W gruncie rzeczy do Castiglione del Lago
pojechaliśmy dodatkowo, niejako przy okazji wypadu nad Jezioro Trazymeńskie. Panoramę
na odległe jezioro mogliśmy już co prawda podziwiać będąc w Cortonie, ale
teraz z bliska przyglądaliśmy się urokom tych okolic, położonych na granicy
regionów Toskanii i Umbrii. Spacer po miasteczku zaliczony ekspresowo, nie do
końca był dobrą okazją ku temu aby porządnie się tu rozejrzeć, jednak mimo
wszystko i stąd przywiozłam same piękne wrażenia.
Będąc nad Lago Trasimeno – trzeba się nastawić wyłącznie
na wspaniałe widoki i nieco egzotyczny charakter miejsca, a to głównie za
sprawą potężnych murów obronnych zbudowanych w XVI w. z jasnego kamienia,
obwarowujących Castiglione del Lago – miasteczko – twierdzę. Miejscowość jest obecnie
położona na cyplu wybiegającym w jezioro a niegdyś, kiedy poziom wody w jeziorze
był wyższy osada Castiglione del Lago była wyspą.
Schodami pnącymi się pod górę, doszliśmy do bramy w potężnych
murach i znaleźliśmy się na głównej ulicy, biegnącej przez całe miasteczko
aż do
rozległego placu z tarasem widokowym.
Co prawda na degustacji serów, którą można by nazwać
oficjalną i programową byliśmy w Pienzy, to jednak i tutaj też nadarzyła się znakomita
okazja, aby delektować się miejscowymi wyrobami kulinarnymi, oczywiście po to,
żeby później zrobić zakupy. Próbowaliśmy kiełbasek z dzika, z jelenia i z
czarnych świnek. A był to bardzo dobry pomysł, bo wysoce zadowolona z wrażeń
smakowych kupiłam kilka toskańko –umbryjskich wersji wędlin i jakichś
przypraw. Wszechobecną tu specjalnością
kulinarną regionu jest też pici – ręcznie robiony makaron, oczywiście o przeróżnych
wariacjach na temat kształtów i w większości jaskrawo barwiony.
Później doszłam do głównego placu w miasteczku, skąd
mogłam ogarnąć wzrokiem panoramę na Jezioro Trazymeńskie, aż po drugi brzeg, za
którym malowniczo wznosiły się łagodne wzgórza. A kolor wody był niesamowity!
Cały czas ta sama uliczka, biegnąca prosto jak
struna prowadziła aż do przeciwległej strony murów. Po drodze minęłam niewielki
gaj oliwny z bardzo wiekowymi drzewami i przechodząc wśród ruin znalazłam się w
amfiteatrze, gdzie urządzono kino pod gwiazdami.
Na tle potężnej wieży nasi grupowicze spontanicznie zorganizowali
mini sesję zdjęciową pt. przymiarka do reklamy makaronów pici, więc i ja na tym
skorzystałam.
Bardzo spodobała mi się też oferta tamtejszego biura turystycznego, „ustawiona” tuż przy najważniejszym – jak sądzę, zabytku miasteczka – Pałacu Dożów. Zdziwiłam się w pierwszej chwili nazwą, bo bezdyskusyjnie kojarzy się ona z Wenecją, ale z pewnością w dziejach miasteczka znajduje swoje uzasadnienie.
Kilka minut później z powrotem znalazłam się na
parkingu, gdyż ruszaliśmy na plażowanie nad Jezioro Trazymeńskie.
Po drodze słuchaliśmy opowieści związanych z
dziejami tej okolicy, a przewodniczka wspomniała o wielu wydarzeniach,
nawiązując też do szczegółów z dziejów Castiglione del Lago. Jednak z takim
utęsknieniem czekałam, żeby wreszcie wyłożyć się na plaży i w końcu trochę
popisać, poczytać i coś zjeść, że już nawet nie starałam się niczego
zapamiętywać. Nie umknęła mi jednak opowieść o doniosłym wydarzeniu ze starożytności,
wpisanym w II wojnę punicką, kiedy to nad Jeziorem Trazymeńskim wojska
rzymskie stoczyły bitwę z Hannibalem (w 217 r. p.n.e.) ponosząc zupełną klęskę,
w której poległo 15 tys. żołnierzy i wódz Flaminiusz.
Inną ciekawostką o okolicach położonych nad Jeziorem
Trazymeńskim, aczkolwiek usłyszaną już w okolicach Cortony, kiedy tylko jezioro
zobaczyliśmy, jest fakt, że tutaj wiosną
zbiera się szafran – pyłek z krokusów. Jest zbierany ręcznie, dlatego też dużo
kosztuje a jest stosowany np. do aromatyzowania ryżu. W przeszłości
szafranu używano do barwienia tkanin i również malarze używali szafranu
jako barwnika.
Plażowanie, pisanie i czytanie obowiązkowo
połączyłam jeszcze z podziwianiem widoków, bo trudno, żeby było inaczej!
Następnym razem napiszę trochę o zwiedzaniu Florencji,
bo mnóstwo miejsc odwiedzonych w tym wspaniałym mieście warto pamiętać.
Fajnie że znowu jesteś Ewelinko. Pozdrawiam i zapraszam na moje candy
OdpowiedzUsuńJestem cały czas:) tyle że z przebojami od strony technicznej
Usuńi dłuższymi przerwami w pisaniu, ale już większość ogarnęłam:)
A na candy już zaglądam!