Tym razem wrócę blogowo do znanej miejscowości uzdrowiskowej Chianciano Terme, położonej w miejscu, gdzie spotykają się dwie doliny Val d’Orcia i Val di Chiana. Całkiem podobnie jak w Montecatini Terme – starówkę dzieli spora odległość od części nowszej, w której znajdują się hotele i sanatoria. To nie był mój pierwszy pobyt w Chianciano, ale dopiero w tym roku po raz pierwszy miałam okazję odwiedzić najstarszą część miasta.
A wycieczka doszła do skutku z inicjatywy
uczestników. Ze sporą dawką dobrego humoru część naszej grupy uruchomiła przedsięwzięcie,
które było kształtowane ze sporą dozą determinacji w trakcie powrotu do hotelu
po całodziennym zwiedzaniu. Otóż co chwilę przez autokar tam i z powrotem
przetaczały się wszelkie argumenty przemawiające za koniecznością urządzenia
dodatkowej, wieczornej wycieczki. Polegały one w dużej części na
kreatywnym wyliczaniu i wyolbrzymianiu fatalnych, graniczących z
nieszczęściem skutków i przeżyć, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć wtedy,
gdyby wycieczki nie było. I tak to trwało, dopóki nie zapadła decyzja, że
dodatkową – 1 godzinną wycieczkę da się zrealizować. Metoda prowadzenia
negocjacji też była w pełni uzasadniona, bo był to powrót z Montepulciano,
gdzie zgodnie z programem troszkę popróbowaliśmy toskańskich win.
Kiedy przybyliśmy na starówkę, nadal nic nie
wskazywało na to, abyśmy opuścili rejon, w którym tamtejsi mieszkańcy szczycą
się produkcją wina.
Miasteczko jest bardzo małe a budynkiem
reprezentacyjnym jest ratusz z wieżą zegarową.
Wstąpiłam też do kościółka dell’Immacolata, gdzie
wyjątkowo wpadła mi w oko trójwymiarowo zrobiona na szydełku koronka, zdobiąca
obrus na ołtarzu.
Epokowe kontrasty także miały wyjątkowe uroki.
Jadąc do tej części miasta, położonej na wzgórzu
mijaliśmy po drodze liczne termy. Dowiedziałam się, że w starożytności w miejscach,
gdzie wybijały źródła wód mineralnych budowano bóstwom świątynie, składając im
w ten sposób ofiarę z wody. Natomiast wykopaliska archeologiczne,
prowadzone w okolicach Chianciano Terme przyniosły odkrycia ogromnych
nekropolii z czasów zarówno etruskich jak i rzymskich. Odkryto rozległe
nekropolie i setki grobowców, pośród których były też groby komorowe, wykute w
skale tufowej. W grobowcach znajdowały się ogromne pomieszczenia – „pokoje”,
gdzie pozostawiono zmarłym naczynia ceramiczne, biżuterię i ozdoby z brązu.
Znaleziska można oglądać w Muzeum Archeologicznym we Florencji. W samym
Chianciano Terme również znajduje się Muzeum Archeologiczne, w którym również można
oglądać ekspozycje związane z kulturą etruską, ale tam już nie udało się
dotrzeć.
Później zdążyłam jeszcze zrobić kilka zdjęć i
błyskawiczna wycieczka dobiegła końca tak szybko, że aż trudno było uwierzyć,
jak szybko może minąć jedna godzina.
Ogarniam jeszcze z grubsza drugą część opowieści o
Sienie, a także o najważniejszych miejscach, którymi szczyci się Lukka i właśnie
o tych miejscach wspomnę w najbliższym czasie, we wpisach o Toskanii.
Dzięki Ewelinko za kolejną wirtualną wycieczkę! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDroga Aldi, uczestnicy wirtualnych wycieczek tacy jak Ty, sprawiają, że rosną skrzydełka:)
Usuń