niedziela, 7 października 2012
piątek, 5 października 2012
WYPRAWA DO OPACTWA BENEDYKTYNÓW W TYŃCU
Przy okazji letniego pobytu w Krakowie w żadnym razie nie mogłam pominąć wyjazdu do Opactwa Benedyktynów w niedalekim Tyńcu. Decyzja zapadła spontanicznie, pośród wielkiego entuzjazmu i z przekonaniem, że to najlepszy wybór w upalne letnie południe. Pojechałyśmy tam autobusem z centrum miasta. Przeszłyśmy przez wioskę a zbliżając się do Opactwa mijałyśmy wysoki mur klasztorny, za którym z pewnością skrywa się od wieków ogród klasztorny, gdyż reguła benedyktyńska nakazywała mnichom utrzymywanie się pracy własnych rąk.
wtorek, 2 października 2012
Wyniki leśnych spacerów
W ostatni ciepły weekend wybrałam się do pobliskiego lasu – najpierw wczesnym rankiem na chodzenie z kijkami a później na rower. Na drzewkach czarnego bzu ciągle jeszcze wisiały duże baldachy ciemnych jagód. Szkoda byłoby nie zaczerpnąć z darów przyrody, do nich też trzeba podchodzić praktycznie. Nazbierałam dwie reklamówki owoców czarnego bzu, do domu wróciłam z pełnym plecaczkiem i zabrałam się za przetwory.
Zanim zrobiłam sok, znalazłam różne przepisy a ten, który wybrałam znajduje się tutaj.
Na czas przeziębieniowo – grypowy przygotowałam obydwie „opcje” soków z czarnego bzu. Czerwcową z intensywnie pachnących białych kwiatów i tą jesienną z owoców. To już ostatnie dni na nazbieranie mocno dojrzałych owoców, zanim zaczną wysychać. Naprawdę warto!
niedziela, 30 września 2012
sobota, 29 września 2012
niedziela, 23 września 2012
Miska z oliwkami
No i rozsypała się mała seria postów o wytworach z dekupażu. Szklaną miseczkę z oliwkami zrobiłam już jakiś czas temu, a okazje, aby ją pokazać jakoś przemykały chyłkiem.
Chociaż posty mi się piętrzą w głowie i na liście blogowych zamiarów, to nie za bardzo mogę się za to teraz zabrać i nie powiem, żebym była z tego powodu zadowolona. Myślę, że pod koniec października już będę mogła pisać więcej, niż raz w tygodniu. Jak to zwykle bywa potrzebny mi teraz czas na poukładanie pewnych myśli, priorytetów i zamiarów. Nagromadziło mi się też trochę obowiązków. Nie, żebym tonęła w zaległościach, teraz mam na pewno więcej pracy. Postanowiłam też zrobić kilka wyjątkowo czasochłonnych wytworów z dekupażem, które bez dwóch zdań muszą być zrobione. Jedno właśnie schnie, na razie nie powiem co, bo to tajemnica:) Niektórymi ozdobionymi przedmiotami w swoim czasie pochwalę się też na blogu.
czwartek, 20 września 2012
Druga wersja szufladek
Dopadł mnie - na pewno – najzwyklejszy w świecie brak czasu. Jest zupełnie tak, jakby wszystkie istniejące jednostki czasu uległy nagłemu skurczeniu:). Wszystko, na co mi właśnie teraz tegoż czasu brakuje czeka sobie na sprzyjające okoliczności. Na szczęście coś tam mi idzie do przodu. Ostatnio udało mi się ozdobić szufladki z przeznaczeniem na drobiazgi do łazienki. To ta sama mini komódka, którą ozdabiałam rok temu, jako jeden z moich pierwszych wytworów. Szufladki od nowa pomalowałam i zdekupażowałam. Zamalowałam białą farbą wzory z niebieskimi kwiatami i oczywiście wszystko zrobiłam od początku. Maki pasują zdecydowanie lepiej i bez dwóch zdań jest bardziej kolorowo. A skoro już rozłożyłam się z pracą przy szufladkach to przy okazji polakierowałam też osłonkę do kwiatów.
Wczoraj, zamiast napisać przynajmniej jeden post, wyrwałam z końcówki dnia godzinkę (też z pewnością skurczoną) i poszłam pochodzić z kijkami. Wyszło mi to na dobre, bo porządnie doładowałam energię:) A trzeba było. Hmm… czeka tyle wyzwań. Małych i dużych. Jedne mogą sobie leżeć i leżeć… a innych za nic w świecie nie można położyć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)