aby przesiąść się do wehikułu czasu, jeśli tylko nadarzyłaby się taka możliwość.

Miejsce, na którym wznosi się bazylika było nazywane Piekielnym Szczytem, gdyż wykonywano tu wyroki śmierci. Piekielny Szczyt zamienił się jednak w Rajskie Wzgórze, gdzie od wieków spoczywają doczesne szczątki św. Franciszka. 
Zostawię jednak wszelkie informacje turystyczne. 


Dla mnie pobyt w Asyżu wiąże się z wieloma aspektami darów duchowego bogactwa. Historia miasta, budowli, życia świętych; piękno architektury, dzieł sztuki i klimat – jak się wydaje – niezmienionego od wieków Asyżu ułatwiają drogę prowadzącą do spotkania z tym, co niesie z sobą przesłanie życia św. Franciszka a także innych świętych ziemi umbryjskiej.

Już bardzo dawno zrobiłam prezentację multimedialną o życiu św. Franciszka. Giotto malując freski ze scenami z życia świętego utrwalił tylko niektóre z nich – najważniejsze. Nie ma jednak lepszego streszczenia życia św. Franciszka niż malowidła Giotto di Bondone z Bazyliki Górnej.

ASYŻ - MALOWNICZE MIASTO ŚW. FRANCISZKA

Pobyt w Asyżu pozostaje w pamięci na zawsze, nawet jeśli przyjeżdża się tutaj tylko na chwilę. Z wizyty w tym wyjątkowym pod wieloma względami mieście każdy pielgrzym i turysta zabiera ze sobą niezatarte wspomnienia. Chwile spędzone w Asyżu pozostają w pamięci na zawsze, miasto przyciąga z taką siłą, że nie można jej się oprzeć, można natomiast doświadczyć nieodpartego pragnienienia powrotu. Pielgrzymi przeżywają tu ciągle od nowa historię życia św. Franciszka, które było wypełnione wiernością Słowu Bożemu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...